Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O medal w Polsce będzie trudniej

Rozmawiał Jerzy Filipiuk
Kibice mają nadzieję, że podobne obrazki będą oglądać podczas przyszłorocznego Euro w Polsce
Kibice mają nadzieję, że podobne obrazki będą oglądać podczas przyszłorocznego Euro w Polsce fot. Qatar 2015 via epa/Ali Haider
Rozmowa. Tarnowianin STANISŁAW MAJOREK, który w 1976 roku poprowadził polskich piłkarzy ręcznych do olimpijskiego brązu w Montrealu, chwali obecną drużynę za waleczność i grę w obronie, ale też wytyka jej błędy i krytykuje selekcjonera Michaela Bieglera

– Podczas mistrzostw świata w Katarze nasza reprezentacja zdobyła brązowy medal. Jak Pan postrzega ten wynik, zwłaszcza po słabej postawie drużyny w fazie grupowej?

– Nie mam słów, jak określić to, co nasi zawodnicy zrobili w meczach ze Szwecją, Chorwacją i Hiszpanią. Imponowali cechami wolicjonalnymi, walką. Po fazie grupowej nikt na nich nie stawiał. Za swą grę zbierali dużo krytycznych słów. Ja też nie wierzyłem, że zostaną do końca turnieju. Ich zadaniem było wejście do czołowej „ósemki”, by mogli walczyć w turnieju eliminacyjnym o awans do igrzysk w Rio de Janeiro. Tymczasem z meczu na mecz grali coraz lepiej.

– Podobnie jak na poprzednich mundialach i turniejach Euro, biało-czerwoni zafundowali swoim kibicom prawdziwe dreszczowce.

– Trzeba mieć stalowe nerwy, żeby wygrywać w ten sposób. Gdy w spotkaniu z Hiszpanami przegrywali różnicą aż czterech bramek, myślałem, że to koniec marzeń o medalu. A oni się podnieśli. Gol Michała Szyby zapewnił nam remis, potem doszło do dogrywki. Niemal każdy mecz Polaków dostarcza ogromnych emocji. Właśnie za nie polubili ich kibice. Młodzi i starsi, choć tych ostatnich narażają na zawał. Nasi zawodnicy udowadniają, że Polak potrafi, że nawet jak jest na dnie, potrafi się podnieść, wstać. Pokazują też, że warto walczyć dla orzełka na koszulce. Myślę, że nawet gdyby zajęli „tylko” czwarte miejsce, nie mielibyśmy do nich o to pretensji.

– Siłą naszych graczy jest bardzo dobra gra w obronie...

– Tak. Szybkie przesuwanie się w lewo i prawo, wyjście w odpowiednim momencie do przodu, by zatrzymać rzucającego rywala, błyskawiczny powrót do obrony, dobra współpraca z bramkarzem – to się podobało. No i ta waleczność... W ostatnim meczu Piotr Grabarczyk z trudem schodził i wchodził na boisko, niemal padał, bo tak był zmęczony, ale starał się w obronie, jak tylko mógł.

– Wiele elementów w grze Polaków jednak szwankowało. Które szczególnie?

– Rezerw w grze drużyny jest sporo. Zawodnicy w ataku pozycyjnym popełniali proste, niewymuszane błędy techniczne. Ataku szybkiego nie było w ogóle. Za mało było podań na skrzydła. Sama druga linia nie zapewni sukcesu. Skrzydłowi bali się brać na siebie odpowiedzialność za rzuty, bo nie byli pewni, że zdobędą gola. Często na boisko dokonywane były złe zmiany. Michael Biegler to średniej klasy trener. Nie pomagał drużynie, nie umiał wyegzekwować od zawodników wszystkiego, co potrafią, tak jak to czynił hiszpański trener Kataru Valero Rivera. Także z powodu bariery językowej, choć jego asystent Jacek Będzikowski był tłumaczem. Należy zrobić wszystko, by w przyszłości naszą kadrę, męską i żeńską, prowadzili Polacy. Trzeba młodych trenerów wysyłać na zagraniczne staże, przygotowywać ich do roli selekcjonera.

– Nasi zawodnicy w drodze po trzecie miejsce pokonali między innymi złotych i brązowych medalistów poprzedniego mundialu, czyli Hiszpanów oraz Chorwatów. To przełoży się na ich kolejne występy?

– Oczywiście. Wygrali też z mającymi wielką markę Szwedami. Takie zwycięstwa sprawiają, że drużyna zaczyna wierzyć w siebie. Tym bardziej że w Katarze Polacy nie byli w najwyższej formie. Zdobyty medal stanowi dla nich dodatkową, niesamowitą motywację do gry. Chłopcy chcą dotrwać do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, zdobyć tam medal. Dzięki trzeciemu miejscu Polska powinna być organizatorem jednego z turniejów kwalifikacyjnych o awans na igrzyska.

– Wcześniej, za rok, w Polsce czekać nas będą mistrzostwa Europy. Celem naszej reprezentacji może być tylko tytuł?

– Nie, medal. Bo to trudniejsza impreza niż mundial, gdyż nie będzie w niej na przykład takiej drużyny jak Arabia Saudyjska. Może awansować mocna Serbia, być może odrodzi się Rosja. Poziom drużyn w Europie niesamowicie się wyrównuje.

– Podczas Euro 2016 Bartosz Jurecki i Sławomir Szmal będą mieć po 37 lat, Marcin Wichary i Adam Wiśniewski po 35, Karol Bielecki 34, Piotr Grabarczyk i Mariusz Jurkiewicz po 33 lata, a Bartłomiej Jaszka i Krzysztof Lijewski po 32. To jest duży problem?

– Nasza drużyna jest jedną z najstarszych na świecie. Wielu chłopców jest wyeksploatowanych, ale pracują w bardzo dobrych warunkach, mają zapewnioną pomoc medyczną na wysokim poziomie, a przy tym wciąż mają motywację do gry, chcą godnie pożegnać się z reprezentacją i piłką ręczną. W naszej drużynie pojawiają się nowi zawodnicy. Na przykład Kamil Syprzak, który nie odstawał od rutyniarzy, poczynił ostatnio bardzo duże postępy. Dobre zmiany dawał Piotr Chrapkowski. Michał Daszek też nie zawadzał drużynie. Nieźle grał Andrzej Rojewski. A w meczu z Hiszpanią błysnął wspomniany Szyba.

– Bartosz Jurecki został wybrany najlepszym obrotowym mundialu w Katarze. Kto poza nim zasłużył na wyróżnienie?

– Bartosz, nawet gdy nie był na boisku, z ławki rezerwowych wysyłał fluidy swoim kolegom i kierował ich poczynaniami. Jego brat Michał był liderem i najlepszym strzelcem naszej drużyny. A dobrze kierował nią Jurkiewicz, choć nie był w najwyższej formie po wyleczeniu kontuzji. Szmal nawet jak mu nie wyszedł jeden mecz, to w następnym bronił dużo lepiej. Ale bramkarz zawsze musi pomagać drużynie. Szkoda, że tak mało grał Szyba. Podobnie jak i Bielecki. Gdyby koledzy mu pomagali, byłby bardziej przydatny dla drużyny. Ja bym go jeszcze nie skreślał.

– Nasza drużyna przegrała w finale z ekipą gospodarzy, którą tworzyli gracze z kilku krajów...

– Katarscy działacze uważają, że komercja, pieniądze są ważniejsze od wszystkiego. I stworzyli sztucznie zbudowaną drużynę. A to nie służy piłce ręcznej, to granda w biały dzień. Zresztą dziwnych działań, także ze strony Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej, było więcej. I nie chodzi tylko o gospodarskie sędziowanie. „Dziką kartę” do gry w mundialu otrzymali wyeliminowani przez nas Niemcy kosztem Australii, która zapewniła sobie awans. A dlaczego Bahrajnu czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które wycofały się ze startu w mundialu, nie zastąpiła najlepsza azjatycka drużyna w historii Korea Południowa, tylko Arabia Saudyjska?

– Francuzi zdobyli mistrzowski tytuł zasłużenie?

– Tak. Życzyłem im, żeby w finale wygrali dziesięcioma bramkami i utemperowali zapędy sztucznego tworu (ostatecznie zwyciężyli trzema – przyp.). Wszystkie drużyny miewały wpadki, a Francuzi grali równo, zanotowali tylko remis z Islandią. Byli najlepszą drużyną turnieju. Mają dwóch gigantów piłki ręcznej w swej drużynie: bramkarza Thierry’ego Omeyera oraz środkowego rozgrywającego Nikolę Karabaticia.

– Jak się zmieniła piłka ręczna w porównaniu z czasami, gdy Pana drużyna stawała na olimpijskim podium?

– Stała się przede wszystkim bardziej atletyczna. Akcje są szybsze, rzuty bardziej dynamiczne.Teraz w ciągu dziesięciu sekund pada gol i dla przeciwnika, i dla nas. Nie ma takich fajerwerków oraz finezji w grze, takiego zawodnika jak Wojciech Gmyrek (były as Hutnika Kraków – przyp.), który potrafił improwizować na boisku, zaskakiwać rywali nieszablonowym zagraniem. Dziś liczy się walka, dynamika, bardzo silny rzut. Gra jest prostsza w porównaniu z dawnymi laty, ale taka właśnie kibicom się podoba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski