Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odejdą nie tylko weterani

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Jan Żebrak, wójt Charsznicy od 1990 r. i Stanisław Rybak, wójt Koszyc od 1990 r.
Jan Żebrak, wójt Charsznicy od 1990 r. i Stanisław Rybak, wójt Koszyc od 1990 r. Fot. Aleksander Gąciarz
Samorząd. Jeżeli rząd Prawa i Sprawiedliwości pozwoli rządzić burmistrzom i wójtom tylko przez dwie kadencje, to w powiatach proszowickim i miechowskim spośród trzynastu szefów gmin ze stanowiskami będzie musiało się pożegnać aż ośmiu.

Za prawdziwego weterana, w skali nie tylko lokalnej, trzeba uznać wójta Koszyc Stanisława Rybaka. Po raz pierwszy naczelnikiem gminy został jeszcze w 1974 roku! Sprawował tę funkcję z sześcioletnią przerwą (1981-87) do roku 1990. Od tamtej pory nieprzerwanie jest wójtem. Właśnie jest na półmetku swojej siódmej kadencji.

- Może jako osoba zainteresowana będę nieobiektywny, ale uważam, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Zwolennicy pomysłu podnoszą argument, że wielokadencyjność sprzyja powstawaniu koterii, ale ja znam przypadki, gdy ktoś narobił szkód w czasie jednej kadencji. Poza tym jeżeli nam chce się ograniczyć czas sprawowania funkcji, to podobnie powinno być choćby z posłami. Argument, że oni muszą się swojej roli uczyć, do mnie nie trafia. W gminie też trzeba się wiele uczyć - przekonuje.

Dla wójta Rybaka intencje partii rządzącej są jasne: PiS dąży do wprowadzenia na samorządowe stanowiska jak największej liczby swoich ludzi. - To wszystko zmierza w tym kierunku. Boli tylko, że dla osiągnięcia tego celu, nagina się prawo do bieżących potrzeb.

Na pytanie, czy bierze pod uwagę kandydowanie na kolejną kadencję odpowiada: - Jeszcze na to za wcześnie. Mamy taką zasadę, że na kilka miesięcy przed wyborami zbieramy się jako komitet i podejmujemy decyzję - tłumaczy. W roku 2018 Stanisław Rybak będzie miał 68 lat.

W powiecie miechowskim również są dwie gminy, które w swojej blisko 27-letniej historii, miały tylko jednego wójta. Od 1990 roku Racławicami rządzi Adam Samborski, a Charsznicą Jan Żebrak. Ten drugi nie ukrywa rozczarowania sposobem postępowania partii rządzącej. - To jest bardzo przykre, że po tylu latach pracy dowiaduję się, że należy mnie wymienić, bo powstają układy, bo to sprzyja korupcji, malwersacjom. Rzeczywiście, słuchając tego można się poczuć jak ten gorszy sort, o którym mówił prezes Kaczyński - mówi wójt Żebrak i dodaje, że według niego o wiele uczciwsze byłoby wprowadzenie zasady dwukadencyjności dla wszystkich wybieralnych stanowisk.

- Jeżeli zostałoby to wprowadzone zgodnie z zasadą, że prawo nie działa wstecz i objęło wszystkich, to bardzo proszę. To byłaby uczciwa zmiana. A to, co się proponuje, to jest weryfikacja ludzi nie na podstawie tego, czego dokonali, tylko według tego, gdzie należą - przekonuje.

Miechowski działacz PiS Wojciech Pengiel uważa z kolei, że pomysł na zmianę ordynacji wyborczej nie powinien być dla nikogo zaskoczeniem. - Do wyborów parlamentarnych szliśmy z takim hasłem. Na spotkaniach z mieszkańcami też często słyszymy, że jest to dobry pomysł, bo włodarze po pewnym okresie sprawowania funkcji wypalają się. Poza tym nic nie stoi na przeszkodzie, by ich doświadczenie samorządowe wykorzystać gdzie indziej - argumentuje.

Spośród wójtów powiatu miechowskiego członkiem Prawa i Sprawiedliwości jest Lesław Blacha z Gołczy. I choć jego gmina zajmuje miejsca w czołówce ogólnopolskich rankingów samorządów wiejskich, obecna kadencja może być jego ostatnią bo rządzi od 2002 roku. - Jako członek PiS muszę z przykrością stwierdzić, że partia strzela sobie w kolano. Nikt chyba z samorządowcami tego pomysłu nie konsultował. Owszem, w kampanii wyborczej była mowa o dwukadencyjności, ale miałoby to obowiązywać od wyborów 2018 roku. To, o czym się mówi teraz, jest dla mnie dużym zaskoczeniem. Przecież jeżeli proponowane zmiany wejdą w życie, pod koniec kadencji nikt nie będzie myślał o gminie, tylko o tym, żeby sobie zabezpieczyć przyszłość - przekonuje Lesław Blacha, który przed objęciem urzędu pracował jako nauczyciel. - Oczywiście wyobrażam sobie pracę w tym zawodzie, ale nie wiem, czy zostałbym przyjęty do szkoły. Zwłaszcza po likwidacji gimnazjów - mówi.

Jeżeli zmiana ordynacji weszłaby w życie, o reelekcję nie mógłby się też ubiegać burmistrz Miechowa Dariusz Marczewski. Nie mógłby, choć z chwilą zakończenia drugiej kadencji będzie miał ledwie 37 lat. - Byłem najmłodszy, gdy zostałem pierwszy raz wybrany burmistrzem i mogę być najmłodszy spośród tych, którzy nie będą mogli startować. Chętnie poszedłbym na emeryturę, ale obawiam się, że jeszcze jej nie dostanę - mówi półżartem.

Na serio zaś dodaje, że nie chce komentować wypowiedzi polityków, które często są ze sobą sprzeczne. - Będzie zmiana przepisów, to będzie się do czego odnieść - mówi i zapewnia, że nie planuje jeszcze swojej przyszłości po 2018 roku. - Koncentruję się na tym, by pozostawić po sobie jak najwięcej pozytywnych rzeczy. I myślę, że moi koledzy też tak postępują.

Plusy proponowanych regulacji widzi natomiast były burmistrz Miechowa i kontrkandydat Dariusza Marczewskiego w poprzednich wyborach Krzysztof Świerczek. - Nie da się ukryć, że wieloletnie sprawowanie władzy może powodować niekorzystne zjawiska. Wójtowie zanadto wrastają w tę funkcję, a ich usunięcie w drodze wyborów nie jest proste. Nowi kandydaci zawsze są w trudniejszej sytuacji w konfrontacji z wieloletnimi włodarzami, za którymi stoją pewne grupy interesów, powiązań itp. - przekonuje.

Spokojnie może na razie spać Jan Chojka, burmistrz Nowego Brzeska. Pomogła mu w tym... wyborcza porażka z 2010 roku, gdy po trzech latach sprawowania funkcji wójta przegrał wybory z Grzegorzem Czajką. Po czterech latach przerwy wrócił jako burmistrz. - Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - żartuje, odnosząc się do przegranych wyborów. - Proponowane zmiany mówią, że po czteroletniej przerwie można startować w wyborach. Ja zatem w tej chwili jestem traktowany jak osoba, która pełni władzę w gminie pierwszą kadencję - tłumaczy. Co wcale nie oznacza, że pomysły PiS mu się podobają. - To ewidentnie chęć wykoszenia wieloletnich wójtów i burmistrzów, których przecież wybierają ludzie. W dodatku mówi się, że swoich kandydatów będą mogły wystawiać tylko partie, a nie lokalne komitety. A z takich wywodzi się większość szefów gmin.

wybory 2018. Kto Nie, kto tak?

Powiat miechowski

  • Jan Żebrak (Charsznica) - wójt od 1990 r.
  • Adam Samborski (Racławice) - wójt od 1990 r.
  • Marek szopa (Książ Wielki) - wójt od 1994 r.
  • Lesław Blacha (Gołcza) - wójt od 2002 r.
  • Dariusz Marczewski (Miechów) - burmistrz od 2010 r.
  • Marta Vozsnak (Słaboszów) - wójt od 2014 r. - mogłaby kandydować
  • Jan Z. Basa (Kozłów) - wójt od 2014 r. - mógłby kandydować

Powiat proszowicki

  • Stanisław Rybak (Koszyce) - wójt od 1990 r., wcześniej naczelnik.
  • Marcin Gaweł (Pałecznica) - wójt od 1999 r.
  • Wiesław Rudek (Koniusza) - wójt od 2002 r.
  • Jan Chojka (Nowe Brzesko) - burmistrz od 2014 r. - mógłby kandydować
  • Grzegorz Cichy (Proszowice) - burmistrz od 2014 r. - mógłby kandydować.
  • Marek Słowiński (Radziemice) - wójt od 2014 r. - mógłby kandydować.

(ALG)
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski