Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od piorunów płonęły domy i pełne stodoły

Jolanta Białek, Katarzyna Hołuj
Pożar  w Poznachowicach
Pożar w Poznachowicach fot. KP PSP w Myślenicach
Zagrożenia. Burze spowodowały duże zniszczenia w powiatach wielickim i myślenickim. Paliły się budynki, drzewa tarasowały drogi, kierowcy mieli kłopoty na śliskiej jezdni.

Dwa domy uszkodzone na skutek uderzenia pioruna, nieprzejezdne miejskie ulice - to niektóre skutki niedzielnych i wczorajszych nawałnic w powiecie wielickim. Natomiast myśleniccy strażacy od piątku do wczoraj gasili aż dziesięć pożarów.

Rejon wielicki: straty głównie w dwóch gminach
Bardzo trudna sytuacja była w Podolanach. Wczoraj około godz. 7 zapaliła się tam stodoła (prawdopodobnie na skutek uderzenia pioruna). Budynek gospodarczy, w którym przechowywano m.in. maszyny rolnicze i zboże spłonął do cna. Ogień zniszczył też jedną ze ścian oraz część dachu drewnianego domu. Budynek nie nadaje się do zamieszkania. Jego lokatorzy - małżeństwo z dzieckiem - musieli przenieść się do rodziny.

- Poszkodowani mieszkańcy otrzymają zasiłek z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Będziemy też starali się pozyskać pieniądze na odbudowę zniszczonych obiektów z rządowego programu usuwania skutków klęsk żywiołowych - zapowiada wójt Gdowa Zbigniew Wojas.

Natomiast w niedzielę zapalił się od pioruna dom w Śledziejowicach. Podczas zdarzenia odniósł obrażenia (poparzenia stopy) jeden z lokatorów budynku, który próbował sam ugasić pożar. Ogień wypalił dziurę w dachu, częściowo zniszczona została także ostatnia kondygnacja budynku, ale mieszkańcom nie grozi, że będą musieli go opuścić.

Powalone podczas burz drzewa tarasowały drogi m.in. w Liplasie, Pierzchowie i Cichawie. W Wieliczce czasowo nieprzejezdne były m.in. ul. Narutowicza i Dembowskiego. W pierwszym rejonie droga pod wiaduktem zmieniła się w jezioro, a druga ulica przypominała rzekę (na skutek "wybicia" studzienki).

Na śliskich drogach mieli kłopoty kierowcy. Wczoraj doszło do dwóch wypadków na autostradzie na wysokości Staniątek. Krótko po godz. 12 zderzyły się tam dwa auta, a niedługo potem - cztery. Poszkodowane zostały łącznie trzy osoby. Utrudnienia w ruchu były ogromne.

Rejon myślenicki: widać było spadający ogień
Najpierw piorun uderzył w Poznachowicach Górnych. - Wyglądało to strasznie. Widać było ogień spadający pionowo w dół. Pomyślałam, że piorun uderzył w rzekę, ale niestety zaraz pokazał się dym i okazało się, że trafił w zabudowania - opowiada Magdalena Łukasik, sołtyska Poznachowic Górnych, która ze swojego domu widziała całe zdarzenie.

Poszkodowani gospodarze byli akurat po zakończonych zbiorach. W stodole mieli zboże, słomę i siano. Oprócz tego były tam jeszcze maszyny. Jak mówi pani Janina z tego gospodarstwa, wysuszone słoma i siano, paliły się tak, jakby były polane benzyną. Strażacy walczyli z ogniem przez kilka godzin. Z budynku stodoły, który na szczęście gospodarzy był ubezpieczony, zostały zgliszcza. Ku ich ogromnej uldze, ogień nie przeniósł się na stojące w jednym ciągu ze stodołą: domy (stary i nowy) oraz oborę, w której znajdowały się zwierzęta. Jak podkreśla sołtyska, udało się je uratować dzięki szybkiej interwencji straży i temu, że z pomocą miejscowej OSP, przyszła straż zawodowa z Myślenic oraz OSP z Poznachowic Dolnych i Czasławia.

Zanim jeszcze strażacy dogasili tu ogień, piorun uderzył Komornikach, tam także wywołując pożar stodoły, którą tylko metr dzielił od obory. Strażacy gasili więc stodołę, ale polewali wodą także oborę, aby nie zajęła się od ognia. Niestety dachu na oborze nie udało się uratować, spalił się tak, jak cała stodoła. Tu także w stodole były zgromadzone plony i podobnie jak w Poznachowicach gospodarze, choć ubezpieczeni, muszą spisać je na straty.

Wczoraj około południa nad Komornikami znów zagrzmiało. Jak mówi pan Krzysztof, właściciel poszkodowanego gospodarstwa, piorun uderzył znów dokładnie w to samo miejsce. - Tym razem nie miało już się co zająć - stwierdza.

Wczoraj rano strażacy dwukrotnie interweniowali na "zakopiance". Najpierw w Myślenicach, gdzie kierowca auta osobowego uderzył w bariery, a następnie w Głogoczowie, gdzie przewrócił się samochód dostawczy. Do obydwu tych zdarzeń doszło po deszczu. Jak mówi asp. sztab. Marian Rokosz z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej, warto, żeby kierowcy pamiętali, że kiedy po dłuższym okresie bez deszczu zaczyna padać, droga staje się wyjątkowo śliska. - Dzieje się tak dlatego, że na jezdni zalegają cząsteczki substancji ropopochodnych - mówi i tłumaczy dalej, że dopóki deszcz całkowicie ich nie spłucze, w połączeniu z wodą powodują śliskość i trzeba wtedy szczególnie pamiętać o dostosowaniu prędkości do warunków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski