Przecież maluch nie wymknął się z domu sam, tylko był pod opieką dorosłej osoby. Nie jest tajemnicą, że dzieci w jego wieku trzeba pilnować jak oka w głowie, bo posiadają już pewne umiejętności, ale rozumek jeszcze malutki.
Tym razem historia skończyła się szczęśliwie, chociaż mogła mieć inne zakończenie. Wystarczyłoby, żeby malec dotarł do rzeki, żeby oprócz ciemności i burzy było jeszcze zimno, żeby brnąc przez błotniste pole upadł nieszczęśliwie. Może teraz podarowany mu przez strażaków misiek będzie wspólnie z dorosłymi czuwał nad jego bezpieczeństwem.
Może przypadek z Winiar uczuli też innych rodziców na to, że nawet niewinne z pozoru zabawy skończyć się mogą fatalnie. Nie trzeba skakać przez płoty ani tłuc młotkiem w zardzewiały niewypał, nieostrożnie jeździć na rowerze. Wystarczy zabłądzić w kukurydzy.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?