Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O zbędności niezbędnego telewizora

Redakcja
W Sejmie dyskusja o ustawie medialnej, z której (z dyskusji, ale także z ustawy) przeciętny oglądacz telewizji niczego nie rozumie. Co najwyżej dociera do niego, że zostanie zwolniony (albo nie zostanie) z obowiązku płacenia abonamentu. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, ponieważ znakomita część posiadaczy telewizorów po prostu nie płaci.

Andrzej Kozioł: MINĄŁ TYDZIEŃ

Zmieniłem niedawno mieszkanie, co stało się powodem sporów z żoną. Starego telewizora się pozbyłem i zaproponowałem, aby nie kupować nowego. Żona była za kupnem, co oczywiście oznaczało, że telewizor jednak nabędziemy, bowiem tak już jest z żonami, że zawsze potrafią postawić na swoim. Stoi więc potężny płaski ekran, a skoro stoi, to od czasu do czasu człowiek na niego zerka.
(A propos ekranowej płaskości. Kiedyś, kiedy odbiorniki telewizyjne były potężnymi pudłami, stanowiły centrum pomieszczenia, ołtarzyk, przed którym nabożnie skupiała się rodzina. Na swoim, często przykrytym szydełkową serwetą, grzbiecie telewizor dźwigał ozdoby. Flakonik z kwiatami, słonia z porcelany, szklanego karpia, ślubną fotografię lub zdjęcie z pierwszej komunii. Płaskie ekrany położyły kres temu obyczajowi. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat jeszcze coś się zmieniło. Nie ma wspólnego, z rodziną, ze znajomymi, z sąsiadami, oglądania telewizji. W czasach, kiedy biało-czarny telewizor był jeszcze rzadkością, umawiano się, aby wspólnie zasiąść przed ekranem. Gromadnie obejrzeć "Kobrę", telewizyjny teatr - zasługiwał na to! - kolejny odcinek "Czterech pancernych" lub "Stawki większej niż życie". Do dzisiaj przetrwało tylko wspólne oglądanie spotkań piłkarskich, bo prawdziwy kibic nawet w domu tworzy sobie namiastkę stadionu. Nawet rodzina ogląda telewizję, zatomizowana, każdy w swoim pokoju samotnie wgapia się w ekran.
Prawdę mówiąc, oglądam tylko programy informacyjne, od czasu do czasów ze stu z górą kanałów wybierając coś w miarę ciekawego - a to o historii, a to o zwierzakach. Od czasu do czasy zbiera we mnie chęć do obejrzenia filmu, ale prawdziwego, nie sieczki, strzelanki, azjatyckiego mordobicia połączonego z kopaniem, landrynkowego romansu. Szukam, przebiegam przez program i nie znajduję niczego poza trzeciorzędnym badziewiem. Od czasu do czasu trafia się coś interesującego, ale w porze, w której normalny człowiek albo śpi, albo wraca do domu w stanie wskazującym na spożycie. Niedawno jednak trafiłem na coś interesującego - "Lot na kukułczym gniazdem". Boże, jak kiedyś chciało się oglądnąć ten film! Szczęśliwcy widzieli go w amerykańskim konsulacie w Krakowie, na zamkniętym pokazie dla psychiatrów i psychologów. Reszta łykała ślinkę i czekała, aż obraz trafi do polskich kin...
Stoi więc sobie telewizor i nawet nie można go zamienić w ołtarzyk. Prawdę mówiąc, jest zbędny, ale jakoś tak przywykliśmy do jego obecności w mieszkaniu, że stał się jednak niezbędny. Dlaczego? Bóg jeden wie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski