Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odkręcić sprawę z kadrą

Rozmawiał Jerzy Zaborski
Peter Tabaczek (z lewej) w meczu w Opolu, decydującym o miejscu w „szóstce”, zdobył dwa gole
Peter Tabaczek (z lewej) w meczu w Opolu, decydującym o miejscu w „szóstce”, zdobył dwa gole fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z PETEREM TABACZKIEM, środkowym napastnikiem hokeistów Unii Oświęcim

– Poprzedni sezon zamknął Pan 49 punktami w klasyfikacji kanadyjskiej. Celem na obecny było przekroczenie „pięćdziesiątki”. Czy to zadanie jest do wykonania?

– Trudne pytanie.

– Dlaczego? Obecnie ma Pan na swoim koncie 9 goli i 17 asyst, co daje 26 punktów. Tyle samo ma ich Mateusz Adamus, tylko relacje goli do asyst są inne, bo 8+18.

– Mam odczucia, że im więcej punktuję, tym mniej gram. To dla mnie nowe doświadczenie. Po raz pierwszy w swojej karierze mam do czynienia z taką sytuacją. Trafiłem do czwartej formacji. Może numeracja ataków nie jest istotna, bo mamy wyrównany zespół. Jednak tak się akurat złożyło, że w meczu przeciwko Jastrzębiu, po strzeleniu gola przez naszą formację, zasiadła ona na ławce rezerwowych. Z kolei w Opolu pojawiliśmy się dopiero w drugiej odsłonie, gdy wynik był już przesądzony. Mimo to, zdobyłem dwa gole. To tylko potwierdza, że niekoniecznie grając całe spotkania można dołożyć swoją cegiełkę do wyniku zespołu.

– Czy to oznacza, że jest Pan pogodzony z rolą „zapchajdziury”?

– Nie nazwałbym tego aż tak dosadnie. W poprzednim sezonie brakowało nam środkowych, więc można powiedzieć, że byłem pewniakiem. Teraz na tej pozycji jest mocna obsada, bo wymienię Jana Daneczka, Kamila Kalinowskiego, Filipa Komorskiego czy Jirziego Zdenka. Stąd czasem przychodzi mi grać na skrzydle. Jednak nie narzekam. Bez względu na to, gdzie trener mnie ustawia, tylko dobrą grą mogę go do siebie przekonać. Prywatne wyniki w punktacji kanadyjskiej to już może mniej istotna sprawa.

– W styczniu zgolił Pan brodę, którą hokeiści zazwyczaj zapuszczają na play-off.

– To miała być taka dobra wróżba, żeby zespół wszedł do „szóstki”. Udało się, a przy okazji w meczach po przerwie świąteczno–noworocznej trochę zapunktowałem, strzelając dwa gole i zaliczając dwie asysty. Znowu zapuszczam brodę. Może, w przeciwieństwie do innych, zgolę ją przed play-off.

– Co z reprezentacją Polski, z której zniknął Pan w tajemniczych okolicznościach podczas letniego zgrupowania, a na powołanie do niej przecież bardzo Pan czekał po otrzymaniu polskiego paszportu i zarazem konieczności rezygnacji ze słowackiego obywatelstwa?

– Najpierw to muszę mieć silną pozycję w Unii. Bez tego nie wydaje mi się, żebym mógł zwrócić na siebie uwagę selekcjonera. Po wtóre, musiałbym wyjaśnić nieporozumienie z trenerem Jackiem Płachtą. Nie uciekłem latem z kadry przed turniejem w Niemczech, tylko musiałem natychmiast wyjechać po otrzymaniu wezwania z policji, po włamaniu do mojego mieszkania na Słowacji. Miałem zły telefon do trenera Płachty, więc nie mogłem się z nim skontaktować. Wiadomość przekazałem mu przez kierownika. Może o to jest na mnie zły...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski