Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od dziś nieudolni urzędnicy przestaną być bezkarni

Redakcja
Fot. Ingimage
Fot. Ingimage
Ci, którzy rażąco naruszą prawo, mogą zostać ukarani maksymalnie równowartością swojego rocznego wynagrodzenia.

Fot. Ingimage

BIUROKRACJA. Za błędne i bezprawne decyzje grożą poważne konsekwencje finansowe

W przypadku urzędnika zarabiającego średnią pensję w administracji państwowej (ok. 4300 zł), byłoby to prawie 52 tys. zł, a około 44 tys. - gdyby chodziło o urzędnika samorządowego (średnia płaca w administracji samorządowej wynosi prawie 3700 zł). Jeżeli natomiast urzędnik dopuści się umyślnego złamania prawa, to konsekwencją może być zwrócenie przez niego całego wypłaconego przez Skarb Państwa odszkodowania osobie poszkodowanej. Teoretycznie zatem w grę wchodzić mogą grube miliony.

Nowe prawo dotyczy zarówno osób pracujących w administracji państwowej, jak i samorządowej. W sumie około 400-tysięcznej armii ludzi, w tym ponad 50 tys. zatrudnionych w urzędach skarbowych, bo oni z racji wykonywanej pracy są potencjalnie najbardziej narażeni na skutki działania ustawy.

Eksperci nie są jednomyślni w ocenie ustawy o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszenie prawa. Niektórzy ostrzegają, że może ona spowodować blokadę administracji, gdyż urzędnicy będą obawiać się składać podpisy pod decyzjami. Mec. Józef Forystek z Kancelarii Forystek & Partnerzy przewiduje, że urzędnicy będą się wstrzymywali do czasu, aż uzyskają absolutną pewność, że sąd nie podważy ich rozstrzygnięcia. Takie unikanie odpowiedzialności będzie im się opłacało, gdyż grzywny za bezczynność czy przewlekłe prowadzenie postępowania są bardzo niskie i niezwykle rzadko nakładane. W zeszłym roku było ich kilkanaście.

Prof. Michał Kulesza, znawca prawa administracyjnego z UW, twierdzi, że w pracy urzędników nadal jest bardzo dużo nieprawidłowości. - Decyzji złych, jawnie bezprawnych jest naprawdę sporo. Dlatego jest to bardzo ważna ustawa - mówi prof. Kulesza. - Sprawia, że do administracji publicznej zawita poczucie odpowiedzialności osobistej. Dotychczas, jeśli na skutek rażąco bezprawnej decyzji urzędnika ktoś został pokrzywdzony, płacili za to podatnicy. Nie płacił ten człowiek, który szkodę spowodował i nie płacił jego zwierzchnik, który taką decyzję zaakceptował, tylko my. Ta ustawa mówi stop: za szkody zawinione, za rażącą bezprawność płaci ten, kto się jej dopuścił.

Prof. Kulesza podkreśla, że z punku widzenia kogoś, kto dochodzi odszkodowania, ustawa nic nie zmienia. Odpowiedzialnym nadal jest organ, który wydał decyzję. Gdy urzędnik wydając ją, zniszczy komuś firmę o wartości kilku milionów, to organ publiczny - a w praktyce my, podatnicy -zapłaci kilkumilionowe odszkodowanie. Urzędnik może natomiast zostać ukarany maksymalnie równowartością rocznego swojego wynagrodzenia, i to jedynie wówczas, gdy udowodni mu się winę.

Prof. Kulesza zwraca uwagę, że nowe prawo przewiduje odpowiedzialność także za przewlekłość. Ustawa - zdaniem prof. Kuleszy - bez względu na to, jaki będzie jej realny zakres zastosowania, wymaga od ludzi, którzy są w służbie publicznej, rzetelności i profesjonalizmu. - Ona nie mówi, że za każdy błąd urzędnika zaraz powieszą go na gałęzi. Musi dojść do rażącego naruszenia prawa, i to zawinionego przez urzędnika. A jeśli tak się stanie, oznacza to, że albo ktoś nie ma wystarczających kwalifikacji zawodowych, albo miał złą wolę - twierdzi znawca prawa administracyjnego.
Tomasz Rolewicz z PricewaterhouseCoopers też nie obawia się, że obowiązujące od dziś prawo wywoła paraliż decyzyjny w urzędach. Na pytanie, kiedy mamy do czynienia z rażącym naruszeniem prawa, skoro w przepisach takie zachowanie nie jest dobrze określone, Rolewicz odpowiada, że należy odwołać się do dorobku doktryny i orzecznictwa. W nich przyjmuje się za rażące naruszenie prawa takie okoliczności, jak np.: brak podpisu osoby upoważnionej do wydania decyzji lub podpisanie przez osobę nieuprawnioną, brak daty, pominięcie trybu dwuinstancyjnego, nieuzasadnione wznowienie postępowania, naruszenie przepisów o właściwości, brak opinii biegłego, uzupełnienie treści decyzji bez wniosku zainteresowanego.

W ocenie Adama Ambrozika, eksperta organizacji Pracodawcy RP, ustawa ma szanse zmienić na korzyść obecny stan rzeczy. - Zawarte w niej rozwiązania nie mają rewolucyjnej natury, bo dotyczą tylko przypadków rażących, a nie np. mało eleganckiego traktowania nas przez urzędników, co ciągle jest dość powszechne - mówi. Ekspert Pracodawców RP też nie obawia się, że ustawa o odpowiedzialności finansowej urzędników zablokuje proces decyzyjny. Przypomina, że prawo administracyjne określa terminy na wydanie decyzji, a ustawa o swobodzie działalności gospodarczej mówi jasno, że urzędnik może zażądać od nas tylko takich dokumentów, które są mu niezbędne do wydania decyzji. - Jeżeli zatem urzędnik będzie zwlekał z wydaniem decyzji, to rażąco naruszy prawo - podkreśla Adam Ambrozik.

Samym urzędnikom rzecz jasna nowe prawo nie podoba się. Podkreślają, że praca w administracji, zwłaszcza skarbowej, jest sporym wyzwaniem. Ryzyko popełnienia błędu jest duże, a zarobki niskie.

Warto jednak pamiętać, że obowiązująca od dziś ustawa nie oznacza, że biurokratów, którzy wydali ewidentnie błędną decyzję lub rażąco naruszyli prawo, będzie można łatwo pociągnąć do odpowiedzialności majątkowej. Aby to się stało, muszą zostać spełnione następujące warunki: najpierw należy udowodnić przed sądem, że decyzja dotycząca nas została wydana z rażącym naruszeniem prawa; następnie trzeba wywalczyć przed sądem (lub na drodze ugody) odszkodowanie od Skarbu Państwa czy gminy za krzywdzącą nas decyzję funkcjonariusza publicznego. Wtedy kierownik urzędu, którego pracownicy zawinili, musi zawiadomić prokuraturę o wyroku. Wówczas prokurator żąda od urzędnika, by ten wykonał orzeczenie sądu. Jeżeli ten nie wykona go, prokurator musi wytoczyć mu sprawę.

W praktyce oznacza to, że pociągnięcie urzędnika do odpowiedzialności będzie często możliwe dopiero po kilku latach.

Włodzimierz Knap

Ofiary bezprawia

Mnóstwo Polaków na własnej skórze odczuło skutki karygodnej pracy urzędników. Nie brakuje i takich, których urzędnicze decyzje zniszczyły materialnie i psychicznie.

Niemal wszyscy znamy przykłady bezprawia. Najgłośniejszy do dzisiaj jest przypadek Romana Kluski. W lipcu 2002 r. został aresztowany pod zarzutem wyłudzenia 32 mln zł podatku VAT. Wolność odzyskał po wpłaceniu 8-milionowej kaucji, ale zabrano mu paszport, zajęto posiadłość, a dzień po wsadzeniu do więzieniu Wojskowa Komenda Uzupełnień próbowała zabrać samochody terenowe należące do niego. Po upływie niemal półtora roku Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że Kluska był niewinny. NSA stwierdził, że jedyną stroną łamiącą prawo był urząd skarbowy. Żaden z urzędników nie został jednak ukarany. Kluska i tak miał szczęście, bo był znany, a jego przypadek nagłośniły media. Miał też pieniądze na obrońców, a oni - jak przyznaje - byli bardzo drodzy.
 

Urzędnicy mają jednak sposoby na uniknięcie konfrontacji przed sądem. Roman Kluska zwraca uwagę, że częstą praktyką jest, iż oskarżenie urzędu skarbowego kończy się zajęciem majątku i wtedy jest się całkowicie bezbronnym. Zajęcie mienia ma na celu spowodowanie, by przedsiębiorcę nie było stać na obronę. Urzędnicy wówczas mogą spać spokojnie.

Błąd urzędnika do bankructwa doprowadził świętokrzyskiego przedsiębiorcę Stefana Żogałę, właściciela firmy transportowej. Potężne przedsiębiorstwo po 25 latach działalności upadło, kilkadziesiąt osób straciło pracę, a jej właściciel dorobek całego życia. Po kilku latach okazało się, że Żogała jest niewinny. Teraz domaga się 16 mln zł odszkodowania. I w jego sprawie żadnemu urzędnikowi nawet włos z głowy nie spadł.

Wiele firm żąda milionowych odszkodowań od fiskusa za bezprawne decyzje. Na przykład 170 mln zł domaga się spółka Centrum Leasingu i Finansów CLiF za bezprawne ogłoszenie upadłości firmy; 42,5 mln zł odszkodowania za błędne decyzje aparatu skarbowego chce uzyskać firma Centrozap. Niektórym udaje się wygrać i Skarb Państwa wypłaca im ogromne odszkodowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski