Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ocalona pamięć

Redakcja
Jest wiele miejsc zasługujących na pamięć, a mimo to pogrążonych w zapomnieniu. Nie pamięta się o nich z rozmaitych powodów: dobrowolnie, pod przymusem, dla wygody. Niektóre jednak bywają wyrywane z niepamięci. Tak jest z cmentarzem cholerycznym w Igołomi.

Igołomia

   Nad miejscem tym od lat czuwa mieszkający nieopodal Marian Kozera oraz jego ojciec Stanisław. Robili to, choć mogła ich spotkać kara...
   Zaraza cholery nawiedziła Igołomię w 1849 r. Zmarło wtedy około 800 osób. Nie wszystkich jednak - zdaniem Mariana Kozery - pochowano na tym wzgórzu: tam spoczywają tylko trzy osoby; pozostałe ofiary epidemii pogrzebano na cmentarzu przy kościele.
   - Ludzie umierali masowo, więc nie było sensu ich wywozić. Tak mówili najstarsi mieszkańcy: znam to z ich opowiadań - _tłumaczy.
   W kronice parafialnej zachowała się jedynie krótka wzmianka o cholerze i o tym, że pamięć zmarłych uczczono przez postawienie krzyża przy kościele. Mimo to cmentarz na wzgórzu nazywany był od niepamiętnych czasów "gminno-parafialnym cmentarzem cholerycznym".
   Rodzina Kozerów nie mieszkała w jego sąsiedztwie od zawsze. Ojciec pana Mariana przeniósł się w okolice wzgórza w czasie II wojny światowej. Wcześniej pracował we dworze, u hrabiny Morstinowej, do której należały te ziemie. Po wkroczeniu Niemców i zajęciu przez nich majątku pan Stanisław został oddelegowany tam do pracy jako gajowy.
   
- Wtedy to był prawie pięciohektarowy las. Zamieszkaliśmy w starym drewnianym domku, obok którego leżały jeszcze części wag cukrowych. Za czasów dworskich właśnie tutaj ważono wozy z burakami - wspomina pan Marian.
   Niemcy stopniowo karczowali las, a po wojnie nowi właściciele tamtych terenów kontynuowali wycinanie drzew. W końcu las został całkowicie wytrzebiony, a puste pola oddano w dzierżawę kilku rolnikom, m.in. Kozerom. Na początku lat pięćdziesiątych minionego stulecia zabrano im jednak te dodatkowe hektary: wraz z cmentarzem na wzgórzu zapisano je jako pastwiska. W ten sposób, przynajmniej urzędowo, cmentarz przestał istnieć. Na szczęście - nie dla wszystkich.
   
- Stał tam drewniany krzyż. Początkowo miał jakieś cztery metry wysokości. Z czasem zaczynał niszczeć od dołu i stawał się coraz mniejszy. Chodziliśmy tam z ojcem i wstawialiśmy go na nowo. W końcu postawiłem na jego miejscu żelazny - opowiada Marian Kozera. - Komuniści chcieli usunąć krzyż i wszystko zaorać, ale nie zrobili tego. Chyba nikt nie miał odwagi tego krzyża ruszać..._
   Jakiś czas temu wzgórze odzyskało nazwę cmentarza cholerycznego, zaś w listopadzie ubiegłego roku, z inicjatywy nauczycieli gimnazjum w Igołomi - zwłaszcza Marii Sibigi i Marii Rysak - obok krzyża wzniesiono obelisk, upamiętniający zmarłych w czasie zarazy. Fundatorem i wykonawcą obelisku jest Mariusz Błaszkiewicz z Nowego Brzeska, napisy umieścił Stanisław Kmieć z Niepołomic. Opiekę nad cmentarzem powierzono gimnazjalistom.
   Nikt jednak nie ma wątpliwości, że pamięć o ofiarach epidemii - a także miejsce ich wiecznego spoczynku - udało się uratować dzięki wytrwałej postawie rodziny Kozerów.
CELINA WORYNA
Zdjęcia: autorka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski