Tak, tak, reklama dźwignią handlu – wbijano nam do głów od dziesięcioleci. Tworząc polski kapitalizm stawialiśmy więc krzykliwe reklamy, gdzie tylko się da. I powoli zasłanialiśmy miasto.
A teraz mieszkańcy choćby ulicy Kalwaryjskiej w krakowskim Podgórzu zastanawiają się, jak naprawdę wyglądają stojące tam XIX-wieczne kamienice.
Trudno się więc dziwić, że turyści, spacerując po Krakowie, mają wrażenie, że przyjechali do jakiegoś azjatyckiego miasta, a nie kulturalnej stolicy Europy.
Ale nie tylko rodzimy biznes ma udział w oszpecaniu ulic. Reklamowe siatki zagranicznych koncernów nierzadko zasłaniają całe budynki. Firmy te nigdy nie mogłyby powiesić ich w swoich krajach, w Polsce robią to bezkarnie.
Do tej pory władze samorządowe były bezradne wobec reklamowych potworków, a kary za nielegalne szyldy i banery – śmiesznie niskie. Nowa ustawa krajobrazowa daje narzędzia do skutecznej walki z zaśmiecaniem miasta.
Oczywiście estetyczne, uzgodnione z plastykiem miasta reklamy na pewno będą droższe, niż płachty z chałupniczo wykonanymi napisami. Drobnych przedsiębiorców może nie być na nie stać. Dlatego władze miasta powinny pomyśleć o ulgach, a nawet zwolnieniu z opłat za nowe szyldy. Warto zobaczyć, jak wygląda Kraków schowany teraz za reklamami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?