MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O ciszy i zgiełku

Redakcja
Szanowni Państwo, jestem na parodniowym urlopie w górach. Mieszkam w domu przyjaciół, usytuowanym tak, że nie dobiegają tu żadne dźwięki z sąsiedztwa. A więc… rozkoszuję się ciszą. Ewentualnie możliwością słuchania takiej muzyki, na jaką mamy właśnie ochotę.

Zofia Gołubiew: DROBIAZGI KULTURY

Wrażenie ciszy potęgują jeszcze czapy śniegu leżące prawie półmetrowymi warstwami na każdej gałęzi, na każdym płocie, dachu czy parapecie. Człowiek czuje się izolowany tą bielą od "zgiełku tego świata”.

No, ale trzeba zjechać po zakupy lub na jakieś spotkanie. I wtedy dopada nas wszechwładny terror muzyczny! W dużych sklepach przeważnie tzw. rąbanka, czyli beznadziejnie nieciekawe ostre rytmy – byle było głośno i wesoło. W kawiarniach lub restauracjach różnie – raz bywa to mocno ściszona kojąca muzyczka, ale kiedy indziej coś, co nie pozwala nawet komfortowo porozmawiać przy stoliku.

W niektórych miejscach publicznych ryczy głośnik jak kołchoźnik za PRL-u – na całą okolicę, czasem "zderzając się” z dźwiękiem innego głośnika wystawionego np. na zewnątrz baru. Męcząca kakofonia. Oczywiście, o wiele gorzej jest latem, kiedy czynne są różne "ogródki”.

W Krakowie zresztą niewiele lepiej. Nieraz w restauracjach prosimy obsługę o ściszenie muzyki. Nie mówię tu oczywiście o młodzieżowych klubach, barach i pubach, gdzie muzyka jest integralną częścią oferty. Ale już "wypuszczanie” jej na zewnątrz, co przeszkadza innym, jest karygodne. Słyszałam, że nawet meleksy zwracają na siebie uwagę głośną muzyką, nie bacząc na spokój mieszkańców.

Jak się okazuje, przynajmniej część tego "uszczęśliwiania naszych uszu na siłę” jest po prostu manipulacją. Istnieje mianowicie coś, co się nazywa audiomarke-ting, służący temu, by lepiej sprzedawać swój produkt. Są specjaliści, którzy świetnie wiedzą, jakiego rodzaju dźwięków należy użyć w konkretnym miejscu czy sytuacji. A więc terror, któremu jesteśmy poddawani, raz jest rezultatem przemyślanej strategii pozwalającej nami manipulować, a kiedy indziej bywa najzwyczajniejszym wyrazem braku kultury, czyli zważania na innych.

Tak czy tak, minęły już czasy, kiedy to w kawiarni elegancki jegomość grał na fortepianie powszechnie lubiane melodie, a przy stolikach panie i panowie spokojnie popijali kawę, pogryzając ciasteczko. To minęło…

Dzisiaj? – dzisiaj próbujmy się bronić przed tymi manipulacjami i przed obrzydzaniem nam jednej z najpiękniejszych sztuk – muzyki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski