Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O przyszłości zdecydują szczegóły

Grzegorz Skowron
Tydzień w krakowskiej polityce. Czy mamy szansę na debatę programową przed listopadowymi wyborami samorządowymi? Taką prawdziwą, z bezpośrednim starciem kandydatów na prezydenta?

Na razie każdy z nich prowadzi kampanię tak, jakby konkurenci nie mieli znaczenia albo wręcz nie istnieli. Niektórzy są kompletnie niewidoczni, choć na przekonanie do siebie krakowian mają już tylko siedem tygodni.

Jesteśmy więc świadkami festiwalu obietnic, które kandydaci bezpośrednio kierują do mieszkańców. Marek Laso­ta deklaruje, że nie będzie prywatyzował szpitali, choć do tej pory nikt nawet nie proponował takiej ścieżki przekształceń dla dwóch największych miejskich placówek medycznych.

Prezydent Jacek Majchrowski obiecuje, że już w przyszłym roku ruszy program budowy przedszkoli i żłobków, choć przez 12 lat swoich rządów nie przywiązywał do tych inwestycji zbyt wielkiej wagi, a przynajmniej miał ważniejsze priorytety.

Marta Patena chce miasta czystego i bezpiecznego, choć przecież jako radna miała wpływ na to, jak ono wygląda teraz. Łukasz Gibała zapowiada darmową komunikację miejską, Sławomir Ptaszkie­wicz zaprasza każdego do tworzenia wizji rozwoju Krakowa, a Tomasz Leśniak planuje przywrócić publiczne stołówki w szkołach.

Odważę się na postawienie tezy, że różnice między kandydatami są pozorne. A jeśli już jest ona rzeczywista, to albo dotyczy obietnicy trudnej do spełnienia (Łukasza Gibały o darmowych tramwajach i autobusach), albo faktów, którymi kandydat nie zdobędzie poparcia (jak Tomasz Leśniak mówiący, że z budowy metra trzeba zrezygnować).

Nie będziemy więc mieć debaty programowej kandydatów na prezydenta Krakowa, bo byłaby ona nudna. Każdy z nich tak naprawdę ma te same priorytety (transport, edukacja, bezpieczeństwo), a żaden nie przedstawił porywającej, a zarazem realnej wizji przyszłości Krakowa. Wszyscy potrafią dość trafnie ocenić obecną rzeczywistość, ale recepty na naprawienie błędów są albo do siebie podobne, albo błędne.

Czy to oznacza, że nie ma znaczenia, który z kandydatów zostanie prezydentem? Na tak kategoryczne stwierdzenie się jednak nie odważę. Tak jak życie składa się głównie z drobiazgów, a nie rzeczy wielkich, tak o przyszłości Krakowa, a więc nas samych, decydują szczegóły. Jeśli dla kogoś nie ma znaczenia, że w mieście najpierw powstały stadiony, a dopiero teraz przychodzi czas na przedszkola i żłobki, to urzędujący prezydent jest świetnym kandydatem.

Gdy ktoś zgadza się z tezą, że wystarczy zmienić prezydenta, by zastany miejski mechanizm trochę się rozruszał i odświeżył, to może wybierać nie tylko tego, który głosi to hasło, ale każdego z nowych. Dla jeszcze innych argumentem może być to, że jeśli ktoś powstrzymał igrzyska, za którymi stało wielkie lobby, to może i potrafi ruszyć z posad zastany Kraków.

Namawiam więc nie do obojętności, ale do samodzielnego szukania prawdziwych różnic między kandydatami. To wymaga wysiłku, ale od tego zależą nie tylko następne cztery lata.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski