Odsunięta

NOWY SĄCZ. Dyrekcja pogotowia przyznała rację matce chorego dziecka

   W artykule "Na krótki oddech" zamieszczonym w "Dzienniku Nowosądeckim" 27 stycznia, matka 2,5 rocznego chorego dziecka z jednej ze wsi w gminie Korzenna skarżyła się na pogotowie, że nie przyjechało mimo wezwania. Lekarka poradziła matce, by dała dziecku coś na zbicie wysokiej temperatury i by przywiozła je sama do stacji pogotowia. Zadzwoniła - co prawda - po czterdziestu minutach sprawdzić, co się dzieje, ale matka zdecydowała się pojechać mimo mrozu do Nowego Sącza do lekarza pediatry, który przyjął dziecko prywatnie. Stwierdził, że szybka interwencja lekarska była niezbędna. Lekarka z pogotowia twierdziła, że miała na pogotowiu bardzo dużo takich chorych dzieci z gorączką, postąpiła zgodnie ze sztuką medyczną i nie ma sobie nic do zarzucenia.
   Dyrektor Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego dr Danuta Cabak-Fiut już wtedy podkreśliła, że za konkretne decyzje co do wyjazdu karetki, bądź udzielenia jedynie porady, odpowiedzialny jest konkretny lekarz na dyżurze.
   - Po przeanalizowaniu zdarzenia i wszystkich jego okoliczności uznałam, że pogotowie powinno pojechać do dziecka - powiedziała nam wczoraj dr Cabak-Fiut. - Lekarka, która wówczas odmówiła wyjazdu, nie pracuje u nas etatowo, tylko ma dyżury. Została od nich odsunięta na pewien czas. _Jak długo -_ zobaczymy. (WCH)