Ochlapywani

Zofia Gołubiew: DROBIAZGI KULTURY

Szłam bardzo szerokim chodnikiem, celowo tuż przy ścianie kamienicy, lecz szybko jadące auto ochlapało mnie od stóp po szyję. Kałuża okazała się głębsza niż przypuszczałam. Zniszczone ubranie, duża przykrość.

Kolejny to już temat, kiedy nie wiem, gdzie leży większa wina za takie uprzykrzanie nam życia. Pamiętam, że na kursie prawa jazdy uczono mnie, iż w czasie deszczu należy uważać na osoby idące chodnikiem lub poboczem szosy. Więc może to brak kultury kierowców, którzy nie zważają na pieszych i rowerzystów?

Ale przecież muszą jechać, a kiedy się prowadzi, głębokości kałuży nie widać. Więc co?

Może jednak wina jest po stronie służb porządkowych, których obowiązkiem jest udrożnianie odpływów?

Nie chcę nikogo osądzać ani winić, ale apeluję do kierowców, bo przecież im również zdarzy się kiedyś iść piechotą – pomyślcie o tych, którzy w popłochu uskakują lub wciskają się w ścianę; zwolnijcie – to będzie objaw kultury i poszanowania innych. Apeluję też do tych, którzy mają za zadanie dbałość o nasze ulice – pamiętajcie, że przecież za to otrzymujecie uposażenie. Także do ich zwierzchników, to od ich nadzoru wszystko zależy.

A my reagujmy na wszelkie nieprawidłowości, również i w tej pozornie nieważnej sprawie. Pamiętajmy, że zbliża się jesienna plucha i zima, kiedy to nie ma takich butów, w których dałoby się przekroczyć szarą breję przy krawężniku.

Domagajmy się czyszczenia i sprawdzania studzienek odpływowych. Muszą być udrożnione!

Czy "Dziennik” nie mógłby zainicjować akcji zgłaszania nieprawidłowości w tym względzie? Ważne byśmy poznali właściwego adresata tych zgłoszeń, byśmy wiedzieli, kto personalnie jest odpowiedzialny za drożność studzienek w Krakowie.