Hrabina Ludwika Szeptycka z Dzieduszyckich, w której rolę wcieliła się Małgorzata Niechaj, mieszkanka Radziszowa i kustosz Muzeum Historycznego w Krakowie, przywitała przybyłych na podwieczorek w czarnym stroju. - Hrabina była wdową i do końca życia nosiła wdowi strój - informuje Małgorzata Niechaj.
Spotkanie we dworze zorganizowano w ramach projektu "Odkrywamy skarby blisko Krakowa". Lokalna Grupa Działania "Blisko Krakowa" mająca siedzibę w Skawinie, od maja do października zaprasza na różnego rodzaju imprezy o charakterze edukacyjno-rekreacyjnym. Odbywają się one w ciekawych miejscach gmin zrzeszonych w LGD: Czernichów, Mogilany, Skawina, Świątniki Górne. Gospodarzami są lokalni społecznicy.
Na dworski podwieczorek zaprosiło Stowarzyszenie "Nasz Radziszów", dzięki któremu dwór został odrestaurowany. Jego historia nie jest całkowicie zbadana. - Wiadomo, że dawniej znajdował się tu folwark opactwa benedyktynów z Tyńca i że piwnice są starsze, niż dwór, zbudowany przez Ludwikę Szeptycką na początku XIX wieku - mówi Józef Niechaj. Dobra w Radziszowie Dzieduszyccy otrzymali w 1790 r. od władz austriackich, jako odszkodowanie za ziemie przejęte od nich w Galicji wschodniej.
Obiekt kilkakrotnie niszczyły pożary i powodzie. Hrabina mimo tych nieszczęść pomagała innym radziszowianom poszkodowanym przez żywioł. W dworze też sama uczyła wiejskie dzieci. Zapewne nie spodziewała się, że sto lat później ten obiekt przeistoczy się w prawdziwą szkołę. Po jej śmierci kompleks dworski przechodził w różne ręce. W 1909 r. nabyła go gmina i stworzyła tu szkołę. W tym miejscu, do czasu wybudowania nowego oświatowego obiektu, funkcjonowała przez 88 lat.
W tamtym czasie dwór uległ mocnemu zniszczeniu. Ścienne freski pokrywano farbą olejną, ale okazało się, że nie wszystkie malowidła całkowicie usunięto. Przy restauracji dworu je odsłonięto.
- Hrabina Ludwika często przyjmowała gości, którzy - nie tak jak dzisiaj - wpadają na krótko. Wtedy wizyty trwały przynajmniej kilka dni. Spiżarnie, piwnice - ziemianki były pełne zapasów kiełbas i mięsiw z własnej hodowli zwierząt, owoców i warzyw z ogrodów i lasów - mówi pani kustosz.
Śniadanie gościom podawano do ich pokoi. Później panie spotykały się na ploteczki u gospodyni, a dopiero na obiedzie wszyscy gromadzili się razem. Obiad składał się z dwunastu dań, a podwieczorek obfitował w słodkie wypieki, konfitury, podawano też gorącą czekoladę. Takie menu odtworzono we dworze. Jednak nie tylko poczęstunek był atrakcją spotkania, ale też garderoba pełna strojów z tamtej epoki.
Każdy uczestnik spotkania mógł wybrać sobie pasujący do siebie ubiór. 4-letnia Anielka Karaś-Janik z Radziszowa została księżniczką. W taki sam strój ubrała się jej mama. 8-letni Wojtek Gomułczak z Krakowa został szlachcicem, podobnie jak 5-letni brat Kuba i ich rodzice. Anna i Mariusz Gomułczakowie chętnie uczestniczą w odkrywaniu skarbów blisko Krakowa. Byli w osadzie łużyckiej w Woli Radziszowskiej, w szkole rolniczej w Czernichowie, zwiedzali zabytkowy drewniany kościół w Krzęcinie.
W Radziszowie ich synom podobało się też rysowanie kredą na tabliczkach w "szkole", stworzonej na spotkanie w dworze. W rolę nauczycieli wcielili się: Małgorzata Niechaj, Józef Niechaj i Robert Pająk. Tym razem pani kustosz była Ludwiką Cieszanowską, żoną kierownika szkoły. Stara szkoła bardzo podobała się 7-letniej Wiktorii ze Skawiny.
- Takie spotkanie to nie tylko forma edukacji dla dzieci, ale też dla dorosłych. Nie wiedzieliśmy, że taki piękny obiekt jest tak niedaleko Skawiny - mówią rodzice dziewczynki: Marzena i Krzysztof Bielowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?