Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrońcy praw zwierząt: przyczynę śmierci Jordka powinien zbadać biegły

Redakcja
TOZ apeluje o zgłaszanie się osób, które jechały wozem ciągniętym przez Jordka, lub mają w tej sprawie coś istotnego do powiedzenia Fot. archiwum
TOZ apeluje o zgłaszanie się osób, które jechały wozem ciągniętym przez Jordka, lub mają w tej sprawie coś istotnego do powiedzenia Fot. archiwum
ZAKOPANE. Sąd umorzył dochodzenie w sprawie śmierci konia Jordka, który padł latem ubiegłego roku na drodze do Morskiego Oka. Zdaniem obrońców praw zwierząt - niesłusznie.

TOZ apeluje o zgłaszanie się osób, które jechały wozem ciągniętym przez Jordka, lub mają w tej sprawie coś istotnego do powiedzenia Fot. archiwum

W grudniu prokuratura umorzyła śledztwo przeciwko właścicielowi konia Jordka wobec braku znamion przestępstwa. Zwierzę w lipcu padło ciągnąc wóz wypełniony turystami na Drodze do Morskiego Oka. - Będący na miejscu weterynarz stwierdził, że prawdopodobną przyczyną padnięcia zwierzęcia był atak kolki. Jest to typowa dolegliwość. Żaden ze świadków nie wskazał także okoliczności świadczących o znęcaniu się nad zwierzęciem, o złym traktowaniu lub złym odżywianiu. Wielu twierdziło wręcz, że właściciel dbał o swoje zwierzęta i właściwie je pielęgnował - uzasadniała prokuratura. Prokurator nie stwierdził też, aby na wóz zabierano więcej niż dopuszczalną ilość osób.

Tatrzańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami odwołało się wówczas od umorzenia. Kilka dni temu Sąd Rejonowy podczas posiedzenia rozpatrzył zasadność odwołania i podtrzymał wcześniejszą decyzję prokuratury dotyczącą umorzenia.

- Prokuratura zakopiańska po naszym zawiadomieniu o znęcaniu się wszczęła postępowanie, w ramach którego sprawdzano wyłącznie, czy koń był właściwie odżywiany, oraz czy nie doszło do naruszenia norm pracy ustalonych regulaminem TPN (14 osób na wozie). Na tak postawione zagadnienie jak dotąd nie znaleziono świadków, więc sąd zadecydował, że o ile nie pojawią się w sprawie nowe okoliczności lub nowi świadkowie, podtrzymuje stanowisko prokuratury - informuje Tatrzańskie TOZ. Dlatego TOZ apeluje o zgłaszanie się osób, które jechały wozem lub mają w tej sprawie cos istotnego do powiedzenia.

- Przedmiotem zarzutu powinno być badanie, czy koń nie był przeciążony, przepracowany. Dziwi nas również, że nie powołano biegłego w tej sprawie. Lekarz, który wypowiadał się na ten temat, nie jest biegłym sądowym, ani specjalistą od chorób koni. Poza tym był świadkiem, a taka osoba nie powinna być biegłym - mówi Dorota Dąbrowska z krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Jej zdaniem na podstawie filmu oraz fotografii dobry specjalista jest w stanie rozpoznać przyczynę śmierci konia. Krakowskie TOZ przesłało te materiały do Pawła Golonki, specjalisty chorób koni, pracującego w szpitalu dla koni w Gliwicach.

Do zdarzenia doszło 14 lipca ubiegłego roku w rejonie Włosienicy na drodze do Morskiego Oka. Do wozu zaprzęgnięte były 2 konie: Jordek i Misiek. Szły spokojnie, bez niepokojących objawów. Dopiero po dotarciu na Włosienicę Jordek zaczął nagle zachowywać się niespokojnie, podkulać nogi, w końcu położył się. Film ukazujący umierającego zwierzęcia nagrany przez turystę trafił Internetu, przez co sprawa została nagłośniona i stała się przyczynkiem do dyskusji nad losem koni ciągnących wyładowane, a czasem przeładowane turystami wozy na trasie Palenica Białczańska - Morskie Oko.

Agnieszka Szymaszek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski