Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od spacerów po rewię mody i amory [ZDJĘCIA]

Adrian Hulbój
... i przychodzili nad sadzawkę oglądać łabędzie
... i przychodzili nad sadzawkę oglądać łabędzie Fot. Agencja Fotograficzna Światowid, 1934 r.
Historia. Krakowskie Planty na przełomie XIX i XX wieku stały się miejscem, w którym kwitło życie towarzyskie i kulturalne miasta. To tutaj ludzie przychodzili, by odpocząć po ciężkim dniu pracy, spotkać się ze znajomymi, posłuchać najświeższych ploteczek czy poznać nowe trendy w modzie. Prawdziwym oknem wystawowym był odcinek między Barbakanem a Collegium Novum, zwany krakowskim Corso. Planty upodobały sobie również dzieci, które z przyjemnością bawiły się pośród zieleni. A panny na wydaniu przychodziły tam, by szukać męża. Spacerowały w okolicach pomnika Floriana Straszewskiego, zerkając w stronę odpoczywających na ławeczkach kawalerów

Powoli zapada wieczór. Z oddali dobiegają przytłumione dźwięki muzyki. To gra wojskowa orkiestra. Kolejne lampy gazowe zaczynają oświetlać okolicę. Ubrani w eleganckie surduty mężczyźni oraz damy w wytwornych sukniach powoli opuszczają wypielęgnowane alejki. Ich miejsce zajmują ludzie w skromniejszym odzieniu. Wśród parkowej zieleni pojawiają się też grupki skąpo ubranych kobiet, określanych tutaj jako „ćmy nocne”. Tak to działo się kiedyś na krakowskich Plantach - tu życie towarzyskie kwitło o każdej porze dnia i nocy.

Rok 1809. Żołnierze nowo powstałego Księstwa Warszawskiego wypędzają z Krakowa austriackich okupantów. Zaraz po tym zwycięstwie mieszkańcy grodu Kraka decydują o wyburzeniu umocnień otaczających miasto i licytacji pozyskanych w ten sposób cegieł. Rozpoczyna się kilkuletnia roz- biórka, podczas której niemal całkowicie znikną dawne fortyfikacje. Właśnie w tym momencie do akcji wkracza profesor i senator Feliks Radwański. W 1816 roku występuje z inicjatywą, by zachować stojące jeszcze fragmenty muru (dzięki temu ocalały m.in. Barbakan oraz Brama Floriańska). Rok później, przy współpracy z Florianem Straszewskim, projektuje ogród przy placu Szczepańskim - to najstarsza część krakowskich Plant.

Jak grzyby po deszczu

Prawdziwy przełom w historii Plant - lub jak określali je mieszkańcy XIX-wiecznego Krakowa: „Plantacyj” - następuje w 1820 roku, kiedy to prezes Senatu Rzeczpospolitej Stanisław Wodzicki popiera projekt utworzenia ogrodów wokół centrum miasta. Wkrótce rozpoczyna się usuwanie pozostałości wałów, fos, murów, a budowniczy wyznaczają pierwsze dróżki i alejki. Już w 1822 r. trwają prace na dwóch odcinkach: między Wawelem a ulicą Floriańską oraz między klasztorem reformatów a ulicą Sławkowską. Roboty przebiegają tak sprawnie, że jeszcze w tym samym roku sadzone są pierwsze topole i kasztanowce. Planty rozrastają się w błyskawicznym tempie, aż w 1827 r. obejmują pierścieniem nawet wawelskie wzgórze. Na jego południowych stokach zasadzono brzoskwinie i urządzono winnicę. Niestety, ogród został zlikwidowany przez austriackich żołnierzy, którzy planowali przekształcić wzgórze w cytadelę.

Na terenie Plant od chwili ich powstania niczym grzyby po deszczu wyrastały kolejne drzewa: akacje, topole włoskie, kasztanowce. Jak czytamy w książce „Ogrody i parki dawnego Krakowa”, Ambroży Grabowski - wybitny historyk i świadek tamtych wydarzeń - tak wspominał powstawanie najsłynniejszych miejskich ogrodów: „Z początku roboty około tego szły trochę niezręcznie i z uronionym nieraz kosztem, kiedy, nie umiejąc sobie zaradzać, to, co dziś było zrobione, jutro przerabiano; ale potem nauczono się lepiej i roboty szły porządniej”.

W XIX wieku miał miejsce stopniowy rozwój Plant. Sadzono kolejne drzewa, budowano altany i kioski. Ogromny wpływ na to miejsce wywarł zwłaszcza Florian Straszewski. Już po jego śmierci, w 1871 roku założono Komisję Plantacyjną opiekującą się tą zieloną enklawą. Wkrótce po tym zaczęto ozdabiać Planty pomnikami zasłużonych dla Krakowa. Oczywiście wśród nich nie mogło zabraknąć także monumentu wzniesionego ku pamięci Straszewskiego.

Wszystkie te działania doprowadziły do tego, że na przełomie XIX i XX wieku Planty stały się miejscem, w którym kwitło życie towarzyskie i kulturalne miasta. To tu ludzie przychodzili, by odpocząć po ciężkim dniu pracy, spotkać się ze znajomymi, poplotkować czy poznać nowe trendy w modzie.

Krakowskie Corso

Prawdziwym oknem wystawowym był odcinek między Barbakanem a Collegium Novum. - Okolice te cieszyły się tak dużą popularnością, że wszystkie znajdujące się tam ławki były praktycznie cały czas zajęte. Dlatego też w okresie międzywojennym, za drobną opłatą można było wypożyczyć krzesełka - opowiada Mikołaj Kornecki z Obywatelskiego Komi- tetu Ratowania Krakowa. - To miejsce, zwane „krakowskim Corso”, było prawdziwą rewią mody. Zasiadający na ławkach i krzesełkach komentowali ubiory i wygląd przechadzających się po parku pań.

Planty były równie popularne wśród dzieci, które z przyjemnością się tam bawiły. Bywały też miejscem, gdzie szukano miłości. Swego rodzaju tradycją stało się to, że młode kobiety, które osiągnęły już wiek odpowiedni do zamążpójścia, przychodziły wraz z rodzicami w okolice pomnika Straszewskiego. Tam wystawiano je na pokaz odpoczywającym na Plantach kawalerom. Oczywiście dziewczęta musiały zaprezentować się z jak najlepszej strony, dlatego zawsze takie „matrymonialne wyjścia” planowano w najdrobniejszych szczegółach. Włosy, makijaż, suknie... Wszystko musiało być perfekcyjne, bo - kto wie? - może to właśnie na ławeczce pod okazałą topolą zasiada przyszły mąż.

A jeśli ktoś chciał ukoić nerwy i ostudzić nadmiar emocji, mógł odpocząć w cieniu rozłożystych drzew przy szklaneczce wody sodowej, kupionej np. w budce prowadzonej przez Rzącego i Chmurskiego. Gdy natomiast doskwierał głód, w pobliskich kioskach można było zakupić andruty lub inne smakołyki.

Planty były miejscem częstych festynów ludowych. Tam, gdzie obecnie stoi pomnik Straszewskiego, znajdował się niegdyś wgłębnik wskazujący dno fosy. W tym miejscu powstał niewielki kopiec, gdzie umieszczono słup z herbem Krakowa. Popularną rozrywką ówczesnych krakowian było wspinanie się na ów pal. Żeby jednak nie było zbyt łatwo, słup uprzednio smarowano masłem lub innymi śliskimi substancjami.

Krakowskie Planty chętnie odwiedzali miłośnicy flory i fauny. Spacerując eleganckimi alejkami, niemal co krok można się było natknąć na wiewiórki. Te sympatyczne gryzonie szybko zresztą stały się symbolem tego miejsca. Chętnie je karmiono i pozowano z nimi do zdjęć.

Na Plantach mieszkały także łabędzie - w stawie położonym na wysokości ulicy Długiej. Wybudowano nawet dla nich specjalny domek, w którym mogły się schronić przed zimnem. Łabędzie miały wplecione w skrzydła specjalne sztuczne pióra, które uniemożliwiały im opuszczenie Plant.

Ogrodnicy i dozorcy

Rozległy teren, jaki zajmowały Planty, wymagał nieustannej pielęgnacji. Zajmowali się tym plantowi. Każdy z nich był odpowiedzialny za konkretną część ogrodu. Ich praca do łatwych nie należała. Pilnowali oni Plant od rana do wieczora, a wszystkie posiłki przynosiła im rodzina.

Najsłynniejszym plantowym był Bolesław Malecki. Piastował on to stanowisko w drugiej połowie XIX wieku. To jemu w dużej mierze zawdzięczamy obecny kształt Plant. - Malecki projektował i wytyczał boczne alejki, sadził klomby kwiatowe i zakładał szklarnie, w __których hodował egzotyczne rośliny - wymienia Elżbieta Lang z Muzeum Historycznego Miasta Krakowa (MHK). To Maleckiemu przypisuje się również założenie oświetlenia gazowego i placyków do zabaw dla dzieci oraz wymianę ławek.

Po II wojnie światowej plantowi przyjęli też rolę dozorców ogrodowych. Odziani w mundury, wyposażeni w pasy z herbem miasta, przemierzali Planty, pilnując porządku. Gdy tylko zauważyli kogoś łamiącego zasady, natychmiast zwracali mu uwagę, a gdyby perswazja słowna nie przyniosła skutku, mogli nawet aresztować delikwenta. - Pamiętam, że w latach 50. ubiegłego wieku plantowi nosili ze sobą witki, za pomocą których wyganiali dzieci siadające na __dywanach - wspomina Mikołaj Kornecki.

Z podziałem na klasy

Warto również wspomnieć, że - jak zauważa Elżbieta Lang - każda część Plant została stworzona według osobnego planu. Za najwystawniejszy ich fragment powszechnie uważano okolice dworca kolejowego. To właśnie tam najczęściej przechadzali się bogaci mieszkańcy Krakowa. - Z kolei okolice między ulicą Mikołajską a pomnikiem Straszewskiego w XIX wieku były jedną z najbardziej muzykalnych części miasta. Naprzeciwko słynnej kawiarni Janikowskiego powstała drewniana altana, gdzie występowała orkiestra wojskowa. Co jakiś czas pojawiały się tam również orkiestry złożone z górników pracujących w Wieliczce i __Bochni - opowiada przedstawicielka MHK.

- W __dawnych Plantach można było dostrzec swego rodzaju podział klasowy - uzupełnia Mikołaj Kornecki. - Przyjęło się, że odcinek w stronę ulicy Dominikańskiej był „gorszym” rejonem. Było to tradycyjne miejsce spotkań służących po pracy. Z kolei Żydów można było zauważyć wyłącznie w okolicach Stradomia.

Niestety, Planty utraciły wiele ze swego uroku w wyniku działań wojennych, jakie miały miejsce w XX wieku. Dramatyczne skutki miała zwłaszcza II wojna światowa. Naziści wycięli wiele krzewów i zrabowali ogrodzenia oddzielające alejki od roślinności. Po wojnie Planty przez długi czas pozostawały zrujnowane. Ich renowacja rozpoczęła się dopiero w 1989 roku.

- Przez wiele lat Planty nie miały żadnej konkurencji. Dopiero wiele lat później powstały parki Jordana czy Bednarskiego. Mimo to Planty wciąż cieszą się dużą popularnością i są jednym z głównych symboli Krakowa - podsumowuje Elżbieta Lang.

Rodzinna wyprawa. Dookoła świata śladami Stasia i Nel

Źródło:Dzień Dobry TVN

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski