Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O mój rozmarynie...

Redakcja
Mam w swojej kuchni dwie ,,zabytkowe” puszki z przyprawami. Jedna pochodzi z roku 1938, z Węgier, z wycieczki moich rodziców, którym nie śniło się wtedy, że będą moimi rodzicami, chociaż śniło się, że będą małżeństwem.

Barbara Rotter-Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

Pojechali nad Balaton z młodzieżowym chórem, a jako pamiątkę przywieźli mnóstwo zdjęć i dużą, zieloną puszkę papryki w proszku. Wieku i historii drugiego przyprawowego reliktu określić nie potrafię, ale pamiętam, że był w domu zawsze. To mała, biała puszeczka z napisem McCORMICK Ground CINNAMON, jakich repliki widywałam też ostatnio w sklepach.

Jednak wachlarz przypraw i ziół, które były powszechnie dostępne nie przyprawiał o zawrót głowy. Sól, pieprz, maggi, liście laurowe, kminek... Jeszcze czasem jałowiec, jeśli udało się go nazbierać latem gdzieś na słonecznych, górskich stokach.To do gotowania. Do pieczenia olejki migdałowy albo pomarańczowy, cynamon i wanilia, którą pachniało zawsze koło małego domku na rogu ul. Zwierzynieckiej i al. Krasińskiego, w miejscu, gdzie stoi dziś ,,Jubilat”; pewnie mieściła się tam hurtownia lub coś w tym rodzaju.

Ale moje dorosłe dzieci jako kolejny kuchenny zabytek traktują czworokątny słoik z czerwoną zakrętką. Przed 30 mniej więcej laty przywiózł go z Jugosławii zaprzyjaźniony dziennikarz. W słoiczku była najprawdziwsza vegeta. I tak jest do dzisiaj, chociaż zapas uzupełniany jest już zwykle polskimi i czeskimi podróbkami w rodzaju ,,kucharka” czy innego mistrza patelni. Ale i tak wszyscy wiedzą, że na półce, w starym słoiku jest vegeta. Bez względu na to, jak się nazywa.

Dziś wystarczy wejść do pierwszego lepszego sklepiku, by kupić najróżniejsze pieprze, curry, bazylię.W torebeczkach, słoiczkach, nawet w jednorazowych młynkach. Zioła prowansalskie, zioła do spaghetti, zioła do wyboru do koloru. W większych sklepach, supermarketach i na Kleparzu zaopatrzyć się można w zioła w doniczkach. Rosną tygodniami i jeśli ktoś ma szczęśliwą rękę do ,,zielonego”, zawsze dysponuje świeżymi przyprawami. Na przykład rozmarynem. I nie ma siły, żeby skubiąc jego gałązkę nie zanucić pod nosem: O mój rozmarynie, rozwijaj się...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski