Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od Afery do Zrembu, czyli rok 2016 w alfabetycznym skrócie

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Zainteresowanie przebiegiem trasy S7 było ogromne
Zainteresowanie przebiegiem trasy S7 było ogromne Fot. Aleksander Gąciarz
Podsumowanie. U progu nowego roku przypominamy o wydarzeniach, które przez ostatnie dwanaście miesięcy bulwersowały wiele osób, napawały dumą lokalne społeczności, bawiły, a także miały duży wpływ na życie obywateli w obu sąsiadujących powiatach - miechowskim i proszowickim

Afera - największa wybuchła, gdy okazało się, że materiały wykorzystywane do podnoszenia poziomu działek w kilku gminach powiatu proszowickiego (Proszowice, Radziemice, Koniu-sza) to szkodliwe odpady hutnicze. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska uznał, że w żadnym wypadku nie powinny one trafić na grunty, które w dodatku zgodnie z ewidencją mają charakter rolny. Skala zjawiska była (jest) potężna, bo wywieziono setki tysięcy ton. Posiadacze gruntów skusili się na bardzo korzystne warunki przekazania materiałów. Właściciel firmy, z której wywieziono popioły tłumaczył, że odbiorcy byli dokładnie informowani o tym, co to za materiał i do czego może być wykorzystany.

Bigos - potrawa, która źle będzie się kojarzyć włoskim pielgrzymom, zakwaterowanym w Proszowicach i okolicy z okazji Światowych Dni Młodzieży. W pełnym uśmiechu, zabawy i wzajemnej życzliwości obrazie międzynarodowego święta w lokalnym wydaniu, bigos jako jedyny incydent odbił się czkawką (żeby tylko czkawką...). Firma cateringowa z Kocmyrzowa wyszła założenia, że kto jak kto, ale Włosi do włoskiej kapusty powinni być przyzwyczajeni. Nic bardziej mylnego. Żołądki gości powiedziały bigosowi zdecydowane „nie”, przez co wielu z nich zamiast na mszę z papieżem Franciszkiem trafiło do szpitala bądź w inne, jeszcze mniej godne miejsce.

Chrusty - położona na pograniczu Książa Wielkiego i Moczydła zakała miechowskiego odcinka drogi krajowej w tym roku nie pochłonęła tylu ofiar, co w poprzednim, ale i tak nie obyło się bez nieszczęść, których na pewno można było uniknąć. Przez kilkanaście miesięcy trwały próby zwrócenia uwagi na ów problem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Postulaty dotyczyły albo wymiany nawierzchni (wójt), albo wyłączenia pasa ruchu do wyprzedzania (policja, radni). W końcu właściciel trasy ugiął się pod tymi naciskami, ale ograniczył tylko do namalowania na jezdni dodatkowych pasów. Czy to pomoże? Oby.

Działki przy ulicy Racławickiej w Miechowie stały się kanwą dla prawdziwej samorządowej telenoweli. Dzierżawiąca je firma Taurus, zajmująca się m. in. obrotem paliwami, wystąpiła z wnioskiem o wykupienie gruntów. Tłumaczono to chęcią poczynienia w tym miejscu poważnych inwestycji. Miechowscy radni najpierw pomysł odrzucili, ale po kilku miesiącach zmienili zdanie i wyrazili zgodę na sprzedaż. Burmistrz Dariusz Marczewski nie ukrywa, że perspektywa zainwestowania tam większych środków brzmi dla niego zachęcająco. - Przedsiębiorców ciągle mamy w mieście za mało - mówi. Przeciwnicy sprzedaży przekonują, że gmina zbyt łatwo pozbyła się atrakcyjnego terenu.

Ek-rol - przez cały rok o proszowickiej giełdzie rolnej było cicho jak makiem zasiał. Informacje na temat jej kondycji i funkcjonowania nie wychodziły poza wąskie grono wtajemniczonych. Nawet radni z komisji rolnictwa, reprezentujący przecież głównego udziałowca, nie mogli się doprosić zaszczytu dopuszczenia do głęboko strzeżonych tajemnic. W końcu bombę podłożył i (nie bez naszego udziału) lont podpalił Józef Sztorc. Ujawnił, że spółka przynosi duże straty i może jej grozić nawet bankructwo. Nikt jak do tej pory definitywnie tych doniesień nie zdementował.

Fetor - coś, co od wielu lat towarzyszy mieszkańcom okolic Wielkanocy, gdzie działa zakład utylizacji padłych zwierząt Secanim. Na walkę z fetorem władze firmy wydały w tym roku 3 miliony złotych. Zamontowano nową instalacje ontyodorową. Urządzenia miały zapobiec wydostawaniu się do atmosfery drobin tłuszczu i siarkowodorów, czyli powodów przykrych zapachów. Z jakim skutkiem? Tu zdania są podzielone. Nie da się bowiem ukryć, że ciągle są dni, gdy wiatr wiejący od strony Wielkanocy mocno przypomina o prowadzonej tam działalności.

Grypa (ptasia) - przed świętami właścicielowi gospodarstwa położonego w Książu Wielkim zaczął padać drób. Powodem okazała się ptasia grypa. Potem przypadki stwierdzenia ognisk pojawiły się w Wielkiej Wsi i Czuszowie. Służby weterynaryjne zastosowały drastyczne środki. Wybito nie tylko wszystkie sztuki z zakażonych gospodarstwa. Eksterminacja dotyczy wszystkich kur, kaczek, indyków w gospodarstwach położonych w promieniu trzech kilometrów od ognisk. Takiego wyjątkowo masowego kurobójstwa nie było w powiatach proszowickim i miechowskim od stycznia 1945 roku, gdy na tych terenach pojawili się wygłodniali żołnierze zwycięskiej Armii Czerwonej.

Hydrokłopoty - nie miała łatwego startu spółka Wodociągi Proszowickie, która po kilkunastu latach przejęła sieć wodociągową i kanalizacyjną od Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. Nie było miesiąca, by nie trzeba było ogłaszać alarmu: w wodzie płynącej z kranów znajdują się bakterie coli. Dopiero przed Światowymi Dniami Młodzieży, gdy ewentualne skażenie wywołałoby perturbacje nieomal międzynarodowe (niczym hasło na literę B), problem udało się jako tako załatwić. Aby zakupić sprzęt wart pół miliona złotych, potrzebne była jednak interwencje parlamentarzystów i decyzja wojewody. Coli (na razie) zniknęły, ale wodociągi nadal wymagają milionowych nakładów.

Inwestor - tajemniczy przedsiębiorca (firma), który wyraził chęć zakupu majątku po dawnych Państwowych Zakładach Zbożowych w Kozłowie. Do odkupienia nieruchomości od jej dotychczasowej właścicielki miałoby dojść już na początku stycznia. Elawator i silosy, od kilkunastu lat stojące odłogiem i popadające w ruinę, znów zapełniłyby się zbożem, a zakład pracownikami. Tak piękne, że niektórym aż trudno w to uwierzyć. Sprawa powinna się definitywnie rozstrzygnąć w ciągu kilku dni.

Jubileusz - Proszowianka jako jeden z niewielu klubów sportowych w kraju może się poszczycić wiekową, czyli stuletnią historią. Komitet rocznicowych obchodów zrobił bardzo wiele, by jubileusz uczcić godnie. Były liczne turnieje o charakterze towarzyskim, mecz z ekstraklasową Cracovią, odznaczenia dla zasłużonych działaczy, powstała wreszcie wyczekiwanan przez kibiców klubowa monografia. I tylko piłkarze seniorskiej drużyny jakoś nie mogli wprawić kibiców w szampańskie nastroje. Przez cały rok bez skutku szukali odpowiedniej formy. W poprzednim sezonie utrzymali się w IV lidze rzutem na taśmę i dzięki pomocy MKS Trzebinia. W kolejnym też spisują się poniżej oczekiwań. Dobrze, że honoru klubu broniła młodzież, która zanotowała kilka awansów, w tym najcenniejszy: do Małopolskiej Ligi Juniorów.

Kawka - ptak, który powinien mieć wystawione karmniki na każdym parapecie miechowskiego Urzędu Miejskiego. Dzięki programowi o tej nazwie udało się rozwiązać problem dymiących kominów miejskich kotłowni zarówno tych zbiorczych, jak i wielu indywidualnych. Kilkaset kotłów węglowych zastąpiły o wiele mniej szkodliwe dla środowiska piece na gaz. W Proszowicach natomiast Kawka jeszcze długo będzie się kojarzyć z rozbudzonymi nadziejami i wielkim rozczarowaniem. Gdy wreszcie miasteczko tej wielkości mogło skorzystać z ekodotacji, program został zlikwidowany. Właściciele przestarzałych kotłowni zostali z kwitkiem, tj. z węglem.

Likwidacja przez wygaszanie spotkała w tym roku szkoły i placówki wchodzące w skład Zespołu Szkół im. Wincentego Witosa w Książu Wielkim. Pierwsze było Technikum Rolnicze, potem ten sam los spotkał Liceum Ogólnokształcące. Zarząd powiatu wyliczył, że przy tak małej liczbie uczniów nie opłaca mu się utrzymywać instytucji, zlokalizowanej w dodatku w zabytkowym (a tym samym drogim w utrzymaniu) pałacu My-szkowskich.

Szansę młodzieży postanowili dać członkowie Stowarzyszenia Mirów, którzy podjęli się prowadzenia w tym miejscu szkół niepublicznych. Na razie udaje im się wiązać finansowy koniec z końcem.

Maluch, czyli Klub Dziecięcy. Inwestycja niby dla najmłodszych, ale zdążyła się dorobić małej bródki. Pierwsze, ubiegłoroczne podejście do otwarcia placówki spełzło na niczym bo zwycięzca przetargu uświadomił sobie, że z wykonaniem wszystkich prac nie zdąży. Może to i dobrze, bo kolejny okazał się przedsiębiorstwem bardzo profesjonalnym i sprawnym. Od kilku tygodni maluchy zatem urzędują przy Szpitalnej ku zadowoleniu mam, które mogą pójść od pracy.

Nagrody przyznane w tym roku z okazji Dnia Nauczyciela w Miechowie przyniosły chyba więcej zamieszania niż satysfakcji wyróżnionym za swoją pracę pedagogom. Kontrowersji nie udało się uniknąć ani na szczeblu gminy, ani powiatu. Starosta Marian Gamrat pominął w swoich nominacjach nauczycieli Liceum Ogólnokształcącego. Gdy opozycyjni radni zaczęli dociekać dlaczego tak się stało stwierdził, że jest to nagroda uznaniowa, a opowieści o świetnych wynikach osiąganych przez LO są mocno przesadzone. Jeszcze większy zamęt spowodowała nagroda przyznana Lidii Baranowskiej, nauczycielce Szkoły Podstawowej nr 1 i radnej pozostającej w opozycji do burmistrza Dariusza Marczewskiego. Nauczycielki rzekomo nie było na liście wytypowanych do nagrody, a jednak gratyfikacja wpłynęła na jej konto. Potem zwrócono się do niej z prośbą, by pieniądze oddała. Zapewne tegorocznego Dnia Edukacji Narodowej nie zapomni dług

Obwodnica Miechowa to największa z rozpoczętych w tym roku inwestycji. Na przeszkodzie nie stanęły nawet pieski ziemne, które upatrzyły sobie te tereny pod swoje siedlisko. Musiały być z nimi mocno związane. Ponoć po zapakowaniu do klatek i przeniesieniu w inne miejsce zwierzaki rozejrzały się, obwąchały okolice i powoli... wróciły do klatek. Najwidoczniej nie ma jak pod Miechowem... A tak na serio to za kilkanaście miesięcy centrum miasta wreszcie odetchnie od ciężarówek hałasujących i rozjeżdżających wąskie uliczki. Na dokończenie swojej obwodnicy czekają też w Proszowicach. Według zapewnień marszałka Jacka Krupy jej budowa jest już przesądzona. Na łąkach, którymi zostanie poprowadzona, pieski ziemne raczej nie bytują, ale kwestie powodziowe mogą opóźnić rozpoczęcie budowy.

Prysznice plenerowe - spore było zdziwienie osób odpowiedzialnych za przyjęcie pielgrzymów z okazji Światowych Dni Młodzieży, gdy zobaczyli w jakie to prysznice postanowili wyposażyć gości organizatorzy. Do Szkoły Podstawowej w Antolce dostarczono sześć pryszniców. Konkretnie były to rurki zasilane zimną wodą i w żaden sposób nieosłonięte. W dodatku miały być używane na wolnym powietrzu. Francuzi (bo pielgrzymi z tego kraju gościli w Antolce) pruderyjni raczej nie są, ale kąpiel na widoku kierowców przejeżdżających drogą krajową to jednak chyba za wiele jak na pobożne pątniczki. O realnej możliwości wystąpienia zagrożeń w ruchu drogowym nie wspominając. Na szczęście gmina zabezpieczyła gościom bardziej intymne miejsca do odświeżenia.

