Za późno na półśrodki. Mocnym, pokornym i dla wszystkich zrozumiałym czynem byłaby solidarna dymisja biskupów, arcybiskupów i kardynałów w wieku 65+.
Istnieje bowiem coś takiego jak społeczna odpowiedzialność instytucji zaufania publicznego. I w takim kontekście odpowiedzialność zbiorowa ma zastosowanie. Hierarchowie są dziś postrzegani jako winni utraty kontaktu z ludźmi. A to oznacza, że nie są w stanie pełnić swej misji.
Wszelkie okoliczności łagodzące przestały mieć znaczenie. Opinii publicznej nie interesuje to, że ktoś miał na uwadze wizerunek Kościoła, a ktoś inny nie był w stanie uwierzyć w podłość kolegi, a jeszcze ktoś myślał, że ‘takie rzeczy’ muszą być oszczerstwem… Byli ślepi, głusi i niemi.
Pora na dymisję!
Wtedy pojawi się przestrzeń, by ludzie uwierzyli nie tylko, że coś pękło, coś się skończyło, ale również w zdolność do odnowy… Bo doprawdy nie chodzi tylko o maskowanie pedofilii. Język którym mówi wielu dostojników Kościoła przestał przemawiać; wierni słuchają odczytywanych listów z grzeczności. Powstało wrażenie, że jeżdżą po diecezjach wysłuchując pochlebstw, bo na prawdziwe rozmowy brak czasu. Co rusz słyszę o jakimś księdzu, który przez rok i dłużej nie doczekał się krótkiej audiencji. Zaniedbano szeregowych kapłanów, którzy tyrają w parafiach osamotnieni. Zaniedbano zakonnice wykonujące najtrudniejsze zadania w hospicjach, przytułkach, wśród starych i bezdomnych. A to właśnie oni zdobywają wdzięczność i szacunek ludzi. Uwierzono, że pracę nad sumieniami wykonają władze polityczne. Że prestiż otrzymany w spadku po Janie Pawle II, będzie się należał bezwarunkowo i w nieskończoność. Tymczasem przyszłość Kościoła zależy od tych, którzy Jana Pawła II znają tylko z mediów.
Pora na dymisję!
Jak niemal wszyscy widziałam reportaż Marcina Gutowskiego „Don Stanislao”, na którego podstawie setki tysięcy ludzi wyrobiło sobie opinię o kardynale Dziwiszu. Gdy pod adresem twórcy płynęły gratulacje, mnie bulwersował tytuł. Wprawdzie w wypowiedziach osób występujących w reportażu powraca formuła „Don Stanislao”, lecz trzeba wiedzieć, że w językach hiszpańskim i włoskim tytuł „don” jest rutynowo stosowany wobec księży; ma zatem charakter neutralny. Inaczej niż w języku polskim, gdzie „don” kojarzy się jednoznacznie z szefem mafii. Sam tytuł reportażu narzuca zatem tezę, mówiąc oględnie daleko idącą.
Mam też dystans wobec oskarżeń o przyjmowanie pieniędzy. Ponieważ świadek widział koperty z dolarami więc widz myśli: „łapówka”! Był jakoby jakiś cennik i każdy mógł wziąć udział w mszy papieskiej, byle odpowiednio zapłacił. Nie wierzę, bo takiej praktyki nie da się ukryć. Niewiele wiem na ten temat ale jednak wiem, że ksiądz Dziwisz przekazywał pieniądze dla wyrzuconych z pracy katolików słowackich. Że szły fundusze na szpitale, szkoły i ośrodki rehabilitacji w różnych krajach, także w Polsce. A starsi pamiętają o pomocy dla rodzin więźniów politycznych. Faktur od nikogo nie żądano.
Pozostaje jednak wiele kwestii do wyjaśnienia, jak choćby brak reakcji na informację o księdzu wykorzystującym chłopca. Nie piszę tu jednak tekstu o kardynale Dziwiszu, tylko wskazuję na zamęt, jakiego jesteśmy bezradnymi świadkami. Przypomina się Mądrość Syracha z wersetem: „Serca rozgniewanego w większy zamęt nie wprowadzaj”.
FLESZ - Państwowa spółka wymyśla sposób na zatrzymanie Polaków w domu. Pomóc mają nagrody
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?