Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odpoczynek kapitana

SAS
Piłkarze krakowskiej Wisły, którzy po niedzielnym zwycięstwie 4-1 nad Zagłębiem Lubin, objęli prowadzenie w ekstraklasie, mieli wczoraj dzień odpoczynku.

Po meczu Zagłębie Lubin - Wisła Kraków

   - Jak wolne wykorzystał kapitan zespołu? - zapytaliśmy Kazimierza Moskala.
   - Cały dzień spędziłem w domu. Przydało się trochę odpoczynku, bo wróciliśmy do Krakowa o pierwszej w nocy.
   - Na czym opiera Wisła w tym sezonie swą siłę?
   - Myślę, że na skuteczności Maćka Żurawskiego i grze ofensywnej.
   - W Lubinie czwórce pomocników Wisły przyszło toczyć twardy bój o środek pola z szóstką zawodników Zagłębia.
   - I szczególnie na początku meczu było bardzo ciężko. Jeszcze podczas przerwy nikt z nas nie przypuszczał, że tak się spotkanie ułoży. Mogło być różnie, bo przeciwnicy mieli wiele dogodnych sytuacji pod naszą bramką.
   - Czy przebieg drugiej połowy Was zaskoczył, gdy Zagłębie nie było już tak groźne, jak przed przerwą?
   - Pierwsza połowa była zdecydowanie trudniejsza, bo oni liczyli na nasze zmęczenie podróżą do i z Belfastu oraz meczem z Glentoranem. I rzeczywiście mieli kilka dogodnych okazji, ale wyrównaliśmy szybko, spokojni schodziliśmy więc do szatni. Gdy natomiast zdobywa się na wyjeździe bramkę na 2-1, to gospodarze muszą się odkryć. A szczególnie nastawieni ofensywnie piłkarze Zagłębia. Wtedy gra się stała łatwiejsza, stąd taki wysoki wynik. Gdybyśmy strzelili jeszcze dwa gole, nikt z Lubina nie mógłby mieć pretensji. Wynik sugeruje klęskę Zagłębia, ale tak nie było. Mieliśmy trochę szczęścia, bo kilka razy rywale doszli do świetnych pozycji strzeleckich. Angelo doskonale wówczas interweniował.
   - Czy stał się pewnego rodzaju odkryciem? W dwóch poprzednich meczach nie miał tyle pracy, co w Lubinie, z czego wywiązał się zresztą doskonale.
   - Na pewno dużo nam pomógł, szczególnie w utrzymaniu remisu 1-1 do przerwy. Ale nie powiedziałbym, że był odkryciem, bo Wisła wyciągnęła go z kapelusza. Ściągnięty został po obserwacji we Francji, bronił w tamtejszej lidze.
   - A Pan, jak zwykle, wykonywał czarną robotę?
   - Takie są moje zadania i tak się złożyło, że podobne wypełnia Jacek Paszulewicz. W takim meczu jak w Lubinie, podstawą sukcesu jest dobra gra całego zespołu w defensywie, od Maćka Żurawskiego i Marcina Kuźby poczynając, na bramkarzu kończąc.
   - Od 20 minuty, po faulu Arkadiusza Głowackiego na Arkadiuszu Klimku, mogliście grać w dziesiątkę, ale arbiter podyktował karnego, którego nie było, a nie pokazał czerwonej kartki Waszemu koledze.
   - To się zdarza, sędzia podjął taką, a nie inną decyzję. Nie był to jedyny jego błąd w tym spotkaniu. Błędy te nie wypaczyły ani przebiegu, ani wyniku meczu.
Rozmawiał: (SAS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski