18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odszedł artysta niepokorny

ŁUKASZ GAZUR, URSZULA WOLAK
Wojciech Kilar: Ślązak ze Lwowa, ale Ślązak FOT. ANDRZEJ GRYGIEL
Wojciech Kilar: Ślązak ze Lwowa, ale Ślązak FOT. ANDRZEJ GRYGIEL
POŻEGNANIE. Wczoraj nad ranem, w wieku 81 lat, zmarł w Katowicach po ciężkiej chorobie Wojciech Kilar. Był światowej sławy kompozytorem, twórcą utworów do tak znanych filmów, jak "Pianista" Romana Polańskiego czy "Dracula" Francisa Forda Coppoli.

Wojciech Kilar: Ślązak ze Lwowa, ale Ślązak FOT. ANDRZEJ GRYGIEL

Życie, jak twierdził, prowadziło go samo. Nigdy o nic nie zabiegał. Nie pisał listów oferujących muzyczne usługi, nie prosił dyrygentów, aby wykonywali jego utwory, nie wysyłał im partytur. - Wszystko w moim życiu stało się jakby bez mojego udziału. Stąd dziś mogę myśleć, że ja niczego nie wychodziłem, nie wydzwoniłem, nie wylistowałem, nie wyfaksowałem - mówił na łamach "Dziennika Polskiego" Wojciech Kilar.

Wszyscy, którzy go znali, mówili, że jest jak kot. Chadzał własnymi ścieżkami, starał się trzymać z dala od wielkiego świata. Nie przepadał za jubileuszami, spotkaniami ku swojej czci.

Jak kot potrafił też zaskakiwać, łączyć przeciwieństwa charakteru. Uduchowiony, nie stronił od typowych rozrywek Polaków. Jak zdradzają w książce "Scherzo dla Wojciecha Kilara" Maria Malatyńska i Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz, uwielbiał oglądać relacje sportowe, zwłaszcza piłkarskie, ale też siatkówkę, tenis, Formułę 1. Do późnej nocy często słuchał także programu II Polskiego Radia. Później wypominał dziennikarzom błędy językowe.

Wysiedlony ze Lwowa

"Ślązak ze Lwowa, ale Ślązak" - tak podobno zwykł o sobie mawiać. W tym zdaniu, tak zwięzłym, streszczał całe życie. Urodził się 17 lipca 1932 r. we Lwowie. Po przymusowym przesiedleniu Polaków jego rodzina na kilka lat osiadła w Rzeszowie, skąd młody Kilar przeniósł się do Krakowa. Jak sam mówił, "chłonął atmosferę miasta".

- Miałem bodajże sześć niedostatecznych na pierwsze półrocze i dwa na koniec. Za to zwiedzałem Wawel, muzea, spacerowałem po Plantach, zachwycałem się dziełami Stanisława Wyspiańskiego i Jana Matejki. Szalałem za teatrem - wspominał kompozytor.

Dodawał, że czasem pozwalał sobie na kawę u Maurizia, kawiarni dla dorosłych, gdzie kelnerzy pamiętali czasy przedwojenne, a samo wejście "miało posmak grzechu".

Kraków opuścił w 1948 r. Wyjechał do Katowic, gdzie ukończył średnią szkołę muzyczną w klasie Władysławy Markiewiczówny oraz Państwową Wyższą Szkołę Muzyczną Bolesława Woytowicza. Do końca życia to właśnie Katowice pozostały jego miastem.

Awangarda i górale

Jest zaliczany do grona najważniejszych twórców muzyki polskiej drugiej połowy XX wieku, wymieniany jednym tchem z Krzysztofem Pendereckim i Henrykiem Mikołajem Góreckim.

Tworząc w nurcie tzw. konstruktywizmu sonorycznego czy "minimal music", manifestował sprzeciw wobec schematów i tradycji. W tym nurcie powstały takie utwory jak "Riff 62", "Générique" czy "Springfield Sonet". Nagle awangardowy kompozytor wywołuje szok wśród krytyków - komponuje "Krzesanego", inspirowanego kulturą polskiego Podhala. Utworem tym podbił serca melomanów na całym świecie. To chyba najczęściej grany jego utwór.

Potem przyszły kolejne kompozycje czerpiące z tradycji polskiej góralszczyzny, jak "Kościelec 1909" (poświęcony Mieczysławowi Karłowiczowi, wybitnemu kompozytorowi, który w wieku 33 lat zginął przysypany lawiną właśnie pod Kościelcem w 1909 r.), a także "Siwa mgła" czy "Orawa".

Hollywood

Napisał muzykę do ponad 160 filmów. Komponował m.in. dla Andrzeja Wajdy ("Ziemia obiecana", "Pan Tadeusz"), Kazimierza Kutza ("Nikt nie woła", "Sól ziemi czarnej", "Perła w koronie", "Śmierć jak kromka chleba"), Wojciecha Hasa ("Lalka"), Tadeusza Konwickiego ("Salto"), Marka Piwowskiego ("Rejs"), Krzysztofa Kieślowskiego ("Przypadek"), Romana Polańskiego ("Dziewiąte wrota", "Pianista"), a także w prawie wszystkich obrazach Krzysztofa Zanussiego, który w 1991 roku nakręcił film o kompozytorze.

Reżyser "Życia jako śmiertelnej choroby przenoszonej drogą płciową" mówił w jednym z wywiadów, że współpraca z Wojciechem Kilarem układała mu się bardzo dobrze. - To jedyny taki przypadek w historii filmu, aby dwóch panów tyle lat trzymało się razem - podkreślał Zanussi, który nawiązał twórczą relację z kompozytorem w 1968 r., kiedy pracował nad "Strukturą kryształu". Nie był to "związek" wolny od zazdrości.

Jedna z anegdot mówi o tym, że Zanussi miał zapytać pewnego dnia Kilara: "Wojtek, dlaczego ty do moich filmów nie piszesz takiej muzyki jak do filmów Andrzeja Wajdy?". Kilar miał odpowiedzieć: "Gdybyś robił takie filmy, jakie robi Wajda, to pisałbym dla ciebie taką muzykę, jaką piszę do jego filmów".

Kunszt i talent polskiego kompozytora doceniali też zagraniczni twórcy, a wśród nich Francis Ford Coppola ("Czas Apokalipsy"), który zaprosił Kilara do współpracy nad filmem "Dracula" z 1992 r. Za tę muzykę zdobył nagrodę Stowarzyszenia Kompozytorów Amerykańskich, Autorów i Producentów w Los Angeles i nagrodę Best Score Composer for a 1992 r. Horror Film w San Francisco. Równie cenny laur - francuski Cezar - trafił do niego za kompozycję do "Pianisty" Romana Polańskiego.

Jego muzyka pojawiła się także w świetnym "Portrecie Damy" Jane Campion, "Królach nocy" Jamesa Greya oraz "Krew jest sednem życia" Kima Aubry'ego.

Kompozytor mówił, że pisanie utworów filmowych jest dla niego odpoczynkiem w komponowaniu wielkich dzieł, pretekstem do poznania wielu osób, a także sposobem na zarabianie pieniędzy. Dzięki temu nie musiał wykładać czy dyrygować.

kultura@dziennik.krakow.pl

WSPOMINAJĄ WOJCIECHA KILARA

BOGDAN ZDROJEWSKI, MINISTER KULTURY I DZIEDZICTWA NARODOWEGO:

- Zawsze bardzo ważne były dla mnie bezpośrednie kontakty z Wojciechem Kilarem. Nie było ich bardzo dużo, ale nie tak dawno uczestniczyłem w obchodach jego 80. urodzin. Chciał, aby były skromne, a główna ich część odbyła się na Jasnej Górze. Odbył się koncert poświęcony twórczości Wojciecha Kilara, a potem mieliśmy okazję dłużej porozmawiać - pytałem go m.in. o prośby, o sugestie,w czym mógłbym pomóc.

Długo się zastanawiał. To było właśnie dla Wojciecha Kilara charakterystyczne. Od innych oczekiwał przede wszystkim postawy, ale sam najwięcej wymagał od siebie. Widać było wyraźnie, jak ważne są dla niego bezpośrednie kontakty, nieobarczone sztucznością.
ANDRZEJ WAJDA, REŻYSER:

- Często kompozytorzy dopełniają film, a między reżyserami mówi się: "przyjdzie muzyka, będzie dobrze". Nie! Jeżeli przychodziła muzyka Kilara, to ona była integralna i zawierała to, co się jej należało.

Szczególnie jedno wydarzenie jest warte wspomnienia. Jeszcze nie zdążyłem do końca przygotować się do kręcenia filmu "Pan Tadeusz". Robiliśmy wtedy dopiero próbne zdjęcia, jeszcze nie wiadomo było, jak będą grać aktorzy, nie wiadomo było w ogóle, gdzie będziemy wszystko robili i jak będziemy to robili. I wtedy dostałem płytę od Wojciecha Kilara.

Przysłał mi ją z Katowic, i to nie tylko zaznaczone wątki, ale utwory nagrane przez Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia z Katowic, która była mu oddana bezgranicznie. Okazało się, że na płycie jest polonez! A do tego załączony list. "Posłuchaj mojej muzyki - pisze Wojciech Kilar - bo wydaje mi się, że to dobra wskazówka dla ciebie, jak zrobić film Pan Tadeusz". No więc już wiedziałem, jak zrobić film "Pan Tadeusz".

JERZY HOFFMAN, REŻYSER:

- Był kompozytorem wielkiej klasy, kino czuł i rozumiał jak mało kto. To się nieczęsto zdarza. Rzecz polega na tym, że film składa się z szeregu elementów - jest i obraz, i dźwięk - w sensie efektów, muzyka, scenografia i kostiumy, a przede wszystkim aktorzy. I chodzi o to, żeby żaden z tych elementów nie grał tylko i wyłącznie dla siebie. Chodzi o to, żeby to wszystko tworzyło ensemble, całkowitą jedność. Żeby - jeżeli słucham muzyki - to ta muzyka nie jest koncertem samym dla siebie, ale dopomaga widzowi w odbiorze obrazu i nastroju - takiego, jaki zamierzył reżyser.

JOANNA WNUK-NAZAROWA, DYREKTORKA NARODOWEJ ORKIESTRY SYMFONICZNEJ POLSKIEGO RADIA W KATOWICACH:

- Wojciecha Kilara podziwiam od 1974 r., kiedy podczas Warszawskiej Jesieni usłyszałam "Krzesanego" - wspaniały utwór, który pokochała nie tylko polska publiczność (...) W swojej twórczości komentował wydarzenia - te radosne i te smutne. W ostatnim czasie pisał więcej muzyki religijnej, uduchowionej, która najlepiej spełniała się w świątyniach, chętnie graliśmy go na Jasnej Górze. Wojciech Kilar był człowiekiem dowcipnym, mówiącym przepiękną polszczyzną, miłośnikiem zwierząt. (PAP)

JAN KANTY PAWLUŚKIEWICZ, KOMPOZYTOR:

- Odszedł artysta wysokiej rangi. Jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów. Jest mi szczególnie bliski z powodu ekspresji wynikającej z inspiracji góralskim folklorem. Jego kompozycje były zawsze odarte z rzeczy niepotrzebnych. Istotna stała się w nich ziemia, z której wyrosły, emocje. To wyniosło je na wysoki poziom intelektualny.

Kilar był także tym twórcą, który przełamywał zabobonne opory środowiska. Z jednej strony tworzył symfoniczne, wyrafinowane dzieła. Z drugiej stał się światowej marki kompozytorem muzyki filmowej - uznawanej przez wielu za gatunek niższej rangi. On z dużą dezynwolturą złamał ten zabobon, tworząc muzykę filmową najwyższej klasy.

(UW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski