Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odmówił wykopania rur i dobrze zrobił

Alicja Fałek
Leszek Cycoń nie zgadza się z decyzją PINB. - Takie rury są półtora metra pod ziemią. Nie wykopię ich - mówi zdenerwowany
Leszek Cycoń nie zgadza się z decyzją PINB. - Takie rury są półtora metra pod ziemią. Nie wykopię ich - mówi zdenerwowany Fot. Alicja Fałek
Kosarzyska. Leszek Cycoń rok boryka się z legalizacją kanalizacji. Jeśli doniesie dokumenty, nadzór budowlany uzna jego kanalizację i nie będzie musiał płacić 2,5 tys. zł.

Leszek Cycoń dwa lata temu, po śmierci żony, wrócił z Chrzanowa na ojcowiznę do Kosarzysk. Tam zajął się remontem domu z 1931 r. Zaczął prace od skanalizowania działki. - Powyżej domu przed laty był staw, przez co teren jest podmokły - opowiada. - Do tego woda opadowa podmywała fundamenty domu. Odprowadzenie deszczówki, także z rynien, było koniecznością - wyjaśnia.

Jak przyznaje, zapomniał zgłosić w starostwie, że prowadzi prace remontowe. Dopiero po ich ukończeniu powiadomił urząd. Wtedy okazało się, że sprawą wykonanego przez niego przyłącza już zainteresował się Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Nowym Sączu dla Powiatu Nowosądeckiego. - Musieliśmy wszcząć postępowanie. Wykazało, że mamy do czynienia z samowolą budowlaną - zaznacza Adam Kozub, zastępca powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. - Stąd też wydany przez nas nakaz rozbiórki, który można zaskarżyć.

Leszek Cycoń nie może się jednak pogodzić z taką decyzją. Pokazuje teczkę pełną korespondencji z urzędnikami. Przekonuje, że złożył wszystkie wymagane dokumenty. Zaznacza, że nie zawsze udawało mu się je dostarczyć na czas, bo ma problemy ze zdrowiem. To dlatego, że nie poradził sobie ze stratą ukochanej żony i leczy się na depresję. A kontrole z urzędu też nie wpływają na niego dobrze.

- Czuję się jak przestępca, który nielegalnie postawił dom. A ja jedynie wynająłem firmę, która wkopała w ziemię dwie długie na sześć metrów rury pcv - irytuje się. - Ratowałem tę ruinę przed kompletnym zniszczeniem. A teraz każą mi wykopać rury, które tkwią półtora metra pod ziemią! - denerwuje się.

Nie zamierza jednak zastosować się do decyzji inspektora nadzoru budowlanego. Boi się, że woda opadowa uszkodzi dom, w którym mieszka. - Nie rozumiem, dlaczego nie chcą zalegalizować mi tego przyłącza, przecież to nikomu nie szkodzi - dziwi się Cycoń. - Skłonny jestem nawet zapłacić karę, niech tylko zostawią mnie w spokoju.

Inspektor Kozub wyjaśnia, że dotychczas nie było to możliwe, bo Cycoń nie złożył wymaganych dokumentów. - Otrzymał jasną instrukcję, że musi przekazać nam między innymi zaświadczenie o zgodności tego przyłącza z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego - podpowiada zastępca powiatowego inspektora nadzoru budowlanego.

Urzędnik przekonuje, że PINB chciał zalegalizować samowolę i dlatego wyznaczył kolejne terminy dostarczenia wymaganych zaświadczeń. Jednak do końca września do instytucji nie dotarł komplet. - Postępowanie toczy się od półtora roku. Nie mogliśmy dłużej zwlekać - tłumaczy Kozub. - Gdyby pan Cycoń poprosił o przedłużenie terminu, pewnie poszlibyśmy mu na rękę.

Mieszkaniec Kosarzysk ma jeszcze szansę na legalizację przyłącza, bo odwołał się od decyzji powiatowego urzędnika do małopolskiego wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego. - Będzie nowe postępowanie. Jestem przekonany, że jeśli tym razem pan Cycoń dostarczy komplet dokumentów, to dojdzie do legalizacji - zaznacza Kozub.

Inspektor dodaje, że długi czas postępowania w pierwszej instancji zadziałał na korzyść dla mieszkańca Kosarzysk. Niedawno zmieniło się prawo i teraz za legalizację przyłącza do kanalizacji nie trzeba wnosić opłaty, a dotychczas wynosiła ona 2,5 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski