Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrońca z konieczności, ale z duszą snajpera

Jerzy Zaborski
Rafał Piszczek
Rafał Piszczek fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z RAFAŁEM PISZCZKIEM, obrońcą trzecioligowego Beskidu Andrychów.

– Mecz w Kielcach przeciwko rezerwom Korony był dla Pana feralny, i to chyba nie ze względu na porażkę Beskidu 0:2...

– Nie codziennie kończy się mecz z rozciętą głową, na którą trzeba założyć aż dziewięć szwów. W dodatku zostałem tak brutalnie potraktowany przez kolegę z drużyny. Wszystko zdarzyło się jednak w ferworze walki. Moja sympatia Adrianna nazywa mnie teraz Harrym Potterem.

– Zawsze był Pan ofensywnym zawodnikiem, mającym ciąg na bramkę. Tymczasem w Beskidzie został Pan przekwalifikowany na bocznego obrońcę.

– To chyba pozycja przypisana Piszczkom. Ten z Borussii, Łukasz, też gra na tej samej pozycji (śmieje się zawodnik). Żarty jednak na bok. Trzeba umieć się odnaleźć na każdej pozycji, jakiej aktualnie wymaga sytuacja.

– Czy jednak gra na bocznej obronie nie „zabija” Pana głównego atutu, czyli szybkości?

– Absolutnie. Na mojej aktualnej pozycji także ważna jest szybkość. Jednym z moich zadań jest podłączanie się do akcji ofensywnych. Muszę pamiętać o tyłach. Nie można iść do przodu na oślep. Na prawej obronie występowałem też jeszcze w czasach gry w rezerwach Cracovii. Jednak po przejęciu ich przez Macieja Antkiewicza zacząłem grać w przodzie.

– W meczach ligowych w Beskidzie nie udało się Panu zdobyć jeszcze gola...

– Notuję za to sporo asyst, co też jest ważne, choć to może nie hokej, gdzie przyznaje się punkty za podania otwierające drogę do bramki. Dla własnego dobrego samopoczucia warto pamiętać o dobrych podaniach. One bywają równie cenne jak gole. Jedyną bramkę dla Beskidu zdobyłem niedawno w półfinale Pucharu Polski wadowickiego podokręgu przeciwko Kalwariance. Ustaliłem wynik na 3:0.

– Za miesiąc będzie Pan obchodził 22. urodziny. Może im bliżej tego wydarzenia, tym większa szansa, że uda się zdobyć pierwszą bramkę...

– Na razie to chyba mam urodzinowe szwy na głowie.

- Jednak urodziny sprzed dwóch lat utkwiły Panu w pamięci...

– Gdy grałem w Przeboju Wolbrom pokonaliśmy Górnika Libiąż 4:0, a mnie udało się zdobyć dwa gole. Po raz pierwszy zaliczyłem dublet na trzecioligowych boiskach i przyczyniłem się do wyleczenia przez libiąskiego kompleksu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski