Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ofiary medycznych błędów zdane na siebie

Dorota Stec-Fus
Zakłady medycyny sądowej i biegli często odmawiają przyjęcia spraw -Karolina Kolary, kancelaria Budzowska Fiutowski i Partnerzy (BFP)
Zakłady medycyny sądowej i biegli często odmawiają przyjęcia spraw -Karolina Kolary, kancelaria Budzowska Fiutowski i Partnerzy (BFP) Public Domain Pictures
Z danych Prokuratury Krajowej wynika, że w 2016 r. liczba postępowań w sprawie błędów medycznych wzrosła o 26,5 proc. w porównaniu z rokiem 2015. Ale aktem oskarżenia lub wnioskiem o dobrowolne poddanie się karze zakończono tylko 6,6 proc. spraw, czyli zaledwie o 2,2 proc. więcej niż rok wcześniej.

Powołanie specjalnych zespołów ds. błędów medycznych w prokuraturach regionalnych niewiele zmieniło. W Krakowie z 44 zakończonych w ciągu roku postępowań - 23 zostały umorzone, aż 18 jest zawieszonych (oczekują na opinie biegłych), 2 przekazano do innej prokuratury. Tylko jedno skończyło się skierowaniem aktu oskarżenia do sądu.

Eksperci są zgodni: dopóki nie zostanie rozwiązany problem biegłych, żadna reforma wymiaru sprawiedliwości nie poprawi sytuacji osób poszkodowanych przez lekarzy. Teraz sprawy ciągną się latami.

W 2009 r. kobieta, której w trakcie leczenia uszkodzono nerw twarzowy i zakażono pałeczką ropy błękitnej, wystąpiła do sądu o odszkodowanie. Poszukiwania biegłego trwały do... 2013 roku. W tym czasie jej stan zdrowia pogarszał się. Z początkiem 2012 roku złożyła skargę na przewlekłość postępowania. Niestety sąd ją oddalił. Zdesperowana, udała się po pomoc do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC) w Strasburgu. Ale jej gehenna trwała dalej.

W połowie 2014 roku biegły przedstawił wreszcie opinię. Niestety, pomimo korzystnych dla poszkodowanej wniosków z niej płynących, sąd nie przyznał kobiecie racji. Uczynił to dopiero w 2017 roku sąd apelacyjny, który zasądził na jej rzecz zadośćuczynienie, odszkodowanie oraz rentę. - Również ETPC przyznał naszej klientce rekompensatę za naruszenie prawa do rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie - mówi mec. Karolina Kolary z krakowskiej kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy (BFP).

W Polsce każdego roku dochodzi do 20-30 tys. złych następstw leczenia, zawinionych przez personel medyczny. Jednak tylko nieliczne sprawy trafiają do sądów, a wyroków korzystnych dla poszkodowanych zapada zaledwie 200-300 rocznie. - Świadczy to fatalnie o wymiarze sprawiedliwości - komentuje dr Adam Sandauer, prezes Stowarzyszenia Primum Non Nocere.

Uważa on, że wprowadzona w ub. roku reforma, ograniczona do utworzenia w prokuraturach regionalnych specjalnych wydziałów dla prowadzenia postępowań o błędy medyczne, to przysłowiowe mieszanie herbaty bez dosypywania cukru.

Co na to decydenci? Na pytanie „Dziennika Polskiego”, skierowane do Ministerstwa Sprawiedliwości Milena Domachowska z biura prasowego zapewniła nas, że resort „dostrzega problemy związane z niedoborem biegłych z dziedzin medycznych i rozpoczął prace nad nową, kompleksową regulacją prawną w tym obszarze”.

Stowarzyszenie Primum Non Nocere (PNN) zabiega o zmiany, które istotnie zwiększą szanse poszkodowanych. - Ludzie, którzy stracili zdrowie z powodu błędów lub wypadków przy leczeniu, idą do sądu po ratunek, gdyż potrzebują pieniędzy na leczenie i życie. Jeśli nie zdołają dowieść, że szkoda jest zawiniona przez personel szpitala, sąd oddala pozew i nakazuje im pokryć koszty sądowe i honoraria dla adwokata strony przeciwnej. To sprawia, że poszkodowani boją się walczyć o swoje prawa - denerwuje się Adam Sandauer. Stowarzyszenie proponuje taki kształt zapisów, by - jeśli pozew nie był pomówieniem i nie udało się dowieść niczyjej winy - koszty pokrywał skarb państwa.

