Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od Ewy do Angeli. Matriarchatu nie było, lecz płeć słaba i tak rządzi

Włodzimierz Knap
Fragment obrazu Cranacha Starszego
Fragment obrazu Cranacha Starszego
Niezwykłych, mądrych, pięknych, lecz też okrutnych, zdradzieckich kobiet w dziejach było mnóstwo. Pełno jest ich w mitologiach, świętych księgach, literaturze, polityce, a przede wszystkim w normalnym życiu. Choć najbardziej interesują nas te, które wpłynęły na bieg historii.

Dzieje kobiet w cywilizacji judeochrześcijańskiej zaczynają się od grzechu spowodowanego przede wszystkim przez kobietę. I to grzechu najstraszniejszego. Bo przecież konsekwencją tego, że Ewa uległa wężowi, jest utrata przez ludzi nieśmiertelności. To ona przyniosła nam śmierć.

Fascynujący jest poemat o powstaniu grzechu zawarty w Księdze Rodzaju. Owszem, wynika z niego, że to Ewa jest główną sprawczynią tragedii, jaka spadła i dotyka każdego człowieka po wsze czasy. Jednak już ten mit pokazuje, że to kobieta miała przewagę psychologiczną nad mężczyzną. Przecież to Adam uległ Ewie. Wąż, przyjmijmy, że symbolizuje esencję zła, przebiegłości, istotę niezwykle inteligentną, doskonale zdawał sobie sprawę, kto na kogo wywrze wpływ.

Warto też na tę opowieść z Księgi Rodzaju popatrzeć jeszcze inaczej. Dzięki Ewie, czyli kobiecie, my, ludzie, jedna i druga płeć, uzyskaliśmy dwie rzeczy, których wartości nie sposób przecenić. Po pierwsze, staliśmy się tacy jak Bóg. Powiedział przecież, zaraz po tym, gdy sporządził pierwszej parze ubrania ze skóry: „Oto człowiek stał się taki jak My – zna dobro i zło”.

Po drugie – to naszej pramatce zawdzięczamy wrażliwość na piękno kobiet, zmysłowość, współżycie fizyczne. Przecież zanim skusiła Adama, żyli w Edenie, ale nie było między nimi tego wszystkiego, co jest cudowne, gdy chodzi o relacje między obu płciami. Adam nie wiedział, że ma u boku piękną kobietę, którą może podziwiać, kochać się z nią. I odwrotnie; przynajmniej niekiedy. Oczywiście, że można machnąć dziś ręką na ten starotestamentowy przekaz, ale czy warto? Czy nadal nie ma wielkiej mocy inspirującej do rozmyślań nad naturą obu płci?

Przez długi czas panował w nauce pogląd, oparty o wykopaliska archeologiczne, że między VIII a III tysiącleciem p.n.e., a nawet jeszcze dłużej, rządziły światem kobiety. W połowie XX stulecia ukazała się „Biała bogini”, książka Roberta Gravesa, autora znanych powieści, m.in. „Ja, Klaudiusz”, ale też znawcy mitów, która ten pogląd powtarzała i utrwalała. W konsekwencji i obecnie nie brakuje zwolenników tezy o pierwotnym matriarchacie. Dowodem miały być figurki kobiet, a brak męskich ze wspomnianego okresu. Innym – mit o Amazonkach, które radziły sobie z mężczyznami.

Jednak obecnie badacze niemal zgodnie twierdzą, że matriarchat jest jedynie barwną opowieścią. W rzeczywistości mężczyźni przed tysiącami lat sprawowali władzę w ówczesnych społecznościach, gdzie czynnik siły fizycznej odgrywał kluczową rolę. Marvin Harris, amerykański antropolog, napisał: „Nikt nigdy nie potrafił udowodnić choćby jednego matriarchatu”. A wybitny polski antropolog Bronisław Malinowski stwierdził: „W każdym pokoleniu kobieta kontynuuje ród, mężczyzna go reprezentuje”. Trafnie rolę obu płci od wiek wieków oddaje staropolska mądrość: „Mąż głową rodu, a białogłowa tej głowy koroną”.

Niezwykłych, mądrych, pięknych, lecz też okrutnych, zdradzieckich kobiet w dziejach było mnóstwo. Pełno jest ich w mitologiach, świętych księgach, literaturze, polityce, a przede wszystkim w normalnym życiu. Naturalnie, że najbardziej interesowały i interesują kobiety na świeczniku lub takie, które wpłynęły na bieg historii, choćby Helena, o którą toczyć się miała, jak przekazał Homer, wojna trojańska.

Na jej przykładzie widać świetnie, jak niezwykła była, jest i będzie potęga kobiecego ciała. Dla niego Parys zrezygnował z władzy oraz sławy niezwyciężonego wodza. A kiedy Menelaos, jej mąż, którego zdradziła i ograbiła, planował ją zabić, wystarczyło, że z oddali pokazała mu nagie piersi i już mu przeszła ochota na zemstę. W głowie miał już całkiem co innego. Łatwo potępiać Helenę, kpić z Menelaosa, ale w takich wypadkach czy nie warto pamiętać o słowach napisanych przez Wisławę Szymborską: „Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”.

Kleopatra VII (69–30 r. p.n.e.), ostatnia królowa Egiptu, z którą w taki czy inny sposób do czynienia mieli ówcześni najwięksi Rzymianie: Cezar, Antoniusz, Pompejusz, Oktawian, jest przykładem na to, że kobieta nie musi być piękna, ale może fascynować, prowadzić do zatracenia.

Plutarch, wybitny pisarz i historyk, przekonuje, że urodą Kleopatra nie olśniewała, lecz promieniowała nieodpartym czarem. Sam dźwięk jej głosu sprawiał przyjemność. Nie tylko Plutarch, ale wszystkie inne przekazy podkreślają, że Kleopatra przyciągała nie urodą, lecz inteligencją i wdziękiem, ale też żądzą władzy. Tymi cechami uwiodła wspomnianych Rzymian.

Niektóre kobiety przez wieki ciekawiły, fascynowały, w dużej mierze wskutek fatalnej opinii, jaką miały. Nierzadko była ona niesprawiedliwa. Do takich postaci należy księżna Ferrary Lukrecja Borgia (1480–1519), córka papieża Aleksandra VI. Bez problemu można podać litanię jej grzechów, począwszy od trucicielstwa, przez kazirodcze stosunki z ojcem, braćmi, po rozpasanie seksualne. I głupotę.

Tymczasem z sumiennych badań przeprowadzonych przez prof. Diane Ghirardo wynika, że Lukrecja Borgia byłą świetną biznesmenką. Potrafiła zamieniać bezwartościowe bagna w żyzne ziemie przynoszące obfite plony. Dokumenty pokazują, że znała się na przepisach dotyczących umów i sporów granicznych oraz miała pojęcie o inżynierii wodnej. Zachował się zapis o sprzedaży przez nią niezwykle cennego naszyjnika z rubinów i pereł, który posłużył do sfinansowania zakupów stad bydła dającego mleko na produkcję mozzarelli. Prof. Ghirardo twierdzi, że ówcześnie mało kto angażował się w przedsięwzięcia biznesowe o takiej skali jak niesławna Lukrecja Borgia, która zmarła w wyniku komplikacji po urodzeniu ósmego dziecka.

Dodajmy, że caryca Katarzyna II, która tak źle kojarzy się Polakom, Tatarom, mieszkańcom Kaukazu, była jednym z największych władców w dziejach Rosji, a najpewniej nikt nie może się z nią równać. Swoją drogą ciekawe jest to, że gdy mówi się o wielkich postaciach kultury rosyjskiej, to niemal wyłącznie padają nazwiska mężczyzn, począwszy od Rublowa, przez Gogola, Puszkina, Czajkowskiego, Dostojewskiego, Tołstoja itd. Pomija się natomiast dwie wielkie poetki, które być może powinny rozpoczynać listę wielkich twórców rosyjskich: Anna Achmatowa i Maryna Cwietajewa. To samo mamy w przypadku USA, gdzie na najwyższym stopniu może należałoby postawić genialną poetkę Emily Dickinson.

Dzisiaj za najpotężniejszą kobietę uchodzi kanclerz Niemiec, Angela Merkel, ale nie można wykluczyć, że już w listopadzie 2016 r. najbardziej wpływową osobą na świecie będzie kobieta. Amerykanie w miejsce ciamciaramci Baracka Obamy mogą chcieć mieć prezydenta stanowczego, z charakterem. I postawią na kobietę, np. Hilary Clinton. Tak jak kiedyś Brytyjczycy – po plejadzie bezbarwnych premierów na czele gabinetu stanęła „Żelazna Dama”.

O ile 11-letnie rządy Margaret Thatcher na polu gospodarczym są różnie oceniane, to Merkel od 2005 r. umacnia potęgę ekonomiczną Niemiec. Ma pomysły i realizuje je, a Niemcy jej ufają. Wielu z nich traktuje ją jako swego rodzaju mateczkę, lecz też wodza. Bo też nic tak bardzo nie kocha Angie, jak nasi sąsiedzi nazywają swoją kanclerz, jak władzy. „Ona się rozkoszuje samą esencją władzy! Nie potrzebuje jej zewnętrznych atrybutów. Dzięki wychowaniu w protestanckim domu jest wolna od grzechu próżności, który gubi polityków.

Dlatego jako kanclerz może mieszkać w wynajętym mieszkaniu, nie potrzebuje limuzyny. W restauracji włoskiej zamawia trywialne spaghetti bolognese, nie trufle – twierdzi prof. Arkadiusz Stempin z Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Tischnera i Uniwersytetu we Fryburgu, autor książki „Angela Merkel. Cesarzowa Europy”. „Cesarzowa”, bo w ocenie Stempina Merkel jest w tej chwili politykiem rozdającym karty w Europie i na świecie.

Z zakompleksionej dziewczyny z NRD-owskiej prowincji przekształciła się w wielką władczynię. Patrząc na Angie, aż trudno uwierzyć, że ta kobieta w drodze na tron, najpierw w swojej partii (CDU), potem do posady szefa rządu, zmiotła swoich rywali, którymi byli sami mężczyźni, m.in. Helmuta Kohla i Gerharda Schroedera. Stąd nazywa się Merkel „czarną wdową”. Sporo o niej mówi to, że w swoim gabinecie ma podobiznę Katarzyny II. Warto pamiętać, że nie jest humanistką, a umysłem ścisłym (doktorem fizyki), a jednocześnie buchalterką, i to całej Europy.

Dzięki Ewie cała ludzkość uzyskała dwie rzeczy, których wartości nie sposób przecenić. Po pierwsze, staliśmy się tacy jak Bóg. Powiedział przecież: „Oto człowiek stał się taki jak My – zna dobro i zło”. Po drugie – pramatce zawdzięczamy wrażliwość na piękno kobiet, zmysłowość, współżycie fizyczne. Przecież zanim skusiła Adama, żyli w Edenie, ale nie było między nimi tego wszystkiego, co jest cudowne, gdy chodzi o relacje między obu płciami. Adam nie wiedział, że ma u boku piękną kobietę, którą może podziwiać, kochać się z nią.

Matriarchat jest jedynie barwną opowieścią. Marvin Harris, amerykański antropolog, napisał: „Nikt nigdy nie potrafił udowodnić choćby jednego matriarchatu”.

Na przykładzie Heleny widać świetnie, jak niezwykła była, jest i będzie potęga kobiecego ciała. Dla niego Parys zrezygnował z władzy oraz sławy niezwyciężonego wodza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski