- Bardzo chciałam podziękować za paczki jakie dostałam od ludzi dobrej woli, gdyby nie one, nie miałabym nawet w co się ubrać - mówi Helena Orłowska, która na naszych łamach prosiła o wsparcie. - Teraz mam dobre buty i ciepłą kurtkę, było też dużo jedzenia.
Obecnie pani Helena musi mieszkać z synem i wnukami w 14 metrowym mieszkaniu. Pan Kisiak zaś do dziś przemieszkuje w nieocieplanym domku na ogródkach działkowych. Mimo, że ich sytuacja jest bardzo trudna oboje nie tracą nadziei.
Teraz spadł jednak na nich kolejny dramat - nie mogą się dostać do swojego dobytku. - Dom na ul. Trębacza został ogrodzony siatką, a drzwi zostały zamknięte na klucz. Nie mamy jak się dostać do swoich rzeczy - martwi się pani Helena. - Właściciel posesji nie chce się z nami skontaktować i nie odbiera telefonów. Już nie wiemy co mamy robić, nikt nam nie chce pomóc.
Choć dom nadaje się tylko do rozbiórki, wciąż znajdują się w nim rzeczy pozostawione od czasu feralnego wypadku. - Nie możemy tam iść bez kluczy i zgody właściciela bo zostaniemy oskarżeni o włamanie - mówi pani Helena. - Przecież to wszystko trzeba zabezpieczyć, popakować i powoli wywieźć zanim wszystko tam zgnije.
Znikąd pomocy. Mieszkańcy zgłosili się nawet do policji, ale tam usłyszeli, że to sprawa dla sądu. - Gdzie i za co ja pójdę do sądu - mówi pani Helena. - Zanim dojdzie do wyroku, to moje rzeczy nie będą już się nadawały do użytku. Nie wiem dlaczego właściciel pan Jacek Małko nie che nam oddać resztek dobytku.
Budynek nie nadaje do zamieszkania i będzie musiał być rozebrany. Dlatego mieszkańcy apelują do właściciela: - Proszę nas wpuścić, chcemy zabrać tylko nasze rzeczy.
Numer telefonu do pani Heleny 500 511 867.
(LEO)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?