Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odczarowali swój stadion

BK
Dopiero w piątym meczu przed własną publicznością Bolesław zdobył pierwsze punkty. Do tej pory stadion w Bukownie był dla gospodarzy jak zaczarowany. Bukowianie nie tylko pokonali Zgodę Malec (2-1), ale zaprezentowali przy tym obiecującą formę na przyszłość.

BUKOWNO. Bolesław gra coraz lepiej

Do tego spotkania cały swój dorobek zespół trenera Jacka Szlęzaka, wywalczył na wyjazdach. Na własnym obiekcie przegrał cztery mecze, w tym trzy wysoko. Zdobył w nich zaledwie jednego gola. W tej sytuacji wydawało się, że ciężko będzie mu odczarować własny stadion, bo "jedenastka" z Malca z kolei do tej pory nie przegrała żadnego meczu.
W szeregach gospodarzy wyczuwało się przed pierwszym gwizdkiem niepewność. - Zespół był jednak również bardzo mocno zmobilizowany. Zawodnicy mieli dość porażek u siebie i koniecznie chcieli zrzucić to fatum, jakie wisiało nad nimi w meczach przed własną publicznością. Od pierwszych minut zaatakowaliśmy zdecydowanie. Niewiele brakowało, aby jeden z pierwszych składnych ataków przyniósł nam prowadzenie. Mam na myśli sytuację Jasika, stanął oko w oko z bramkarzem rywali, ale ją zaprzepaścił. Widać było jednak, że gol dla nas wisi w powietrzu i nawet nie musieliśmy na niego długo czekać. Pięknym uderzeniem z ponad 20 metrów popisał się Domański. Piłka wylądowała w samym "okienku". W ten sposób zdobyliśmy drugiego gola na naszym stadionie w tych rozgrywkach, ale po raz pierwszy prowadziliśmy. Do tej pory za każdym razem mecze układały się po myśli naszych rywali, którzy szybko strzelali gole, a potem my musieliśmy gonić wynik - mówi kierownik drużyny Franciszek Gargała.
Przypomina, że w I połowie gospodarze mieli jeszcze kilka okazji do podwyższenia wyniku. Po zmianie stron bukowianie nie zamierzali czekać na ruch rywali. Atakowali dalej i w 62 min ponownie na listę strzelców wpisał się Domański. W tym momencie chyba dopiero tak naprawdę uwierzyli, że tym razem nie powtórzy się historia z poprzednich potyczek. Rywale nie zamierzali rezygnować, na kwadrans przed końcem strzelili bramkę kontaktową i do próbowali uratować chociaż jeden punkt.
- Faktycznie w końcówce dopisało nam trochę szczęście, gdy jeden z rywali nie wykorzystał dogodnej okazji, będąc 5 m od bramki, ale nie ulega wątpliwości, że na tę wygraną zasłużyliśmy. Nasz zespół zaprezentował naprawdę dobrą grę - dodaje Franciszek Gargała.
W Bukownie mają nadzieję, że ich drużyna powiększy jeszcze w tej rundzie skromny - jak na razie - dorobek i poprawi swoją pozycję. Tym bardziej, że mecz ze Zgodą nie był pierwszym, w którym można było dostrzec symptomy lepszej gry bukowian. Już tydzień wcześniej w spotkaniu z Kalwarianką (0-0) pokazali, że ich forma idzie w górę.
(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski