Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odpowiedzą za długi dewelopera?

Redakcja
Agnieszka Dworakowska, która kupiła mieszkanie w apartamentowcu w Kościelisku z niepokojem czeka na decyzję Sądu Apelacyjnego. Sąd I instancji uznał, iż nie dochowała ona należytej staranności, by dowiedzieć się o kłopotach finansowych inwestora. - Jeśli sąd apelacyjny podtrzyma tę decyzję, mieszkanie nie będzie moje - mówi.

AFERA. Wierzyciel inwestora pozwał tych, którzy kupili od niego mieszkania. W różnych sądach zapadają różne wyroki. W Krakowie - najgorsze dla poszkodowanych.

O sprawie 46 osób, które słono zapłaciły za lokale w Kościelisku, pisaliśmy na początku grudnia. Przypomnijmy, że po podpisaniu umów ostatecznych z inwestorami okazało się, iż jeden z nich jest dłużnikiem amerykańskiego funduszu Manchester Securities Corporation. Jego przedstawiciele domagają się unieważnienia umów. Do sądów w całym kraju trafiły pozwy Manchesteru przeciwko nabywcom mieszkań. Mec. Jerzy Stachowicz, pełnomocnik pozwanych, informuje, że obecnie w samym Krakowie jest pięć tego typu spraw. - W jednej z nich zapadł wyrok w I instancji. Sąd przyznał rację Manchesterowi, ale sądy w Łomży i Koszalinie wydały zupełnie inne wyroki, oddalając powództwo funduszu - mówi. I przyznaje, że decyzja krakowskiego sądu jest dla jego klientki nie do zaakceptowania. - Sąd uwzględnienie powództwa Manchesteru oparł na stwierdzeniu, iż pani Dworakowska nie dochowała należytej staranności przy zawieraniu umowy, przyznając jednocześnie, iż fundusz nie udowodnił, aby wiedziała ona o zobowiązaniach inwestora względem Manchesteru - podkreśla Jerzy Stachowicz.

W uzasadnieniu wyroku czytamy, że Agnieszka Dworakowska posiadała "ogólną wiedzę o kłopotach finansowych Grzegorza Arendta (jednego z inwestorów - przyp. red.)". Również pełnomocnik MSC w jednej z naszych publikacji twierdził, że klienci wiedzieli o problemach finansowych inwestora, a także o możliwości egzekucji inwestycji w Kościelisku. Jego zdaniem o kłopotach spółki "Leopard" i związkach z nią Grzegorza Arendta było głośno w mediach. - Kilka lat temu nie interesowałam się sprawami deweloperskimi, więc jak mogłam kojarzyć nazwisko Grzegorza Arendta ze spółką "Leopard", tym bardziej, że inwestycję w Kościelisku prowadził on jako osoba fizyczna i nigdzie nie występował szyld "Leoparda" - twierdzi Agnieszka Dworakowska.

Nikt nie miał pojęcia, że inwestor miał zobowiązania. Przypomnijmy, że wierzytelność Manchesteru wobec Grzegorza Arendta wynika z faktu objęcia na przełomie 2006 i 2007 roku obligacji wyemitowanych przez FI Leopard na kwotę 66 mln 500 tys zł - za wykup poręczył zarówno wekslowo jak i cywilnie Grzegorz Arendt.

Jednak mec. Jerzy Stachowicz zwraca uwagę na jeszcze inny fakt. - Manchester, kiedy otrzymał nakaz zapłaty wydany na podstawie uzupełnionego weksla in blanco, nigdy nie złożył wniosku w sprawie ujawnienia w księdze wieczystej dotyczącej nieruchomości w Kościelisku ostrzeżenia o toczącym się postępowaniu przeciwko Grzegorzowi Arendtowi. Z jakiego źródła nabywcy udziałów w nieruchomości mieli zatem dowiedzieć się o roszczeniach funduszu? Poza tym fundusz zawsze był świadomy, że majątek inwestora nie wystarczyłby na spłatę zobowiązań - mówi. Zwraca również uwagę, iż zawarcie umowy przez Agnieszkę Dworakowską stanowiło jedynie wykonanie umowy przedwstępnej, zawartej z inwestorami prawie dwa lata wcześniej. Co więcej, na mocy umowy przedwstępnej Agnieszka Dworakowska zapłaciła całą należność za lokal. Z tych pieniędzy finansowana była inwestycja. - Fundusz Manchester zarzuca zawartej umowie, iż spełnia ona inne świadczenie, niż to określono w umowach przedwstępnych. W istocie umowa przedwstępna przewidywała zakup wyodrębnionego lokalu, a umowa przyrzeczona przenosi na Agnieszkę Dworakowską udział w nieruchomości odpowiadający powierzchniowo lokalowi - mówi mec. Stachowicz. - Miało to jednak związek z zupełnie inną sprawą, nie mającą nic wspólnego ze zobowiązaniami p. Arendta w stosunku do funduszu. Inwestor wystąpił o uzyskanie pozwolenia na użytkowanie budynku hotelowego 1 sierpnia 2008 roku. Odmówiono mu. A klientom, którzy zapłacili w zasadzie całe ceny za mieszkania co najmniej sześć miesięcy wcześniej, wygasały m.in. roszczenia z tytułu umów przedwstępnych. Notariusz, po zapoznaniu się ze sprawą, zaproponował, by inwestorzy przenieśli na swoich klientów udziały w nieruchomości w Kościelisku, ale z wyłącznym prawem do korzystania z lokali, za które zapłacili - dodaje. Tak się stało w październiku 2008 roku. Ostateczne zaświadczenie o oddaniu budynku do użytkowania pojawiło się w styczniu 2010 r.
Mec. Jerzy Stachowicz zwraca uwagę na jeszcze jedną istotną sprawę. - Nie ma pewności, czy w dniu podpisania kwestionowanej obecnie przez fundusz umowy Grzegorz Arendt wiedział, że weksel in blanco został przez fundusz uzupełniony, a tym samym, że jest wymagalny. Przedstawiciele Manchesteru twierdzą, że pan Arendt odebrał - przed podpisaniem umów - list polecony wzywający do wykupu weksla o wartości powyżej 80 milionów złotych. Jednak, naszym zdaniem, autentyczność podpisu na potwierdzeniu odbioru budzi poważne wątpliwości. Sprawę skierowaliśmy do prokuratury - informuje mec. Stachowicz.

Właścicieli lokali w Kościelisku bulwersuje stanowisko pełnomocnika Manchesteru, który na łamach "Dziennika Polskiego" stwierdził, iż fundusz nie chce od ludzi żadnych pieniędzy, a jedynie ubezskutecznienia umów ostatecznych "na podstawie których inwestorzy przenieśli na nich swoje udziały w nieruchomości w Kościelisku o wartości ponad dwudziestu milionów złotych uniemożliwiając zaspokojenie z tego majątku roszczeń Manchester".

- Jeśli sąd apelacyjny utrzyma w mocy wyrok I instancji, stracę prawo do mieszkania. Zostanie mi zabrane coś, za co zapłaciłam. Kolejna sprawa: jaką my mamy szansę równorzędnego zabezpieczenia na majątku dłużnika, jak twierdzi pełnomocnik Manchesteru? - pyta Agnieszka Dworakowska.

Ludzie z niecierpliwością czekają na decyzje prokuratury i sądów. Mec. Jerzy Stachowicz odwołuje się do artykułu "Dziennika Polskiego" o proponowanych zmianach w prawie, zgodnie z którymi klienci byliby chronieni przed nieuczciwymi deweloperami. - Skoro parlamentarzyści widzą potrzebę zmian, to wynika stąd, iż przepisy obecnie stosowane nie są dobre - komentuje mec. Stachowicz.

MAGDALENA UCHTO

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski