Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ogień na Franciszkańskiej

Redakcja
W samym centrum Nowego Sącza, ok. 150 metrów od ratusza, o 4 rano wybuchł pożar. Płonęła kamienica przy ul. Franciszkańskiej. Z budynku ewakuowano 20 osób. Sześcioro - w tym trójka dzieci - trafiło do szpitala. Doszczętnie spłonęło poddasze. W trakcie akcji ranni zostali dwaj strażacy. Na jednego spadła ciężka belka, pod drugim załamał się strop. Straty i przyczyny pożaru nie są jeszcze znane. Nieoficjalnie mówi się, że mogło dojść do podpalenia. Wieczorem mieszkańcy widzieli w budynku obce osoby, kręcące się po mieszkaniu opuszczonym tego dnia przez romską rodzinę.

W samym centrum Nowego Sącza, ok. 150 metrów od ratusza, o 4 rano wybuchł pożar. Płonęła kamienica przy ul. Franciszkańskiej. Z budynku ewakuowano 20 osób. Sześcioro - w tym trójka dzieci - trafiło do szpitala. Doszczętnie spłonęło poddasze. W trakcie akcji ranni zostali dwaj strażacy. Na jednego spadła ciężka belka, pod drugim załamał się strop. Straty i przyczyny pożaru nie są jeszcze znane. Nieoficjalnie mówi się, że mogło dojść do podpalenia. Wieczorem mieszkańcy widzieli w budynku obce osoby, kręcące się po mieszkaniu opuszczonym tego dnia przez romską rodzinę.

W samym centrum Nowego Sącza, ok. 150 metrów od ratusza, o 4 rano wybuchł pożar. Płonęła kamienica przy ul. Franciszkańskiej. Z budynku ewakuowano 20 osób. Sześcioro - w tym trójka dzieci - trafiło do szpitala. Doszczętnie spłonęło poddasze. W trakcie akcji ranni zostali dwaj strażacy. Na jednego spadła ciężka belka, pod drugim załamał się strop. Straty i przyczyny pożaru nie są jeszcze znane. Nieoficjalnie mówi się, że mogło dojść do podpalenia. Wieczorem mieszkańcy widzieli w budynku obce osoby, kręcące się po mieszkaniu opuszczonym tego dnia przez romską rodzinę.

Oni byli tam

pierwsi

   Pożar zauważył nad ranem policyjny patrol. O akcji opowiadają sierż. sztab. Marek Nosal i sierż. Karol Giercuszykiewicz:
   - Kiedy tam przyjechaliśmy, na Franciszkańskiej było już dużo dymu i bardzo gorąco. - Natychmiast włączyliśmy sygnalizację świetlną i dźwiękową, aby obudzić śpiących mieszkańców. Przed budynkiem stała już kobieta z trójką dzieci. Powiedziała nam, że w mieszkaniu został jej ojciec, który nie jest w stanie sam wyjść. Weszliśmy razem z nią do środka. Chwilę potem straciła przytomność z powodu silnego zadymienia. Musieliśmy zaprzestać poszukiwań starszego mężczyzny i wynieść ją na zewnątrz. Za chwilę pojawiły się karetki pogotowia, a badający ją lekarz określił jej stan na poważny. Później przybył drugi radiowóz. Wspólnie pomagaliśmy ludziom wyjść z mieszkań.

Ranni lokatorzy

i strażacy

   Do sądeckiego szpitala trafiło sześć osób, w tym trójka dzieci. Dorośli po konsultacji opuścili lecznicę, natomiast najmłodsi pozostali na dalszej obserwacji.
   - To był trudny pożar - mówi kpt. Paweł Motyka z Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu. - W pierwszej fazie ewakuowano 11 osób, a nieco później dalszych siedem, z sąsiedniego budynku. Ze względu na ścisłą zabudowę, zagrożone były dwie sąsiednie kamienice. Gaszenie utrudniało ogromne zadymienie oraz drewniana konstrukcja poddasza. Kiedy weszliśmy na strych, nie było wiadomo, gdzie się pali. Okazało się, że od pożaru dzieli nas ściana. Musieliśmy wybić w murze duży otwór, aby podciągnąć węże z wodą. W czasie akcji jeden z strażaków został uderzony belką stropową, a pod drugim zawalił się strop. Obaj mają urazy kręgosłupa.
   Nie wiadomo jeszcze jak duże są straty, nieznana jest również przyczyna pożaru. W czasie akcji zalane zostały dwa mieszkania na parterze oraz trzy znajdujące się bezpośrednio pod strychem. Na szczęście dwa z nich nie były zamieszkane.

Eksperci

ocenili

   Kilka minut po ugaszeniu pożaru, przybyła komisja nadzoru budowlanego.
   - Ze względu na stan techniczny, budynek został wyłączony z użytkowania. Są w nim jeszcze trzy mieszkania i lokal gastronomiczny - stwierdził insp. Marek Orwat z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. - Kamienica nie ma prądu ani gazu. Taka sytuacja będzie trwała do czasu zabezpieczenia budynku oraz przeprowadzenia specjalistycznych ekspertyz.
   - Trzy mieszkania nie nadają się użytku - powiedział "Dziennikowi" Henryk Potocki z Zarządu Budynków "Posesja". - Na szczęście dzień wcześniej z jednego z nich wyprowadziła się rodzina Romów, w drugim czasowo nikt nie mieszkał. Jest problem z lokalem znajdującym się na parterze. Został on zalany i ze względów bezpieczeństwa nie można tam mieszkać. Jego lokatorzy zostaną umieszczeni w lokalu zastępczym.

Życie

pod folią

   - Mieszkamy tutaj już 32 lata - rozkładają ręce Joanna i Krzysztof Sobiescy. - Nie tak dawno udało się nam wykupić na własność mieszkanie. Nie wyobrażamy sobie, byśmy teraz mieli mieszkać gdzie indziej. Na szczęście, aż tak mocno nas nie zalało. Dobytek zabezpieczyliśmy folią. W nocy rzeczywiście było strasznie. W pierwszej chwili nie bardzo było wiadomo, co się dzieje. Było niesamowicie gorąco i wszędzie pełno dymu. Dobrze, że tylko tak to wszystko się skończyło.
Jerzy Cebula
Zdjęcia Jerzy Cebula

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski