Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O tym, jak objadły mnie kosy

Grzegorz Tabasz
Znienawidziłem kosy. Nie masz bardziej wrednego szkodnika niż te czarne ptaki z żółtym dziobem.

Młode sztuki w brązowej szacie są nie lepsze, ale wpierw rejestr szkód.

Na pierwszej pozycji objedzona do czysta czereśnia. Zostawiłem połowę owoców, by dojrzały na słońcu, co było poważnym błędem. Następne zbiory za rok.

Dalej jagodowiec kamczacki. Cztery duże krzewy obsypane drobnymi jagodami. Miałem pozrywać je w sobotę, ale nie znalazłem ani jednej sztuki. Nic, nawet jedna zgubiona jagódka nie spadła na ziemię.

W czasie poszukiwań wypłoszyłem przyczajonego kosa, co jest bezspornym dowodem szkody. Owe ptaki to uosobienie podstępu i złośliwości. Żerują w pojedynkę i po cichutku. Przywykłe do ludzi uciekają dopiero wówczas, gdy nastąpi się im na ogon. Z daleka nic nie widać ani nie słychać.

Inaczej niż szpaki, które zalatują w grupie i niemiłosiernie hałasują. Systematycznie, z drobiazgową dokładnością czyszczą sad z wszelakich owoców. Dojrzałych oczywiście, bo kwaśnymi i twardymi nie będą sobie brudzić dziobów.

Z niepokojem zerkam na dojrzewające borówki, derenie i wiśnie. Objedzą mnie do szczętu. I nic nie poradzę.

WIDEO: Dzieci mówią jak jest. Po co idzie się do pracy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski