Czytaj także: Kraków. Urzędnicy idą do aresztu na... szkolenie
W grudniu 2014 r. w Makowie pod Skierniewicami 62-latek wszedł do siedziby Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej i oblał benzyną kilku pracowników. Jedną kobietę podpalił. Poszkodowana nie przeżyła, pozostałe osoby odniosły poważne obrażenia. Później okazało się, że mężczyzna był dobrze znany pracownikom GOPS-u. Miał roszczeniową postawę, zawsze uważał, że mu się wszystko należy. Od pewnego czasu starał się o miejsce w domu pomocy społecznej. Zdaniem urzędników przydział mu się jednak nie należał.
W połowie lutego tego roku młody mężczyzna wszedł do jednego z pomieszczeń Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Łęcznej pod Lublinem i zaatakował pracującą tam kobietę. Bił ją i nie przerwał ataku nawet wtedy, kiedy kobieta upadła.
Takie przypadki pokazują, że szkolenie urzędników z radzenia sobie z agresywnymi petentami to wcale nie głupi pomysł. Pytanie tylko, dlaczego została do tego oddelegowana służba, która na co dzień musi radzić sobie ze złodziejami, gwałcicielami i mordercami. Czy strażnik więzienny jest w stanie spojrzeć na gości urzędów inaczej niż na podwładnych za kratami?
Miejmy jedynie nadzieję, że to niecodzienne szkolenie pracowników magistratu nie jest wstępem do bardziej stanowczych form odgradzania się urzędników od obywateli. Oby strażnicy nie chcieli przekonać pracowników administracji, że najlepszym zabezpieczeniem przed niewygodnymi petentami są kraty.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?