Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obawy w Dubiu. Mieszkańcy interweniują, żeby w czasie pandemii nie oblegać skałek, placu zabaw i piaskownic

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Fot. Archiwum prywatne
W Dubiu, małej wiosce pod Krzeszowicami przy skałkach oblężenie. To turyści korzystający z wypoczynku, korzystają ze wspinaczki, piaskownic, robią niewielkie zakupy w lokalnym sklepiku. A miejscowi mieszkańcy drżą ze strachu, czy wraz z przyjezdnymi nie dotrze tu koronawirus.

FLESZ - Koronawirus. Część sklepów zamknięta

- Parking przed skałkami pełen samochodów. Stoi 10 pojazdów jednorazowo, a na autach rejestracje z Krakowa, Warszawy, Rybnika, Bochni. Są tu samochody osobowe i dostawcze. Niezrozumiałe, dlaczego przyjeżdżają mimo obostrzeń, zakazów. Budzą niepokój w naszej małej wiosce, gdzie jest zaledwie 50 domów. W ciągu jednego dnia przyjeżdża tu więcej osób niż liczy cała wieś - denerwuje się jedna z mieszkanek, która w czasie pandemii drży o zdrowie swoich dzieci.

Przyjezdni wspinają się na skałkach, inni im towarzyszą, jeszcze inni opalają się, spacerują. A dzieci grają w piłkę, bawią się w piaskownicy, matki spacerują z wózkami.

Kobieta interweniująca w naszej redakcji zadaje pytania: - Czy ci turyści zdają sobie sprawę, że oprócz koronawirusa, można złapać kleszcza? A przecież im cieplej tym larwy kleszcza chętniej szukają żywności. Czy komuś jest potrzebne złapanie boreliozy, którą leczy się w szpitalach zakaźnych. Przecież w tej chwili do tych oddziałów zakaźnych można się nie dostać z powodu "zwykłej boreliozy" - ubolewa mieszkanka wioski.

Koronawirus: aktualizowany raport

W Dubiu mówią, że już minionego weekendu na placu przy skałkach były tłumy. Teraz miejscowi boją się jeszcze bardziej. - Ludzie wakacje sobie robią, bo zdarzyło im się dostać wolne. Ja rozumiem, że trzeba wychodzić, ale od tego są lasy, ścieżki, nie trzeba w skupiskach, w grupach pod skałkami przesiadywać. Zagrożenie wydaje się coraz większe, bo na zewnątrz coraz cieplej. Jeśli tłumy zaczną tu bezmyślnie zjeżdżać w chwilach zagrożenia, to tym bardziej będziemy narażeni na złapanie koronawirusa. Niby wszystko na otwartej przestrzeni, ale u nas strach ogromny - martwią się niektórzy dubianie.

Miejscowe osoby nie robią skupisk ze zrozumieniem podchodzą do obostrzeń. - Boimy się już w tej chwili, a nie wiadomo co będzie w weekend. U nas nikt nie wychodzi, jedynie do sklepu zachowując ostrożność. Pani w sklepie dba o higienę, wchodzimy pojedynczo, do dyspozycji jest płyn dezynfekujący. A w tej chwili im więcej osób - także przyjezdnych - pojawia się w sklepie, tym sytuacja jest groźniejsza - mówi mieszkanka Dubia.

Sołtys Dubia Zbigniew Wąsik nie widzi problemu. Twierdzi, że nikt mu nie zgłaszał takich uwag. Zaznacza, że nikomu nie zabroni przyjeżdżać do Dubia, wchodzić do Doliny Racławki lub Doliny Pstrąga.

Tymczasem gmina wprowadziła sporo obostrzeń. Są prośby, aby apele o zachowanie ostrożności traktować poważnie, żeby wizyty w sklepach ograniczyć do niezbędnego minimum. Ograniczony jest dostęp bezpośredni do urzędu, zamknięty plac targowy.

Samorządowcy proszą o zatrzymanie dzieci i młodzież, żeby nie odwiedzały lokali gastronomicznych i ograniczyły kontakty z rówieśnikami. Straż Miejska zapowiada, że będzie zwracała uwagę na skupiska ludzi m.in. młodzieży szkolnej, gromadzącej się w gminnej przestrzeni, na ulicach, chodnikach, placach, parkach.

Plaga pożarów traw. Strażacy z podkrakowskich gmin codzienni...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski