Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O ekstraklasie nie myślę

Rozmawiał Łukasz Madej
Adrian Frańczak do Nowego Sącza trafił zimą po trzech latach występów w Olimpii Grudziądz
Adrian Frańczak do Nowego Sącza trafił zimą po trzech latach występów w Olimpii Grudziądz fot. (KOW)
Rozmowa z Adrianem Frańczakiem, 26-letnim pomocnikiem Sandecji Nowy Sącz.

- Mamy dopiero początek maja, ale akurat Pan już teraz może powiedzieć: "Dobrze zrobiłem, że zimą wybrałem Nowy Sącz".

- No tak, wybór był dobry. W drużynie szybko się zaaklimatyzowałem, gram regularnie. Jeśli chodzi z kolei o wyniki całego zespołu, to mimo że ostatnio przegraliśmy, sytuacja też nie jest najgorsza. Jak widać, ogólnie jest dobrze.

- Jeśli już Pan gra, to niemal tylko w pierwszym składzie. Zaledwie dwa razy wszedł Pan z ławki.

- Tak to wygląda, ale o więcej na ten temat to już proszę pytać trenera.

- Ryszard Kuźma ściągnął Pana do Nowego Sącza, chociaż wcześniej nigdy razem nie pracowaliście...

- Tak, i z tego co rozmawialiśmy, wiem, że przyjechał kiedyś jako skaut Lecha na mecz Olimpii Grudziądz, w której grałem. Nie zamierzał jednak monitorować mnie, tylko zawodników wypożyczonych właśnie z Poznania. Ja trenerowi wpadłem w oko przypadkiem. No i wiem, że kojarzył mnie też z występów w KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. A teraz, kiedy dowiedział się, że jestem wolnym zawodnikiem, gdzieś tam jeszcze popytał i... pracujemy razem.

- Była wtedy okazja trafić do Lecha Poznań?

- Nie, żeby przejść do takiego klubu, trzeba na zapleczu ekstraklasy prezentować się zdecydowanie lepiej.

- Ale każdy polski piłkarz z niższej ligi marzy o ekstraklasie. Z Panem jest inaczej?

- Nie, jednak trochę w piłkę już gram, na poziomie pierwszej ligi mam ponad 120 występów, a w najwyższej klasie ani jednego. Wiadomo, staram się, ale wiem, że jeśli chodzi o grę w ekstraklasie, to będzie trudno.

- Mówi Pan, jakby właśnie skończył czterdziestkę.

- Czas szybko płynie (śmiech). No dobra, liczę, że jeszcze uda mi się pograć w ekstraklasie, bo wiadomo, że w każdym wieku można tam trafić. Dobrym przykładem na to jest przecież Grzegorz Piechna, ale tak naprawdę, sa to sporadyczne przypadki. Zobaczymy, jak wszystko się ułoży.

- Ostatni mecz rozpoczął Pan na lewym skrzydle, potem przeszedł do środka, a kończył grę na obronie.

- Tak wyszło, dostawaliśmy kartki i trzeba było reagować.Jestem raczej uniwersalnym zawodnikiem. Nieważne gdzie, dobrze jest po prostu grać. Czy to na obronie czy nawet w bramce, byle było to z korzyścią dla drużyny.

- Z tą bramką to poważnie?

- Jakby trzeba było... (śmiech). Pamiętam takie zdarzenie jeszcze z czasów gry w Olimpii, kiedy Darek Gawęcki wszedł do bramki i w ostatnich pięciu minutach puścił dwa gole. Jak widać, spróbować można, ale nie zawsze daje to wymierne efekty.

- W niedzielę podejmujecie Termalicę Brukt-Bet. Koledzy z dłuższym stażem w Sandecji mówili, że akurat z tym rywalem nie przegrali już od trzech lat?

- Wspominali - i oby tak zostało. Ostatnio przegraliśmy, więc pasowałoby zaliczyć dobry występ. Mam też na myśli punkty, bo w Grudziądzu nasza gra nie wyglądała źle, tylko nie przełożyło się to na wynik. Za piękny futbol nie daje się punktów, a szkoda, bo coś byśmy przywieźli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski