- Jak wyglądał układ sił w obozie władzy przed wprowadzeniem stanu wojennego?
- Od października 1981 r. gen. Wojciech Jaruzelski skupił w swoim ręku wszystkie najważniejsze stanowiska. Był I sekretarzem KC PZPR, premierem, ministrem obrony, a „jego” człowiek i zarazem jeden z najbliższych współpracowników gen. Czesław Kiszczak został w lipcu 1981 r. szefem MSW. W praktyce resorty siłowe i naczelne kierownictwo polityczne państwa znalazły się we władaniu dwóch generałów LWP.
- Z kim obaj generałowie musieli się liczyć w kraju?
- Opozycję wewnątrzpartyjną mieli słabą. Z jednej strony byli to liberałowie partyjni, uosabiani np. przez prof. Hieronima Kubiaka, którzy próbowali szukać jakiegoś kompromisu z Solidarnością. Z drugiej strony -frakcja dogmatyków partyjnych. Jej czołowymi reprezentantami byli m.in. Stefan Olszowski, Mirosław Milewski i Tadeusz Grabski. „Dogmatycy” byli silniejsi niż „liberałowie”. Swoją pozycję zawdzięczali kontaktom z Moskwą i krytykowaniu Jaruzelskiego za to, że odwleka moment rozprawy z „kontrrewolucją”.
- Mogli obalić Jaruzelskiego?
- Nie. Generał decydował o terminie i wszelkich innych sprawach dotyczących uderzenia w Solidarność. Nie musiał słuchać ani tych, którzy radzili mu, by jeszcze się wstrzymał, ani też zwolenników przyspieszenia zdławienia związku.
- Jaką rangę miało Biuro Polityczne przed 13 grudnia?
- Formalnie był to najwyższy organ w państwie, ale Jaruzelski obniżył jego znaczenie. 5 grudnia 1981 r. odbyło się ostatnie posiedzenie BP przed wprowadzeniem stanu wojennego. Wtedy w praktyce oddano w ręce Jaruzelskiego decyzję co do wyboru terminu i sposobu rozprawienia się z „S”. Kolejny raz BP zebrało się 13 grudnia, gdy od kilkunastu godzin obowiązywał stan wojenny. W następnych sześciu tygodniach jego członkowie spotkali się trzy razy, co trudno uznać za dużą częstotliwość w ówczesnej sytuacji.
- Od lutego 1981 r. Jaruzelski był premierem. Czy w związku z tym wzrosło znaczenie Rady Ministrów?
- Nie bagatelizowałbym rangi rządu w okresie PRL. Kontrolował nie tylko całą administrację, lecz też niemal całą gospodarkę. Oczywiście ministrowie i premier byli uzależnieni od kierownictwa partii i wykonywali zalecenia płynące z Komitetu Centralnego, ale także członkowie rządu, a przynajmniej ci najważniejsi, byli równocześnie bardzo wysokiego szczebla działaczami partyjnymi.
- Wojewodowie mieli coś do powiedzenia?
- Niewiele. O ich pozycji świadczyć może choćby to, że twórcy stanu wojennego rozkazali o jego wprowadzeniu poinformować wojewodów dopiero o czwartej nad ranem 13 grudnia.
- A pierwsi sekretarze komitetów wojewódzkich partii?
- Oni zostali zawiadomieni o tej samej godzinie co wojewodowie.
- W jaki sposób zostali potraktowani członkowie Rady Państwa?
- Czysto instrumentalnie. Po północy z 12 na 13 grudnia członków Rady Państwa przywieziono do Belwederu, gdzie grupa generałów pod przewodnictwem Tadeusza Tuczapskiego przedstawiła im do podpisania dekret o stanie wojennym i kilka innych. Z wyjątkiem Ryszarda Reiffa wszyscy poparli tę decyzję. Chociaż rola Rady Państwa w tej sprawie była dekoracyjna, to jednak jej członkowie ponoszą odpowiedzialność za złożenie podpisów pod dekretami. Rada Państwa mogła bowiem wydawać je wyłącznie pomiędzy sesjami Sejmu, a jesienna sesja Sejmu trwała.
- Kiedy o stanie wojennym dowiedziała się większość posłów na Sejm PRL?
- Z porannego przemówienia gen. Jaruzelskiego, jak reszta społeczeństwa. Ale nie może to zaskakiwać, zważywszy, że również wielu członków Komitetu Centralnego PZPR o stanie wojennym dowiedziało się po włączeniu radia lub telewizji 13 grudnia. Jedyną osobą spoza ścisłego otoczenia Jaruzelskiego, którą powiadomiono nad ranem 13 grudnia, był prymas Józef Glemp.
- Jak bardzo umocniła się pozycja Jaruzelskiego w obozie władzy po 13 grudnia 1981 r.?
- Stał się dyktatorem w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie zmienia tego fakt, że powołał do życia nieformalne ciało: dyrektoriat.
- Kto do niego należał?
- Oprócz Jaruzelskiego znaleźli się w nim niektórzy sekretarze KC: Barcikowski, Olszowski, Milewski, członkowie rządu: Kiszczak, Siwicki, Rakowski, Obodowski i Jedynak. Skład dyrektoriatu był zresztą płynny. Wśród jego członków wymienia się także szefa Urzędu Rady Ministrów gen. Janiszewskiego i sekretarza KC Woźniaka.
- W jaki sposób zapadały decyzje w dyrektoriacie?
- To nie było ciało, które podejmowało decyzje kolegialnie. Pełnię władzy sprawował w nim Jaruzelski.
- Dlaczego uczynił członkami dyrektoriatu Olszowskiego czy Milewskiego, ludzi, których zaliczyć można do jego konkurentów w partii?
- Uczynił tak z racji ich dość silnej pozycji na Kremlu. Jaruzelski zawsze panicznie bał się reakcji Moskwy. I robił to, co Kreml akceptował.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?