Rezolucja Rady Miejskiej w Proszowicach, dotycząca zmniejszenia o blisko 3 miliony złotych subwencji wyrównawczej trafiła do najwyższych władz państwowych. Bodaj po raz pierwszy w tej formie samorząd zwrócił się o pomoc finansową na zabezpieczenie swoich potrzeb. Sprawa miała dwie konsekwencje. Najpierw wywołała polemikę między obecną władzą gminy a przedstawicielami Polskiego Stronnictwa Ludowego w kwestii kto jest winny trudnej sytuacji. Potem nastąpiła kilkutygodniowa batalia na temat kształtu przyszłorocznego budżetu, w którym wypadła prawie czteromilionowa wyrwa. Dziurę ostatecznie udało się załatać, ale nadchodzący rok w Proszowicach na pewno nie rysuje się jako najeżony rozwojowymi inwestycjami. To raczej strategia na przetrwanie.

Szambo na przyzakładowym osiedlu w Opatkowicach stało się najsławniejszym tego typu zbiornikiem w skali co najmniej dwóch powiatów. Wszystko przez to, że prezes Wodociągów Proszowickich zbuntował się i oświadczył, że nie będzie dłużej dopłacać do wywożenia gromadzonych w nim nieczystości. Zaczęło się dochodzenie, czyje to szambo właściwie jest i kto doprowadził przyzakładową oczyszczalnię ścieków do takiej degradacji, że zmieniła się w zwykły dół na g.... W tej chwili ścieki z Opatkowic wywozi Kombud na zlecenie Starostwa Powiatowego.

Światowe Dni Młodzieży - bez wątpienia wydarzenie kończącego się roku. Można się czepiać niestrawności po bigosie, “plenerowych” pryszniców i innych wpadek, ale to wszytko nie może przesłonić ogólnej oceny tych kilku letnich dni. Gospodarze niewątpliwie zdali egzamin z gościnności, otwartości i umiejętności wspólnej zabawy. A przecież w obu powiatach gościli przedstawiciele wielu nacji: Włosi, Brazylijczycy, Portugalczycy itd. Mimo to ze wszystkimi udało się znaleźć wspólny język. Kto był na płycie proszowickiego Rynku podczas pożegnalnej imprezy, ten długo jej nie zapomni. Takiego entuzjazmu i pozytywnej energii dawno w tym miejscu nie było.

Tornado to może nie było, ale i tak wichura i gradobicie, które przeszły pod koniec czerwca nad północną Małopolską ogromnie dały się we znaki. Grad wielkości małych jabłek uszkodził pokrycia dachowe i elewacje, wichura zerwała około 40 dachów. W opłakanym stanie znalazły się uprawy. Najbardziej ucierpiały gminy Gołcza i Kozłów. W tej ostatniej zaplanowane na czerwiec Dni Kozłowa trzeba było przełożyć na sierpień. W powiecie proszowickim żywioł najbardziej dał się we znaki w okolicach Nowego Brzeska.

Ugoda zawarta na jednej z sesji Rady Gminy Pałecznica rozwiązała częściowo problem dostępu do remizy w Czuszowie członków miejscowej orkiestry dętej Syrena. Powiernikiem klucza do obiektu uczyniono sołtysa Jana Bila. Od tamtej pory muzycy mogą w strażnicy odbywać swoje próby. Wcześniej z braku dostępu do lokalu ćwiczyli się w grze na instrumentach w katechetycznej salce w Klimontowie.

Wyburzenia groziły domom położonym na trasie miechowskiego odcinka drogi ekspresowej S7. Z takim rozwiązaniem nie chcieli się pogodzić ich właściciele. Najbardziej zdeterminowani okazali się mieszkańcy Poradowa. Postanowili dochodzić swoich praw przed Sądem Administracyjnym w Warszawie i choć wszyscy uważali, że ich sprawa jest przegrana, dopięli swego. Decyzja środowiskowa dla inwestycji została uchylona. - Nie jesteśmy przeciwko budowie drogi ekspresowej. Chcemy tylko, alby poprowadzono ją dwa kilometry dalej, po terenach niezamieszkałych - przekonują. Kiedy rozpocznie się budowa S7, tego dzisiaj nikt nie wie.

Zremb nowobrzeski nie ma tyle szczęścia co PZZ w Kozłowie. Mimo trzech przetargów i obniżenia ceny wywoławczej nie zgłosił się żaden oferent, gotowy kupić zakład. A w odróżnieniu od kozłowskich PZZ-ów nowob-rzeska odlewnia jest nowoczesna, a uruchomienie produkcji byłoby mniejszym problemem niż doprowadzenie do stanu używalności kozłowskich ruin. A jednak chętnych nie ma i wybudowana za ogromne pieniądze odlewnia „zdobi” nadwiślańskie błonia, nie przynosząc nikomu pożytku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski