Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obóz cudów na Kolnej. Dzieciaki na wózkach uczyły się samodzielności

Anna Agaciak
Anna Agaciak
Nauka techniki jazdy
Nauka techniki jazdy Fot. z archiwum rodzinnego
Pomoc. Fundacja Aktywnej Rehabilitacji (FAR) właśnie zakończyła kolejne niezwykłe kolonie. W ośrodku przygotowań olimpijskich przy Kolnej 2 w Krakowie przez dziesięć dni nastolatki ciężko pracowały pod okiem także niepełnosprawnych instruktorów. Efekty zdumiewają.

- Pierwszego dnia gdy poprosiłem Huberta aby się ub rał trwało to nawet trzy godziny. Nie wiedział jak się do tego zabrać. Trudno się dziwić, że rodzice woleli to robić za niego. Teraz chłopiec poznał techniki jak należy zakładać koszulę czy spodnie. Potrafi to zrobić w 15 minut. A nauczył się także wielu innych cennych czynności - mówi z dumą Karol Wójcik, wolontariusz na obozie FAR.

Dla zdrowych osób - ubieranie, mycie, przygotowanie posiłku czy wejście po schodach to banalne czynności. Dla niepełnosprawnych zdobycie takich umiejętności jest wyzwaniem jak zdobycie górskiego szczytu.

Fundacja Aktywnej Rehabilitacji pomaga w takim usamodzielnianiu niepełnosprawnych. Szkolenie ma pomóc w odciążeniu rodziców dzieci.

Oddziały FAR w całej Polsce organizują obozy dla różnych grup wiekowych niepełnosprawnych. Kluczem do sukcesu jest zabranie podopiecznych z domów i indywidualna praca z instruktorami na wózkach. Pod koniec turnusu w ośrodku pojawiają się rodzice, ale dziećmi się nie opiekują. Mają własne szkolenia. A z obozu wszyscy wyjeżdżają zmęczeni, ale uśmiechnięci i szczęśliwsi.

10 dni wrażeń

W ośrodku sportowym przy Kolnej pod koniec sierpnia pojawiło się dziesięcioro dzieci na wózkach. Najmłodsze miało 10, a najstarsze 13 lat. Połowa z nich ma przepuklinę oponowo-rdzeniową, a druga - mózgowe porażenie dziecięce. Zdecydowana większość z tych dzieci nigdy nie rozstawała się z rodzicami.

Stres był więc ogromny. Dzieciaki ze zdumieniem dostrzegły, tak dużą grupę niepełnosprawnych rówieśników jednocześnie. To sprawiło, że poczuły się pewniej i na buziach dość szybko pojawiły się uśmiechy.

Do tego witali ich przesympatyczni instruktorzy i wolontariusze FAR, w tym 10 dorosłych osób na wózkach. Każde dziecko mogło liczyć na dwie osoby do „pomocy” w usamodzielnianiu. Od tego dnia ich życie miało zacząć się zmieniać.

Po 10 dniach spotkałam się z uczestnikami i organizatorami przedsięwzięcia. 12-letni Kuba Bożek z Tarnowa bardzo chce mi o wszystkim opowiedzieć. Na obóz przyjechał już po raz drugi.

- Umiem już się ubierać, myć zęby, robić kawę. Uczyłem się też pokonywać progi na wózku. Wcześniej mama pomagała mi we wszystkim, bo taty nie mam - mówi podekscytowany chłopiec. - W tym roku miałem super opiekuna. To Daniel Ciesielski. I robiliśmy tu mnóstwo ciekawych rzeczy: graliśmy w koszykówkę, pływaliśmy, strzelaliśmy z łuku. Takich zajęć w Tarnowie nie mam.

12-latek zdradza, że przed obozem nie umiał zakładać spodni i rękawiczek. - Jeszcze ze skarpetkami mam problem, no i zdarza mi się koszulkę założyć do góry nogami - dodaje. Chłopiec na obozie mieszkał w pokoju z kolegą. Chłopiec przyznaje, że troszkę tęsknił za mamą, ale tylko troszkę bo nie miał czasu.

11-letni Hubert przyjechał z Tomaszowic. Przyjechał pierwszy raz i bardzo mu się podobało. Organizatorzy mówią, że to obozowy podrywacz, ale i wielki dżentelmen. Każdą kobietę i koleżankę całował w rękę. - Nauczyłem się tutaj myć np. brzuch i głowę. Mama sobie teraz odpocznie - zdradza. - Chciałbym na taki obóz znowu przyjechać. Będę za nimi wszystkimi tęsknił.

Zabawa i wiedza intymna

Jak na prawdziwy obóz przystało, nie zabrakło chrztu obozowego. Tematym przewodnim turnusu był motyw indyjski, było więc święto kolorów, rzucanie się kolorowymi kulkami, były warsztaty bębniarskie, i był grill oraz szalona dyskoteka i uroczysta kolacja na pożegnanie. - Chcieliśmy zrobić z dzieciakami różne rzeczy, których nikt inny z nimi nie zrobi, zakładając, że przecież to dzieci na wózku - opowiada Marta Antoniak z FAR.

Dzieci były też uczone jak o siebie dbać i na przykład jak wystroić się na dyskotekę.

Dowiadywały się także jak prosić o pomoc obcych.

- Wcale nie trzeba się z nami cackać jak z jajkiem - uzupełnia przysłuchujący się rozmowie Kuba. - Aha mieliśmy też pogadanki intymne - zdradza chłopak.

Marta Antoniak śpieszy z wyjaśnieniem. - Poruszaliśmy tematy dotyczące seksualności niepełnosprawnych. To bardzo ważne w wieku dorastania. W domu to najczęściej tematy tabu. Uzgodniliśmy to wcześniej z rodzicami.

- Więc już wiem skąd się wziąłem - mówi z dumą 12-latek. - Mam wcale nie znalazła mnie w kapuście jak przekonywał mnie wujek.

Ważnymi zajęciami na obozie było pływanie. - Basen jest niezwykle ważny dla rehabilitacji, ponieważ woda rozluźnia nam dzieciaki - tłumaczy Marta. - Potem jest nam zdecydowanie łatwiej z nimi pracować. Nasi instruktorzy przez trzy dni trenowali techniki asekuracji aby dzieci nie musiały zakładać rękawków ani innych zabezpieczeń. Nasi podopieczni mają fantastyczna wyporność więc zajęcia w wodzie uwielbiają. Niektóre już nauczyły się pływać. Mamy podopiecznych, którzy jeżdżą na zawody pływackie.

Hubert dodaje, że on mógłby żyć w wodzie, czuje się w niej dobrze jak ryba. W basenie nic go nie ogranicza. - Jak dorosnę chciałbym być nurkiem, najlepiej policyjnym - zdradza.

Kadra, która kocha dzieci

21-osobowa kadra przez 10 obozowych dni prawie nie spała. Nie ma tu rutyniarzy. Każdy jest przejęty swym zadaniem. Karol Wójcik pierwszy raz przyjechał na obóz jako wolontariusz. - Studiuje rehabilitacje od czterech lat - mówi. - Te dzieciaki przekazują taką radość i wdzięczność za to co dla nich robimy. Praca z nimi ciężka, ale fantastyczna.

Najbardziej wzruszający moment? - Gdy jeden z chłopców zapytał mnie ile ja tu zarabiam. Gdy odpowiedziałem, że nic, że jestem tu dla niego, ale i aby się od niego uczyć. Był zdumiony, a potem poprosił abym go przytulił i powiedział, że mnie kocha.

Obóz FAR jest krótki, ale instruktorzy nie marnują ani chwili. Po 10 dniach wszyscy są ogromnie zmęczeni, ale uśmiech nikomu nie znika z twarzy. - Jestem dla tych dzieciaków pełna podziwu. Miały zajęcia od samego rana do późnego wieczora. Padały ze zmęczenia, ale nie narzekały - mówi wzruszona Marta.

Rodzice w szoku

Marta Antoniak wyjaśnia, że rodzice mają cały pakiet zajęć. Dowiadują się czego mu nauczyły się dzieci, aby mogli to w domu kontynuować. - Sadzamy też rodziców na wózkach, aby na własnej skórze poznali techniki jazdy jakich uczyliśmy ich dzieci - opowiadają instruktorzy. Szkolenia prowadziła Asia Wójcicka, która jest w FAR-ze od 15 lat i porusza się na wózku inwalidzkim. Ma porażenie czterokończynowe. Pomagała jej Agnieszka Śliwa, pedagog i instruktor FAR.

Prowadziły warsztaty czysto medyczne np. z urologii, wiedzy o odleżynach, z komunikacji czyli jak rozmawiać z dziećmi. - Dużo rodziców ma postawę bardzo opiekuńczą. Uważają, że wszystko muszą za dziecko zrobić - mówi instruktorka Ania Juszkiewicz. - Gdy odbierają od nas dzieci zauważają, że my: ich na wózkach nie pchamy, że nie nosimy. Dzieci same przesiadają się z łóżka na wózek, że same korzystają z toalety. Rodzicom trudno w to uwierzyć.

Potwierdza to Wioletta Mróz z Gdowa, mama 10-letniej Anastazji. - Nigdy bym nie pomyślała, że wciągu tygodnia może się wydarzyć tyle rzeczy ! Moja córka stała się taka samodzielna. To niesamowity progres. Nastka dowiedziała się tutaj, że z niepełnosprawnością da się żyć. Jestem ogromnie wdzięczna. To jest warte wszystkich pieniędzy świata, a my przecież tu za nic nie płacimy!- opowiada ze łzami w oczach.

- Nigdy w życiu Anastazja nie została nawet na moment z kimś obcym. A na koniec ze łzami mówiła, że nie będzie chciała wyjeżdżać - dodaje mama.

Pani Wiola podkreśla, że dzięki obozowi, miała po raz pierwszy od 10 lat trochę chwil tylko dla siebie. Nie może się też nachwalić szkoleń dla rodziców. Tutaj osoby na wózkach podpowiadały jak rodzice mają dobierać wózki dla dzieci, jak je regulować aby dziecku było w nich wygodnie. Nigdy wcześniej nikt im tego nie uświadamiał. Uczyli się też motywować własne dzieci do pracy. - To był wspaniały czas! Szkoda, że o FAR tak niewielu rodziców wie - mówi pani Wioletta.

Informujemy więc: Biuro FAR ma siedzibę w Krakowie na os. Dywizjonu 303, blok 66 /XXX LO/ p. 25, 32,; tel/fax: 12 356 57 91; e-mail: [email protected]

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski