MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Odroczona koronacja "Pasów"

Redakcja
Dawid Kostuch (z lewej, Cracovia) kontra dwaj tyszanie Fot. Michał Klag
Dawid Kostuch (z lewej, Cracovia) kontra dwaj tyszanie Fot. Michał Klag
Hokeiści Cracovii nie postawili w Tychach kropki nad "i", przegrali z GKS w karnych 1-2. Teraz rywalizacja wraca do Krakowa, najbliższy mecz w niedzielę o godz. 20.15. GKS Tychy - Comarch Cracovia po karnych 2-1 (0-0, 0-0, 1-1, 0-0)

Dawid Kostuch (z lewej, Cracovia) kontra dwaj tyszanie Fot. Michał Klag

HOKEJOWY PLAY-OFF. Dopiero 18. karny zapewnił gospodarzom zwycięstwo

0-1 L. Laszkiewicz 43, 1-1 Vitek 51; w karnych 3-2: Vitek 2, Paciga - L. Laszkiewicz 2.

Sędziowali Włodzimierz Marczuk (Toruń) i Grzegorz Dzięciołowski (Bydgoszcz), kary: 14 - 16, w tym 10 min. dla Sarnika, widzów 1500, w tym 350 z Krakowa. Stan play off 2-1 dla "Pasów", które grają do 3 zwycięstw, Tychy do 4.

Tychy: Jakubowski - Kotlorz, Jakesz, Bagiński, Simicek, Woźnica - Sokół, Majkowski, Vitek, Garbocz, Paciga - Gonera, Csorich, Banachewicz, Galant, Witecki - Śmiełowski, Gwiżdż, Mejka, Gurazda, Maćkowiak.

Cracovia: Radziszewski - Kłys, Wajda, D. Laszkiewicz, Słaboń, L. Laszkiewicz - Wilczek, P. Noworyta, Łopuski, Pasiut, M. Piotrowski - Witowski, Prokop, Kostuch, Dvorak, Martynowski - Simka, Guzik, Sarnik, Rutkowski, Kosidło.

Po dwóch wysokich wygranych "Pasów" wydawało się, że tyszanie nie podniosą się po takich ciosach. A jednak wczoraj podjęli rękawicę, byli równorzędnym rywalem dla krakowian. W głównych rolach w tym spotkaniu wystąpili obaj bramkarze Rafał Radziszewski i Piotr Jakubowski.

Pierwsza tercja była bardzo nerwowa. Mało było składnych akcji, emocje zrobiły się dopiero w końcówce. Najpierw Damian Słaboń z 2 metrów trafił krążkiem w bramkarza Jakubowskiego, po drugiej stronie Josef Vitek przegrał pojedynek z Radziszewskim.

Druga tercja zaczęła się od ataków tyszan, "bombę" Adama Bagińskiego obronił Radziszewski, potem Marian Csorich strzelał z 5 metrów tuż obok słupka. W drugich 10 minutach tej tercji krakowianie podkręcili tempo, okazje mieli Leszek Laszkiewicz, Dawid Kostuch i Damian Słaboń. Krakowianie nie wykorzystali kilku minut gry w przewadze, znakomicie interweniował Jakubowski, w 37 min obronił uderzenie Słabonia z jednego metra. W 38 min, kiedy "Pasy" grały w przewadze, obrońcom krakowskim urwał się Vitek, ale przegrał pojedynek z Radziszewskim.

Najciekawsza była ostatnia odsłona, krakowianie zaczęli ją agresywnie, atakowali non-stop bramkę gospodarzy. I w 43 min, kiedy na ławce kar siedział Vitek, L. Laszkiewicz strzałem po lodzie z 5 metrów trafił do siatki. Nie załamało to jednak gospodarzy, którzy walczyli nadal z wielką determinacją.

W 51 min znowu gospodarze grali w osłabieniu i krakowianie popełnili prosty błąd, Daniel Laszkiewicz stracił krążek, przejął go Vitek, pojechał na bramkę i pokonał Radziszewskiego. - To był kluczowy moment meczu, straciliśmy głupio bramkę - mówił po meczu Leszek Laszkiewicz.

Do końca trwała wymiana ciosów, ale obaj golkiperzy bronili nadal z wielkim wyczuciem. 1-1. Zatem dogrywka. Cracovia miała w niej sporą przewagę, niemal nie schodziła z tercji rywala, bliski szczęścia był Grzegorz Pasiut, ale minimalnie chybił. Gospodarze tylko bronili się, grali wyraźnie na utrzymanie wyniku i karne.

I tak się stało. W karnych emocji było co niemiara. Obaj bramkarze bronili jak w transie, Jakubowski obronił 7 karnych, Radziszewski 6. Aż 4-krotnie podchodzili do karnych L. Laszkiewicz i Vitek, zanotowali po dwa trafienia. Potrzebna była dopiero dziewiąta seria, w której strzał Dawida Kostucha obronił Jakubowski, a za moment Ladislav Paciga pokonał Radziszewskiego i hala w Tychach oszalała z radości.
Cracovia zagrała słabiej niż w poprzednich meczach, przespała pierwszą tercję. Jej najlepszym zawodnikiem był bramkarz Radziszewski, słabo grała w przewadze. Tychy podniosły się z kolan, znakomicie bronił Jakubowski, pewnie grała obrona, która w poprzednich spotkaniach wyglądała fatalnie.

Ten mecz pokazał, że play-off rządzi się swoimi prawami, każdy mecz jest inny. Cracovia ma nadal dobrą pozycję wyjściową, bo wystarczy jej do tytułu mistrzowskiego jedna wygrana, a Tychy muszą odnieść trzy zwycięstwa.

ANDRZEJ STANOWSKI, Tychy

Zdaniem trenerów

Jirzi Szejba, Tychy:

- Bardzo cieszę się z tej wygranej, choć nie jesteśmy w optymalnej formie. Tym razem obrona nie popełniła większych błędów, fantastycznie bronił Jakubowski. Ta wygrana powinna podbudować naszych hokeistów, pojedziemy teraz do Krakowa z większą wiarą.

Rudolf Rohaczek, Cracovia:

- Spodziewałem się, że będzie to dla nas najtrudniejszy mecz w finale play-off. Mieliśmy grać agresywnie, dużo strzelać, ale nie zawsze to było realizowane. Straciliśmy gola po prostym błędzie, grając w przewadze. Karne to, wiadomo, loteria. U nas też najlepszym graczem był bramkarz.

Zdaniem zawodników

Leszek Laszkiewicz, Comarch Cracovia:

- Musimy jak najszybciej zapomnieć o tym meczu. W niedzielę kolejne spotkanie, mamy teraz czas, żeby się zregenerować i najlepiej jak się da przygotować do tego pojedynku. Liczę, że w Krakowie ta rywalizacja szybko się skończy. Oczywiście dla kibiców lepiej by było, gdyby finał trwał jak najdłużej, my jednak chcemy wygrywać. Dzisiaj też chcieliśmy, ale się nie udało. Przegraliśmy, bo graliśmy trochę nieodpowiedzialnie. Straciliśmy bramkę po fatalnym błędzie. Obawiałem się tego spotkania, gdyż wiem, że GKS Tychy to świetna drużyna, która nieprzypadkowo jest w finale. W play-off każdy wynik jest możliwy.

- Nie zlekceważyliśmy tyszan. Poprzednie występy wyglądały jednostronnie, nie dlatego że oni grali tak źle, ale dlatego, iż my prezentowaliśmy się dobrze. Te spotkania kosztowały nas jednak bardzo dużo sił. Graliśmy cały czas pressingiem, z którym rywale sobie nie radzili. Teraz tego zabrakło.

- Tyszanie zagrali bardzo dobrze w defensywie, najlepiej w tych finałach. Byli bardziej cofnięci i ciężko było nam się przedrzeć przez ich obronę, a co dopiero mówić o strzeleniu tylu goli co w pierwszym i drugim meczu finałowym. Dodatkowo dzień "konia" miał ich golkiper, który bronił świetnie. Podobnie zresztą jak nasz Rafał Radziszewski. To w ogóle był mecz bramkarzy.

- Cały czas brakuje nam jednej wygranej do mistrzostwa. Wcale nie jest powiedziane, że w niedzielę u siebie zwyciężymy. Ten ostatni krok jest zawsze najtrudniejszy i musimy się wznieść na wyżyny naszych umiejętności, by sięgnąć po tytuł. Żeby wygrać, musimy teraz zagrać tak, jak w dwóch pierwszych spotkaniach. O sukcesie w kolejnym meczu zadecyduje psychika i wytrzymałość.
- Atmosfera w szatni po meczu była niewesoła, jesteśmy przybici, bo naprawdę chcieliśmy wygrać, a się nie udało.

Daniel Laszkiewicz, Comarch Cracovia:

- Karne to zawsze loteria. Do nikogo nie mamy pretensji, że nie strzelił. Tym razem szczęście było przy ekipie gospodarzy. W niedzielę gramy kolejny mecz i liczę, że na tym zakończymy, ale to jest play-off i tu wszystko może się zdarzyć. Już dzisiaj mieliśmy świętować mistrzostwo, a się nie udało. Po raz kolejny okazało się, że ostatni krok jest najtrudniejszy. Niby mały, a jednak najdłuższy. Najbardziej żałuję zmarnowanych szans. Trochę ich mieliśmy. Teraz mamy czas na odpoczynek, do kolejnego meczu będziemy z pewnością dobrze przygotowani.

MICHAŁ LIPKA, Tychy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski