– Rzeczywiście, to będą moje pierwsze. Gdy byłem zawodnikiem Zagłębia Lubin, nie miałem okazji zmierzyć się ze Śląskiem Wrocław, bo ta drużyna nie grała wtedy w ekstraklasie.
– A w Serbii, będąc zawodnikiem Partizana Belgrad?
– Nie wyszedłem na boisko, ale byłem na ławce w spotkaniu z Crveną Zvezdą na jej stadionie „Marakanie”. Przegraliśmy 2:3. Było 50 tysięcy ludzi.
– Co się mówiło przed takimi meczami?
– Wiadomo, że są to specyficzne spotkania, a miejsca drużyn w tabeli nie mają wtedy znaczenia. Może ktoś być ostatni, a ktoś pierwszy, to się nie liczy. Pamiętam, że w tygodniu poprzedzającym mecz kibice przychodzili na treningi, dawali nam wsparcie.
– Też wam grozili?
– Nie, tego nie było. Ale dało się odczuć, jak ważny jest to dla nich mecz. Chodziło o to, by każdy piłkarz zostawił serce na boisku, by dał z siebie sto procent. A co z tego będzie, to nie wiadomo. Najważniejsze, by każdy się poświęcił.
– Po porażce odczuwaliście niechęć kibiców?
– Jeśli gra była dobra, to kibice potrafili wybaczyć.
– Co Pan słyszał o derbach Krakowa?
– Kiedy jeszcze byłem w Korei, ale wiedziałem już, że przyjdę co Cracovii, rozmawiałem z Miro Covilo. Szukałem na YouTube fragmentów jesiennego meczu. Widziałem te derby, bramkę Mira i atmosferę, jaka była na stadionie przy ul. Kałuży. To było coś wspaniałego. Wiem, jak ważne dla kibiców Cracovii są te derby. Wiem, o co w nich chodzi.
– Kto jeszcze opowiadał Panu o tym meczu?
– Czasem kibice. Jeśli spotkam jakiegoś w mieście, wtedy mi mówią: „Sreten, to dla nas najważniejszy mecz”.
– Co innego słyszeć, a co innego poczuć atmosferę derbów.
– Oczywiście, czekam z niecierpliwością na to spotkanie.
– Zagracie przy wrogo nastawionych kibicach. Jak Pan się czuje w takiej atmosferze?
– W Rumunii doświadczyłem czegoś takiego, będąc zawodnikiem Politechniki Timisoara, gdy graliśmy z Dinamem Bukareszt. Wygraliśmy 1:0, a ja dostałem czerwoną kartkę za faul na 30 minut przed końcem meczu. Obroniliśmy jednak zwycięstwo.
– Docierają do Pana obraźliwe okrzyki z trybun?
– Tylko przed meczem. Kiedy już zaczyna się gra, człowiek całkowicie się wyłącza.
– Widział Pan Wisłę w akcji, kogo szczególnie się Pan obawia?
– Trzeba uważać na wszystkich, ale Paweł Brożek będzie na pewno bardzo często blisko naszej bramki, on będzie najgroźniejszy z zespołu rywala.
– Walczakiem jest Arkadiusz Głowacki.
– Tak, ale mam nadzieję, że Miro Covilo poradzi sobie w pojedynkach z nim.
– Zagrał Pan kilka meczów wiosną, zdążył Pan poznać ligę. Jak ocenia Pan jej poziom?
– Uważam, że to jest dobra liga. Nie widziałem słabego zespołu. Każda drużyna może wygrać z każdą, liga jest bardzo wyrównana.
– Wracając do derbów, to jedziecie na ten mecz po bardzo słabym spotkaniu z Błękitnymi. Macie jednak dodatkową motywację, by pokazać, że nie jesteście tacy słabi. Pan akurat nie grał w Pucharze Polski.
– Tak, ale nie chcę wracać do tego, co było. Oglądałem mecz, jestem z drużyną. Czekam na derby.
– One są podwójnie ważne, bo wiadomo, gracie o prestiż, ale też o miejsce w pierwszej ósemce, do której tracicie cztery punkty.
– To prawda, stawka jest duża.
– W derbach Pan nie grał, ale z Wisłą owszem, w barwach Zagłębia Lubin. Pamięta Pan te mecze?
– Pamiętam mecz z ostatniej kolejki z 2007 r. Było bardzo zimno. Przegraliśmy 1:2. Wisła prowadziła, potem wyrównaliśmy, a potem w ostatniej minucie straciliśmy gola na 1:2. W drugim sezonie, kiedy byłem w Polsce, zagrałem z Wisłą u siebie tylko 20 minut i doznałem kontuzji kolana, po której skończyła się moja gra w polskiej ekstraklasie.
– Ma Pan więc do wyrównania rachunki z Wisłą?
– Przydałoby się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?