Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obiecanki cacanki Tuska

Krzysztof Kawa
Cafeteria. Po wywalczeniu złotego medalu przez Zbigniewa Bródkę jego kolega z kadry panczenistów, Jan Szymański, stwierdził uradowany: "Teraz już nie będą mieć wyboru, muszą nam wybudować halę".

Obawiam się, że się zagalopował. Przypomnę tylko nieśmiało, że w myśl genialnej strategii opracowanej przez poprzednią minister sportu Joannę Muchę, łyżwiarstwo szybkie nie jest w grupie dyscyplin strategicznych.

Weekendowe opowieści Donalda Tuska w Zakopanem to typowe dla premiera obiecanki cacanki, które nic nie kosztują. Owszem, hala do łyżwiarstwa jest w planach, ale Komitetu Aplikacji Kraków ZIO 2022. I na razie nie ma na nią żadnych środków, a jedynie mgliste zapewnienia - jeśli Kraków dostanie igrzyska, to pieniądze się znajdą. Czyli budowa może rozpocząć się najwcześniej za dwa lata, ale równie dobrze za pięć, bo i tak zdążymy do roku 2021, gdy trzeba będzie przeprowadzić próby przedolimpijskie.
Nikt w Polsce nie planuje wybudowania hali tak po prostu, by mieli gdzie trenować nasi panczeniści. Nam chodzi o fajerwerk, dwutygodniowe święto z udziałem całego świata, a nie codzienną, mozolną harówkę.

Dlatego pomysł polega na zbudowaniu hali w Krakowie, a nie w Zakopanem, gdzie jest najbardziej potrzebna, po czym, już po igrzyskach, przerobienia jej na zupełnie inne cele. Mówiąc więc wprost, organizacja olimpijskich gier i zabaw w Małopolsce to dla naszych łyżwiarzy szkodliwy pomysł.

Jeśli zastanawiacie się, co takiego się stało, że Polak, mimo braku hali, pobił w Soczi armadę Holendrów, Amerykanów i Rosjan, to już spieszę z odpowiedzią - olimpijczycy "wyprowadzili" się za granicę. Koordynatorka kadr Ewa Białkowska przypomina, że o ile przed Vancouver zawodnicy spędzili na zgrupowaniach 160-180 dni, o tyle w ostatnim sezonie aż 260. Paweł Zygmunt, były świetny panczenista z Krynicy, przekonuje, że rozkwit dyscypliny w kraju spowodowałoby wybudowanie zaledwie jednego toru krytego i wydłużenie okresu funkcjonowania otwartych torów w Zakopanem, Sanoku, Tomaszowie Mazowieckim i Warszawie z dwóch do czterech-pięciu miesięcy w roku. Jakie to banalne.

Na fali małyszomanii w Beskidach wzięto się za budowę nowych lub remontowanie przestarzałych obiektów w Wiśle i Szczyrku, zaś Jakuszyce wykorzystują boom wywołany przez sukcesy Justyny Kowalczyk. A Małopolska? Tor do łyżwiarstwa jak wyżej, waląca się Średnia Krokiew zamknięta, a tras biegowych w okolicy Mszany Dolnej i Zakopanego jak nie było, tak nie ma.

Bo nam, w Galicji, do działania potrzebne są igrzyska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski