- Z nikomu nieznanej osoby, stałam się nagle postacią powszechnie rozpoznawalną. To czasem miłe, ale czasem też kłopotliwe. Musiałam przeprowadzić się z rodzinnego Chełma do Warszawy. Trafiłam więc w nowe środowisko, w którym powoli się zaaklimatyzowałam - wspomina.
Wielki sukces płyty „Samotność po zmierzchu” sprawił, że młoda piosenkarka poszła za ciosem. Kolejne albumy sprzedawały się jak ciepłe bułeczki - a szczególnym wzięciem cieszył się krążek „Ania Mowie”, na którym wokalistka zaśpiewała swe ulubione tematy filmowe.
- Chciałam odpocząć od własnej twórczości, zrobić płytę, na której skupię się tylko na śpiewaniu, a resztę zostawię innym. Płyta z coverami była idealnym rozwiązaniem. Po chwili zastanowienia i przejrzenia tego, co mam w kompie, pomysł pojawił się sam - okazało się, że większość z moich ulubionych kawałków to właśnie nagrania z soundtracków - tłumaczy.
Z czasem Ania zapragnęła zerwać z wizerunkiem retro. Efektem tego okazał się jej album „Bawię się świetnie”. Na przekór tytułowi przyniósł on poważne i chmurne piosenki bliskie alternatywnego rocka.
Tak naprawdę dopiero rozstanie z Pawłem Jóźwickim w życiu prywatnym i artystycznym sprawiło, że odmieniła swój image. Stało się to na najnowszej płycie - „Dla naiwnych marzycieli”. Nigdy wcześniej nie słyszeliśmy przecież Ani w piosence reggae!
- Czuję się trochę znowu jak debiutantka. Miałam jednak ochotę na poeksperymentowanie: pójście nieco w innym kierunku muzycznym czy pomieszanie różnych stylów - tłumaczy.
Mimo zmiany - kolejny album Ani znów stał się bestsellerem na naszym rynku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?