Kolejny warunek poprawy sytuacji pacjenta to uszczelnienie dokumentacji medycznej, która teraz nie ma żadnych zabezpieczeń przed dokonaniem późniejszych zmian. PNN postuluje taką nowelizację przepisów, by pacjent miał obowiązek parafować każdą stronę swej historii choroby, a osoba za nią odpowiedzialna - zakreślała puste miejsca.

I sprawa najtrudniejsza do zreformowania, tj. instytucja biegłych sądowych, bez opinii których ani prokuratura, ani sąd nie ruszą z miejsca. - To przysłowiowe wąskie gardło w dochodzeniu do rozstrzygnięcia sporu. Zakłady medycyny sądowej oraz biegli są przeciążeni pracą i często odmawiają przyjmowania nowych spraw - podkreśla mec. Karolina Kolary.

Lekarze nie chcą być biegłymi przede wszystkim z przyczyn finansowych. Biegły z tytułem doktora otrzymuje zaledwie 45 zł za godz., dr hab. - 54,40 zł. Lekarz z tytułem profesora, który za godzinę pracy w ramach praktyki prywatnej może zarobić 200 zł, jako biegły sądowy otrzymuje tylko 69,40 zł.

Tak niskie stawki mogą też sprzyjać patologiom, a nawet popełnianiu przestępstw. Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej sprawdza, czy nie doszło do nich w ub. roku podczas głośnej sprawy badania przyczyn śmierci Jerzego Ziobry, ojca ministra sprawiedliwości. Śledczy badają, czy biegli nie zawyżyli drastycznie liczby godzin pracy podczas tworzenia uzupełniającej opinii. 23 strony tekstu oraz 29 stron cytatów, zdjęć i odwołań do pierwotnej ekspertyzy wycenione zostały na blisko 372 tys. zł, a jeden z autorów opinii miał wyliczyć, że nad jedną stroną pracował 660 godzin.

Ale nie zawsze chodzi o pieniądze. Kancelaria BFP prowadziła sprawę, w której biegły - kiedy zorientował się, że dotyczy ona błędu lekarza, nie zaś jak sądził, urazu - kategorycznie odmówił wydania opinii.

Zbigniew Gabryś z Prokuratury Regionalnej w Krakowie podaje jeszcze inną przyczynę: niechęć lekarzy do występowania w sądzie, mierzenia się z pytaniami dziennikarzy i kamerami telewizyjnymi.

Prowadzona aktualnie przez prok. Gabrysia sprawa dotyczy kobiety, która trafiła do szpitala z urazem głowy. Lekarz jedynie zszył ranę, nie zlecając dodatkowych badań. Potem okazało się, że w głowie poszkodowanej utworzyły się krwiaki i musiała poddać się ciężkiej operacji. Sprawa toczy się już dwa lata. Kilka zakładów medycyny sądowej odmówiło jej przyjęcia i śledztwo przedłużono do 9 grudnia 2017 roku. - Jednak jego ukończenie w tym terminie jest nierealne - konstatuje Gabryś.

Problem nabrzmiewa. PNN postuluje, by zakłady medycyny sądowej znalazły się w strukturze wymiaru sprawiedliwości, nie zaś, jak obecnie, resortu zdrowia. Uważa też, że biegłych trzeba szukać wśród nestorów medycyny, którzy w niewielkim stopniu uzależnieni są od środowiska. A ich doświadczenie pozwala na wiarygodną ocenę pracy młodszych kolegów. - Trzeba też uzmysłowić sądom, że w najbardziej oczywistych sprawach nie zawsze potrzebna jest opinia biegłego - dodaje prezes Sandauer.

WIDEO: Dlaczego kupujemy tyle leków bez recepty?

Autor: Dzień Dobry TVN, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski