Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"O wyższości Świąt Wielkiej Nocy"

Redakcja
Oj, oj - od razu wyjaśniam, że nie będzie to jeszcze jeden wykład z niezapomnianego cyklu o takim właśnie tytule, który z niezapomnianą swadą, na antenie radiowej "Trójki", wygłaszał niestety nie żyjący już o trzech lat, profesor mniemanologii stosowanej - Jan Tadeusz Stanisławski.

Jerzy Skarżyński "Radio Kraków": NIEZAPOMNIANE PŁYTY HISTORII ROCKA (wydanie wielkanocne)

Nie będzie, bo po pierwsze, nie wypada (a nawet, chyba nie wolno) się pod niego podszywać, a po drugie, bo naprawdę świetnie zdaję sobie sprawę, że ani talentem, ani tym bardziej poczuciem humoru nie dorastam mu nawet pięt. Uczciwie pisząc, czuję, że nawet na zwykłego magistra mniemanologii bym się nie załapał. No dobrze, skąd zatem pomysł na nawiązanie do tego tytułu? Ano stąd, że wiedząc, iż te rozważania pojawią się w Wielki Piątek, poczułem się zobowiązany do znalezienia jakiegoś godnego takiej okazji krążka. Myślałem, myślałem, myślałem, a w końcu (już mocno zdenerwowany mizernością owego procesu) przejechałem palcem po grzbietach kilku tysięcy longplayów i... i nic! Wielka figa! Nic nie znalazłem! Oczywiście, mój wskazujący przejechał najpierw po wielkim dziele Petera Gabriela "Passion", czyli po płycie ze stworzoną przez niego muzyką do filmu Martina Scorsese "Ostatnie kuszenie Chrystusa", a w chwilę potem, po równie poruszającym pomniku rocka, czyli po albumie "Jesus Christ Superstar", ale te dwa trafienia nic mi dały, bo nie dość, że o obu cały czas pamiętałem, to jeszcze zostały już kiedyś przeze mnie opisane.

I tak, będąc w kropce, byłem już gotów skapitulować, gdy nagle przyszło mi do głowy, że warto się zastanowić, dlaczego przed Bożym Narodzeniem twórcy muzyki niepoważnej płodzą mnóstwo dzieł, dziełek i bubli, a przed Wielkanocą tego nie robią. Odpowiedź jest właściwie całkiem prosta, bo przecież poprzedzający gwiazdkę adwent to okres w sumie pogodny, w którym można się cieszyć (a więc i kupować krążki z odpowiednimi przebojami), natomiast przed dniami upamiętniającymi Mękę Pańską mamy Wielki Post, czyli czas zadumy, refleksji i wstrzemięźliwości. Nic więc dziwnego, że żadnych hitów na tę okazję się nie nagrywa. No dobrze, ale skoro tak, to skąd moje (co mam nadzieję wyraźnie sugeruje tytuł tego felietonu) przedkładanie świąt wiosennych nad zimowymi? Ano stąd, że w prawdziwej sztuce (a tak naprawdę tylko ona mnie obchodzi) liczy się przecież nie ilość, lecz jakość. Bardziej obrazowo pisząc, bez porównania większą wartość ma w sumie dwie i pół godziny, na które składa się muzyka z "Jesus Christ Superstar" i "Passion" niż setki godzin równie słodkich co pustych "christmasów". No, może poza (ze względu na wspaniałość akcji Live Aid) "Do They Now It's Christmas". Ale to tylko potwierdzający regułę wyjątek.

Wesołych i pełnych zadumy Świąt

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski