Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odważne tchórzostwo Zinedine'a Zidane'a, czyli Florentino Perez został zmuszony, by poszukać sobie nowego trenera [FELIETON]

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Po zakończeniu kariery piłkarskiej Zinedine Zidane był przed kilku laty w Polsce
Po zakończeniu kariery piłkarskiej Zinedine Zidane był przed kilku laty w Polsce Polska Press
Zabawmy się w grę „znajdź różnice” i porównajmy, czym się różnił skład Realu Madryt z dnia debiutu Zinedine’a Zidane’a od jedenastki z jego ostatniego meczu w roli trenera. Oto rozwiązanie: zamiast Pepe w finale Ligi Mistrzów zagrał Raphael Varane (który w styczniu 2016 roku był już w drużynie, tyle że na ławce rezerwowych), natomiast Garetha Bale’a z meczu przeciw Deportivo La Caruna zastąpił Casemiro (przy czym w Kijowie Walijczyk też wszedł na boisko). W obu tych spotkaniach gole strzelali ci sami piłkarze: Karim Benzema i Bale.

Też chciałbym się ostatecznie przekonać, czy Zidane rzeczywiście jest wielkim trenerem, czy raczej człowiekiem, który znalazł się we właściwym miejscu o właściwym czasie (wciąż miłościwie nam panującego Cristiano Ronaldo). Przez ponad dwa lata Zidane praktycznie niczego w drużynie nie zmienił. Przyszedł na gotowe i… po prostu wygrywał (choć nie zawsze i wszędzie). Żadnych transferowych szaleństw, żadnych wielkich zmian i roszad. Obracał się w kręgu tych samych osób, żonglując nimi w granicach rozsądku. Dokonał rzeczy wielkich, nie musząc niczego budować. Ba, mając wręcz związane ręce. A gdy nadeszła pora odświeżenia tego układu, po prostu odszedł.

Na konferencji prasowej, na której ogłosił swoją decyzję, otrzymał pytanie, czy pozostałby szkoleniowcem Królewskich, gdyby przegrał finał Ligi Mistrzów z Liverpoolem. „Być może” - brzmiała odpowiedź. A ja mam wrażenie, że prędzej zostałby na stanowisku, gdyby odszedł Ronaldo. Tuż po meczu w Kijowie rozpoczęła się swoista gra. Portugalczyk wysondował władze klubu i kibiców, rzucając w eter hasło o możliwej rejteradzie i szybko otrzymał informację zwrotną: Nie ma mowy! Ty tutaj musisz zostać!

Zidane zrozumiał, że pozycja Ronaldo wciąż jest niepodważalna – w przeciwieństwie do jego statusu. Gdyby chciał cokolwiek zmieniać w drużynie (a chciałby i to zapewne sporo, bo ma świadomość, jak bardzo toksyczny przy kiepskim starcie w nowym sezonie stałby się obecny układ), mógłby to zrobić wyłącznie w granicach nakreślonych przez swą największą gwiazdę. Najwyraźniej nie miał na to ochoty. I stchórzył, podejmując odważną decyzję. Nie każdy menedżer by się na nią zdobył. Niewielu potrafiłoby porzucić Real i odejść na własnych warunkach. W każdym razie nie u Florentina Pereza.

Zidane przez lata kariery w roli piłkarza spełnił się dokumentnie. A jednocześnie bardzo tym zmęczył. Gdy więc wskoczył na ten sam poziom presji, oczekiwań i stresu niemal tuż po zejściu z boiska, wypalił się nawet szybciej niż Pep Guardiola i Luis Enrique w Barcelonie.

Przez jakiś czas odpocznie i wróci do pracy, to jasne. Jak ona jednak będzie wyglądać? Stawiam, że dobrze poczułby się w roli selekcjonera reprezentacji Francji.

Z cyklu: Cafeteria

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski