Od poniedziałku do niedzieli

Ludzie na powodziowym pobojowisku. Polewało dniami i nocami, aż wreszcie z soboty na niedzielę chlusnęło z nieba krótko, ale konkretnie. Rzeki przyjęły to spokojnie, częściowo uregulowane zbiornikami retencyjnymi, kamiennymi progami i oczyszczonymi brzegami. Użądliły zaniedbane od dziesięcioleci potoki, zarośnięte, zawalone połamanymi drzewami i śmieciami. Ciągle nie ma na ich porządkowanie pieniędzy, wciąż stanowią naturalny spust nieczystości dla ludzi, którzy przy nich mają swoje domy. Więc raz na jakiś czas odpłacają się swoim opiekunom. Ich prawni opiekunowie, to najbardziej enigmatyczne instytucje w gospodarowaniu przyrodą.
WTOREK
Marek Surowiak, od czterech miesięcy prezes PKS w Nowym Sączu, aktualnie wędruje pieszo po Polsce. Niewykluczone, że to element promocji autorskiego pomysłu dworca regionalnego na terenie bazy PKS. Ma on istotny element pieszy, a mianowicie wędrówkę podróżnych najpierw po wysokich schodach, a potem po kładce między dworcem PKP a PKS. Rozumiem, że koncepcja dworca regionalnego, przy Kolejowej, wspólnie ustalona między władzami miasta a kierownictwem PKP pojechała do zajezdni.
ŚRODA
Zatoki Jeziora Rożnowskiego przypominają wysypisko odpadów komunalnych w Zabełczu. Różnicę widać tylko po wystających tu i ówdzie masztach żaglówek. Tak się dzieje przy każdej powodzi. Po gigantycznym śmietnisku, wypełniającym szczelnie powierzchnię wody, można miejscami chodzić bez obawy uto nięcia, a jego zdjęcia mogłyby z powodzeniem startować w konkursie World Press Foto. Zadawanie pytań o właściciela jeziora i kogoś, kto ma obowiązek posprzątać, to czynność jałowa. Tylko wójt Gródka nad Dunajcem rwie włosy z głowy, bo przecież po takim widoku turysty nad jezioro nie chwyci. Nawet na wędkę.
CZWARTEK
Tąpnęło w kopalni skalnego kruszywa w podsądeckich Klęczanach. Wykopano dwóch prezesów, bez bawienia się w uzasadnienia. Głosowała rada nadzorcza, ale nie jest żadną tajemnicą, że za tym stoi górnik strzałowy, w Trójcy Gminnej Jedyny: jako walne zgromadzenie wspólników kopalni, jako członek rady nadzorczej kopalni i jako gospodarz gminy. Jak to z Trójcą bywa, niezbędny jest dogmat wiary, że wszystko co się dzieje za jej przyczyną, samo dobro oznacza.
PIĄTEK
Darmowy internet w Nowym Sączu, notabene wyborcza obietnica prezydenta sprzed trzech lat, ma się wreszcie ziścić. Ratusz sugeruje, że jeszcze latem rozpocznie się instalowanie sieci. Za chwytliwym hasłem - jak to w grach komputerowych bywa - kryją się jednak przeszkody niespodzianki. Po pierwsze, nie wiadomo, jaka będzie wydajność tego internetu. Za duża być nie może, bo miasto weszłoby na pole zarezerwowane dla usług komercyjnych. Po drugie, blo kowane ma być ściąganie niektórych plików, między innymi filmowych. Po trzecie, najpierw dobrodziejstwa dostąpi centrum miasta i kilka największych osiedli. Po czwarte, miasto spuści problem na wyłonionego wykonawcę i operatora. Po piąte, zanim ten internet rozpowszechni się na całe miasto, kiełbasa wyborcza się technologicznie nadpsuje i taka darmocha przestanie być atrakcyjną alternatywą dla kogokolwiek. Trzy lata obsuwy zrobią swoje.
SOBOTA
Antoniusz Dietzius z Krynicy-Zdroju chwycił swoją szczęśliwą gwiazdę. Niedawny uczeń muszyńskiego licem, po artystycznej edukacji w kraju, kilku wyreżyserowanych spektaklach muzycznych, założeniu teatru amatorskiego, przyjedzie do Nowego Sącza z kultowym musicalem "Jesus Christ Superstar". Zapamiętajmy to nazwisko i tę zapowiedź.
NIEDZIELA
"Dziennik Polski" objął patronatem pomoc na rzecz 15-osobowej rodziny Wybrańców ze Starego Sącza, która znalazła się bez dachu nad głową po tragicznych ulewach. Wybrańcy losu. Cóż za ironiczne odwrócenie utartego w naszej świadomości pojęcia.