Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od czterech lat śledczy szukają zabójcy Joanny

Julita Majewska
Ostatni raz na przystanku autobusowym widziała Joannę ekspedientka, która zamykała sklep.
Ostatni raz na przystanku autobusowym widziała Joannę ekspedientka, która zamykała sklep. FOT. ARCHIWUM
Tarnów. Ciała zaginionej w listopadzie 2010 roku Joanny Matjaszek nigdy nie odnaleziono. Wszystko wskazują, że zamordował ją Przemysław W., chłopak Joanny. Ale dowodów nie ma.

– Czuję się bezsilna. Nie mam już do kogo się zwrócić. Wszyscy, którzy mieli nam pomóc, zawiedli, a on teraz chodzi na wolności. Jestem pewna, że to Przemek zamordował naszą córkę – mówi Teresa Matjaszek, mama zaginionej Joanny.

Rankiem 3 listopada 2010 roku, zanim wyszła do szkoły, rozmawiała z mamą o zakupach na studniówkę. Po szkole miała iść na urodziny do swojego chłopaka Przemka, który mieszkał w Niwce. Wieczorem w domu się nie pojawiła.

Rodzice przez całą noc obdzwaniali szpitale, pogotowia i policję. Policjanci twierdzili, że Joanna była osoba dorosłą, więc nie było wystarczających przesłanek, aby uznać ją od razu za zaginioną. Dopiero po kilku dniach uczyniła to tarnowska policja i rozpoczęła poszukiwania. Bez rezultatu.

– Mówiłam, że ostatni raz moją córkę widziano na imprezie, z Przemkiem– wspomina mama Joanny.

W maju 2011 r. sprawę przejęła tarnowska prokuratura. Nie udało się jednak ustalić okoliczności zaginięcia dziewczyny. Prokuratura sprawę umorzyła. Po kilku miesiącach zajęli się nią policjanci z krakowskiego Archiwum X. Ustalili, że jednym z głównych podejrzanych jest jej ówczesny chłopak Przemek.

Jak udało się ustalić dziewczyna, na imprezie urodzinowej pokłóciła się z chłopakiem i postanowiła wrócić do domu autobusem. Ostatni raz była widziana na przystanku autobusowym w Niwce. Stała tam z Przemkiem. Dalszego przebiegu tej feralnej nocy nie udało się odtworzyć. Chłopak nie przyznał się do tego, że ma jakikolwiek związek z zaginięciem Joanny.

Sprawa utknęła w martwym punkcie. Policjanci z Archiwum X zaczęli poszukiwania ciała dziewczyny na terenach wokół Niwki. Przy użyciu georadaru zaczęto przeczesywać okoliczne lasy. Pobliski zalew przeszukali płetwonurkowie.

Krakowska policja poprosiła o pomoc jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego. Ten stwierdził, że Joanna została zamordowana przez bliską jej osobę.

Wskazał też, że najprawdopodobniej ciało dziewczyny zostało wrzucone do zbiornika wodnego w okolicy Niwki.

13 listopada 2007 roku śledztwo ostatecznie umorzyła tarnowska prokuratura.

– Mam żal do policji, prokuratury. Mam wrażenie, że nikt też na poważnie nie zajął się sprawą naszej córki, ale takie mamy państwo. Tyle dowodów zebrali i nie potrafili go oskarżyć... – mówi pani Teresa.

Policja sprawy nie zamknęła. Okres przedawnienia w tym przypadku wynosi aż 30 lat.

– Nie mam nadziei, że w sprawie córki jeszcze uda się zrobić cokolwiek – dodaje pani Teresa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski