Marek Piekarczyk wyszedł wtedy do widzów i powiedział: "Muszę was wyciągnąć z tego piekła. Zrobimy to przy pomocy bluesa!".
I zawołał na scenę Jana "Kyksa" Skrzeka. - Kiedy rozległy się gwizdy, krzyknąłem: "Kto nie lubi bluesa - na drzewo!". Ku mojemu zaskoczeniu ludzie, którzy siedzieli na okolicznych drzewach, zaczęli z nich zeskakiwać. Gdy przerażony Jasiu wszedł na estradę ze swoją harmonijką - widownia była już uspokojona.
Nikt nawet nie zagwizdał, nie mówiąc o popularnym wtedy rzucaniu workami z moczem - wspomina wokalista TSA. I tak zapamiętamy zmarłego 29 stycznia śląskiego harmonijkarza - jako człowieka niosącego zgodę i radość poprzez swą energetyczną muzykę.
Jako młodszy brat słynnego Józefa Skrzeka z SBB załapał rockowego bakcyla już w młodości. Drogi obu muzyków często się potem przecinały. Jan grał na płytach Józefa - choćby na słynnym "Memento z banalnym tryptykiem" SBB.
"Kyks" najbardziej zasłynął jednak z solowych występów, z którymi zjeździł całą Polskę, występując i na wielkich festiwalach, i w ciasnych klubach.
Przez całe życie był mocno związany z rodzinnym Śląskiem.
Zmarł w Katowicach wskutek komplikacji po udarze mózgu. Miał 62 lata.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?