Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obca cywilizacja

Włodzimierz Jurasz
Wojciech Cejrowski „Wyspa na prerii”, Zysk  i S-ka, Poznań 2014
Wojciech Cejrowski „Wyspa na prerii”, Zysk i S-ka, Poznań 2014
Czytnik. Są ludzie, którzy Wojciecha Cejrowskiego nienawidzą. Za wyrazistość poglądów, bezkompromisowość, ostrość języka, manifestacyjne przywiązanie do wartości katolickich. Ale są też ludzie, którzy go uwielbiają. Za wyrazistość poglądów, bezkompromisowość etc. I są inni, najliczniejsi, którzy Cejrowskiego lubią – za umiejętność opowiadania o egzotycznych światach. Jego programy powtarza naraz 5 stacji telewizyjnych, a książki osiągają wielosettysięczne nakłady.

Tak zapewne będzie i z książką najnowszą, „Wyspa na prerii”, opowiadającą o życiu autora na ranczo położonym w zapadłym zakątku Arizony. Życiu zwyczajnym, pozbawionym spektakularnych wydarzeń, a jednocześnie niezwykle interesującym. Bo czego jak czego, ale talentu literackiego Cejrowskiemu odmówić nie sposób. Ot, pierwszy przykład z brzegu: „Kiedy mieszkaniec prerii ocenia, czy coś jest w ogóle jadalne, zastanawia się, czy dałoby się z tego zrobić steki. Na widok rzeczy takich jak krewetki i ostrygi odsyła danie do kuchni z pretensjami, że chyba powinni tam trochę lepiej sprzątać, bo coś bardzo brzydkiego wpadło do talerza”.

„Wyspa na prerii” to skrzyżowanie opowieści autobiograficznej (jak to u Cejrowskiego – nieco narcystycznej), wspomnień, a nawet po trosze, powieści. Trudno orzec, które z opisywanych wydarzeń stały się udziałem autora, które zasłyszał, które (może) wymyślił. Najważniejsze jest to, że Cejrowski najbardziej banalne fakty potrafi opisać w sposób niezwykle interesujący. A co bardziej istotne – jego opowieść o własnym życiu staje się barwną opowieścią o Ameryce. Prawie nam nieznanej, prowincjonalnej, przywiązanej do tradycyjnych wartości, hołubiącej obyczaje wywodzące się z Dzikiego Zachodu.

Jak wiedzą wszyscy wielbiciele jego podróżniczych opowieści, Stany Zjednoczone Ameryki Północnej to dla Cejrowskiego Ziemia Obiecana. Oaza wolności, jakże odmienna od pogardzanej przez autora zbiurokratyzowanej, skrzącej się od zakazów i nakazów UE. „Tak działa Ameryka i tak powinno być wszędzie” – powtarza jak mantrę Cejrowski. Obojętne, czy dotyczy to tak fundamentalnych kwestii, jak prawo do noszenia broni czy drobiazgów, w rodzaju znaczków pocztowych z serii „Forever”, zachowujących ważność po wsze czasy, niezależnie od zmian czy podwyżek ceny za porto. (Tu nie mogę oprzeć się lekkiej złośliwości – Wojciech Cejrowski, piewca nieograniczonej wolności, opisuje też m.in., jak pokornie wypełnia różne druczki urzędowe, wnosi opłaty, reguluje podatki…).

Książka Cejrowskiego to hołd złożony Ameryce, w każdym razie jej prowincjonalnemu Południu. Obawiam się jednak, że Cejrowski nieintencjonalnie uczynił nią Ameryce wielką krzywdę. Teraz ranczerzy z Arizony mogą się nie opędzić od chętnych, pragnących, tak jak stało się udziałem autora „Wyspy na prerii”, otrzymać w prezencie drewniany domek i dokupić za parę stówek kilkaset akrów ziemi…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski