Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od kilku lat na balkonie bloku przy ul. Francesco Nullo kosy odchowują młode

Anna Agaciak
Anna Agaciak
Samiec dokarmia samicę oraz dzieci. Przylatuje do gniazda co 15 minut
Samiec dokarmia samicę oraz dzieci. Przylatuje do gniazda co 15 minut Fot. Kazimierz Walasz
Maria i Janusz Adamczyk, u których zamieszkały sympatyczne ptaki, cieszą się, że wybrały właśnie ich taras. Skrzydlaci goście zajmują skrzynkę z pelargoniami i pozwalają się podglądać z bliska.

Kosy anektują prawie na miesiąc balkon państwa Adamczyków na trzecim piętrze. Nie boją się gospodarzy, darzą ich pełnym zaufaniem. Pozwalają nawet na obrączkowanie piskląt!

- Kosy pojawiły się na naszym balkonie po raz pierwszy w 2009 roku - wspomina pan Janusz. - Odchowywały też młode w 2010. Samiczka za każdym razem składała 3-4 jajka. Rok później też się pojawiły, ale sezon lęgowy się nie udał. W gnieździe było tylko jedno jajko, które rodzice w końcu wyrzucili, jakby uznając, że nic z niego nie będzie. Potem przez kilka lat ich nie było. Tej wiosny jednak ptaki pojawiły się znowu - opowiada.

Przylot kosów na balkon to dla państwa Adamczyków prawdziwe wyzwanie. Traktują ptaki jak członków rodziny. Doglądają, czy niczego im nie brakuje. Dbają o podanie im czystej wody i poczęstunku (jeśli z naturalnym pokarmem jest „krucho”). Wtedy dokarmiają ptaki gotowanym jajkiem, krojonymi w paseczki podudziami kurczaka oraz borówkami.

W tym roku w pobliżu gniazda pan Janusz zamontował kamerkę, która za dnia rejestruje aktywność ptasiej rodziny. Oglądanie filmu pozwala poznać kosie zwyczaje oraz odmienne charaktery samicy i samca.

- W tym roku w gnieździe pojawiło się aż pięć jajeczek - mówi pani Maria. - Samiczka siedziała na nich 12 dni. Co ciekawe, gdy pisklaki zaczęły się kluć matka im nie pomagała, tylko cierpliwie obserwowała. A to trwało od pół do godziny. Usunęła skorupki dopiero, gdy malec z nich wyszedł. Z kolei samczyk cały czas bardzo dba o swą partnerkę i maluchy. To on zdobywa pożywienie dla całej rodziny. Zastępuję też matkę, gdy ta odlatuje na kilka minut, by rozprostować skrzydła.

Gdy pisklęta miały cztery dni, gospodarze zaprosili do domu ornitologów. Założyli oni maluchom obrączki. Dzięki temu, w przyszłości, możliwe będzie ustalenie, czy te same kosy z Francesco Nullo, wracają na balkon.

Kazimierz Walasz, prezes Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego, który pomagał w obrączkowaniu wyjaśnia, że każda obrączka posiada wytłoczony kod literowo-cyfrowy, który, niczym dowód osobisty, charakteryzuje ptaka i pozwala go zidentyfikować przy powtórnym schwytaniu lub obserwacji, nawet po wielu latach.

Po 12 dniach pisklęta były już opierzone i zaczęła się nauka latania. - Nasz balkon stał się idealnym boiskiem treningowym - śmieje się pani Maria. Uczyły się wskakiwać na parapet i robiły pierwsze próby lotów. Po dwóch dniach ćwiczeń maluchy odważyły się na skok na „głęboką wodę”. Opuściły balkon, lecąc za ojcem.

Pani Maria dodaje, że to bardzo czyste ptaki. Nie brudzą jak gołębie na balkonach, usuwają wszelkie zanieczyszczenia. Teraz państwo Adamczykowie obserwują „swoje” kosy na osiedlowych trawnikach. Widzą, że rodzice uczą je, jak się zbiera np. dżdżownicę.

Źródło: gloswielkopolski.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski