Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obóz pracy we Wrocławiu? Kobieta z zarzutami handlu ludźmi

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Miała być legalna praca dla Ukraińców na wrocławskich budowach. Normalne pieniądze i mieszkanie. Był obóz pracy przymusowej, zabierane dokumenty, finansowe kary pod byle pretekstem. Robotnicy zamiast wynagrodzenia dostawali informacje ile są winni szefowej. We wtorek rozpoczął się proces w tej sprawie.

Oskarżona Agnieszka M. kontrolowała trzy firmy budowlane – twierdzi prokuratura. Sprowadzała do Polski pracowników za pośrednictwem ukraińskich agencji zatrudnienia. Dawała też do prasy ogłoszenia, że zatrudni obywateli Ukrainy.

Jak tylko przyjeżdżali były im zabierane dokumenty, a potem dowiadywali się ile są winni. Mówiono im na przykład, że zaciągnęli pożyczkę na mieszkanie, na kupno odzieży roboczej, na szkolenia BHP czy badania lekarskie. Był też system kar za „przewinienia”. Choćby za to, że ktoś nie odebrał telefonu od szefowej. Jeden z przykładów - pracownik zamiast wypłaty w gotówce dostał pustą kopertę a na niej napisane, że winny jest 236 złotych.

Tyle oskarżenie. Agnieszka M. nie przyznała się do postawionych zarzutów. A są poważne. Najważniejszy to „handel ludźmi”. To „zbrodnia”. W sądzie podczas rozprawy oskarżona niczego nie chciała wyjaśniać. Sąd odczytał, to co mówiła w śledztwie.

Tam też się nie przyznawała. Przede wszystkim zaprzeczała by była szefową czy właścicielką firm. Była tylko pracownicą. I miała swoje zadania. Nie zajmowała się na przykład spisywaniem umów z robotnikami z Ukrainy. Nie zajmowała się załatwianiem kwater.

Nie było – przekonywała – gróźb, zmuszania czy oszustw. Często pracownicy z Ukrainy przyjeżdżali bez grosza. Dostawali więc zaliczki, żeby mieli z czego żyć do pierwszej wypłaty. Nikt im nie zabierał paszportów. Najwyżej na kilka dni, żeby ksero zrobić. Z wyjaśnień Agnieszki M. wynika, że to pracownicy bardzo źle się zachowywali. Czasem po kilku dniach uciekali nie podejmując pracy. Potem na budowach praca nie była zrobiona i firma była obciążana karami przez swoich kontrahentów.

Jeden z pracowników opowiedział w śledztwie, że Agnieszka M. groziła wywiezieniem go do lasu, gdy ten opowiadał, że ona nie płaci pensji. Inni mówili, że groziło 5 tysięcy złotych kary za zmianę pracodawcy. Za to z wyjaśnień oskarżonej wynikało, że wielu pracownikom się podobało i zastrzeżeń nie mieli.

Oskarżenie zarzuca też Agnieszce, że sprowadzanym z Ukrainy pracownikom zapewniono co prawda mieszkania, ale w fatalnych warunkach. Przykład: jedenaście osób w dwóch pokojach. Agnieszka M. zaprzecza. Przekonywała prokuraturę, że niektórzy byli zachwyceni tym co zastali w mieszkaniach. Bo standard był znacznie wyższy niż oni sami mieli na Ukrainie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Obóz pracy we Wrocławiu? Kobieta z zarzutami handlu ludźmi - Gazeta Wrocławska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski