(Ob)scenki z Opola [WIDEO]

Abstrahując od znajomości geografii, Czarnecka niechcący podsumowała stosunek swoich rówieśników do opolskiego festiwalu. To dla nich historia odległa jak bitwa pod Grunwaldem. W tym, co serwują festiwalowi decydenci, nie odnajduje się już żadne pokolenie Polaków. Opole było miejscem, gdzie przez lata wykuwała się rzeczywistość polskiej piosenki estradowej. Dziś w Opolu nic się nie wykuwa.

WIDEO: Opole 2015. Ostatni dzień festiwalu - tak było za kulisami

Źródło: nto.pl

„Debiuty 2015” uratować miały hity Skaldów, świętujących 50-lecie. Zapomniano, że nawet najlepszego konia można zajechać. Duet Justyny Panfilewicz i Mariusza Wawrzyńczyka wyśpiewał zwycięstwo piosenką „Nie widzę ciebie”. Proroczy wybór, bo raczej nie zobaczymy ich na listach przebojów. Wyróżniona za „Cała jestem w skowronkach” Mery Spolsky jako jedyna wniosła szczerą debiutancką świeżość. Na resztę lepiej spuścić zasłonę milczenia w postaci różowej sukni Agaty Młynarskiej. Niestety, jej żenujących żartów kreacja już nie była w stanie przykryć.

Lepiej wypadł koncert pamięci Jeremiego Przybory. Recital pt. „Scenki i obscenki” windowały w górę Hanna Banaszak i Natalia Przybysz. SuperJedynki i SuperPremiery zostaną dłużej na językach, ale głównie siłą zakulisowego ciosu w nos, który Donatan wymierzył menedżerowi Michała Szpaka. Może to przez markowane narady „loży ekspertów”, którzy typowali najlepszych artystów? Mogły powodować niekontrolowane reakcje słuchających...

Czas, żeby organizatorzy przestali wmawiać nam, że robią festiwal dla publiczności. Co myśli sobie dziś widz? Może oddadzą to słowa Przybory: „Gdy fasada rozpada się z trzaskiem, gdy zza niej wyjrzy jak dupa z pokrzywy, pysk zły i obrzydliwy i pryśnie cały blef (...), choć inwektywą żywą nie chcesz chlustać, to same usta wykrzykną tobie wbrew”?...