Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrona konieczna?

Redakcja
Krakowska policja wyjaśnia okoliczności zajścia. Według wstępnych ustaleń, wczoraj w południe kilku młodych ludzi włamało się do mieszkania przy ul. Dietla. W lokalu na drugim piętrze jednego z nich zastał właściciel mieszkania - krakowski lekarz. Doszło do bójki, w czasie której złodziej wyciągnął nóż. Obaj mężczyźni wyrywali sobie ten nóż, a w pewnym momencie ostrze ugodziło 17-latka w klatkę piersiową.

Mieszkaniec ul. Dietla w Krakowie ranił śmiertelnie nożem włamywacza

 (INF. WŁ.) Wczoraj mieszkaniec ul. Dietla w Krakowie w czasie szamotaniny z włamywaczem ranił go śmiertelnie nożem. Zakrwawionego 17-latka, przed godz. 13, znaleziono martwego na klatce schodowej kamienicy przy ul. Sebastiana. Czy było to zabójstwo czy obrona konieczna - oceni prokuratura.
   Sprawca zdołał jeszcze zbiec na dół i skręcić w ul. Sebastiana. Widząc, że traci siły - o czym świadczą plamy krwi na chodniku - chciał się gdzieś schronić i wybrał klatkę schodową jednej z kamienic.
 Martwego znaleźli lokatorzy. Nie wiadomo, czy chłopak zmarł w wyniku obrażeń wewnętrznych czy z wykrwawienia. Przyczynę jego śmierci ustali dzisiejsza sekcja zwłok. Jak się dowiedzieliśmy, został ugodzony ostrym narzędziem (nie wiadomo jeszcze, czy był to nóż czy znaleziony na trawniku na ul. Sebastiana mały zakrwawiony łom) w klatkę piersiową i w okolice serca.
 Na razie policja ma problemy z odtworzeniem okoliczności samego napadu na mieszkanie. Być może wyjaśnią to zeznania dwóch zatrzymanych wieczorem młodych mężczyzn, znajomych zabitego. Wcześniej policja przesłuchała w charakterze świadków pięciu innych młodych mężczyzn.
 - To byli sami miejscowi - uważa sąsiad napadniętego lekarza. - Ten, co nie żyje, razem z podobnymi typkami kręcił się po okolicy - jego matka pracuje nawet gdzieś w sąsiedztwie. To dla niej nieszczęście, chłopaka w marcu jacyś gangsterzy porwali w ramach porachunków i policja uwolniła go na stacji benzynowej pod Warszawą.
 Jeden z krakowskich policjantów potwierdził ten fakt; zabitego wczoraj 17-latka w marcu uwolnili krakowscy i warszawscy funkcjonariusze. Kilka dni wcześniej jego rodzina powiadomiła o porwaniu. Napastnicy zatrzymali i obezwładnili chłopaka przed jednym z krakowskich hoteli, a następnie wciągnęli go do samochodu i związali. Potem 17-latek został przewieziony pod Warszawę. Porywacze kilka razy zmieniali kryjówki. Policjantom udało się odbić ofiarę na stacji benzynowej w Piasecznie podczas pozorowanego przekazania okupu.
 Oględziny w miejscu znalezienia ciała 17-latka trwały kilka godzin. Mieszkańcy pobliskich kamienic, komentując to zdarzenie, wspominali ubiegłotygodniowe morderstwo na sąsiedniej ul. Bogusławskiego - tam zatrzymany wczoraj 25-latek prawdopodobnie zabił nożem 50-letniego mieszkańca Bielska-Białej. Został aresztowany; przedstawiono mu już zarzut zabójstwa.
 Mężczyzna broniący swego mieszkania przy ul. Dietla do wieczora był przesłuchiwany. - O tym, czy przedstawiony mu zostanie zarzut nieumyślnego zabójstwa, czy tylko przekroczenia granicy obrony koniecznej, zadecyduje już prokuratura - mówi podkomisarz Robert Szydło, rzecznik krakowskiej policji.

(MADE)

\\\*
 Do podobnego zdarzenia doszło wczoraj w Kocmyrzowie. Młodzi bandyci (18 i 22 lat) wyłamali drzwi samotnie mieszkającego mężczyzny i zaczęli go bić m.in. krzesłem. Podczas szamotaniny zranił on jednego z nich nożem w brzuch. O losie napastników - jeden przebywa w szpitalu, drugiego schwytano - zadecyduje prokurator. Oceni on również, czy mężczyzna działał w ramach obrony koniecznej.

 Kodeks karny mówi, że nie popełnia przestępstwa ten, kto odpiera bezpośredni i bezprawny zamach na swe życie oraz własność. Warunkiem stwierdzenia tzw. obrony koniecznej jest jednak sytuacja, w której "niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, czyli obrona musi być współmierna do zamachu". Można np. bezkarnie zabić kogoś, kto do nas strzela, ale nie tego, kto kradnie nam samochód czy grozi porachowaniem kości.
 Jeśli te warunki obrony koniecznej nie są spełnione, sąd może wydać wyrok skazujący. Nowością w kodeksie karnym obowiązującym od 1 września 1998 roku jest niekaralność przekroczenia granic obrony koniecznej, jeżeli doszło do tego z powodu strachu lub usprawiedliwionego wzburzenia.
 W ostatnich latach w kilku miastach Polski toczyły się procesy o przekroczenie granic obrony koniecznej.
 \* Pierwszy i najgłośniejszy dotyczył przypadku Elżbiety B. W 1994 roku zastrzeliła ona złodzieja okradającego transformator przy jej domu w Chotomowie pod Warszawą. Tłumaczyła, że podejrzewała, iż przestępca chce pozbawić ją prądu i dokonać napadu na dom. Prokuratura postawiła jej zarzut zabójstwa. W 1996 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie ją uniewinnił.
 \*- Obrona konieczna jest świętym prawem każdego z nas, ale nie jest nieograniczona - uzasadniał w zeszłym roku warszawski Sąd Okręgowy wyrok siedmiu lat więzienia dla Jana G., policjanta, który w marcu 1997 r. na warszawskim Bródnie zastrzelił dwóch mężczyzn, a trzeciego ranił. Policjant twierdził, że czuł się zagrożony przez mężczyzn, którzy mieli trzymać kije baseballowe.
 \* W ubiegłym tygodniu także w surowy sposób sąd potraktował mieszkańca Łodzi, który w grudniu 1997 roku zabił złodzieja kradnącego choinkę z jego ogródka. Podtrzymując wyrok pierwszej instancji, sąd skazał Józefa B. na rok i cztery miesiące więzienia.
 \* W maju 1999 r. Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego, który w 1998 r. uznał 32-letniego Romana W. - oskarżonego o usiłowanie zabójstwa włamywacza - za winnego, ale odstąpił od wymierzenia mu kary. Sąd uznał, że Roman W. przekroczył granice obrony koniecznej, co było wynikiem strachu usprawiedliwionego okolicznościami.

(MADE, PAP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski