Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ogród kieszonkowy w każdym domu

Grzegorz Skowron
Grzegorz skowronfot. wojciech matusik/polska press
Grzegorz skowronfot. wojciech matusik/polska press Wojciech Matusik
Miasto tak bardzo i z zaangażowaniem dba o zieleń, że nawet nawierzchnie ulic zaczyna malować na zielono. Jak ocenić fakt, że potem zdziera zieloną farbę?

Park, skwer albo chociaż ogród kieszonkowy nie dalej niż 300 metrów od domu. Dla każdego krakowianina. Tak władze naszego miasta dbają o zieleń i deklaracje w tym zakresie wpisują do strategicznego dokumentu „Kierunki rozwoju i zarządzania terenami zieleni w Krakowie na latach 2017-2030”.

Po pierwsze moją uwagę przykuła obietnica, że każdy krakowianin będzie miał nie dalej niż 300 metrów od mieszkania dostępny teren zielony nazwany ogrodem kieszonkowym. To mało ambitne plany. Wystarczy zdefiniować, że ogród kieszonkowy to choćby pelargonia na balkonie albo kwiaty doniczkowe i można by przekazać mieszkańcom, że każdy może mieć ogród we własnym domu. I to na koszt miasta.

Gdyby tak osławione 100 mln złotych na zieleń wydać na kwiaty doniczkowe, to każdemu z miliona krakowian można by zafundować domowe kwiaty za 100 złotych. Ile mielibyśmy łąk kwietnych. I to zauważalnych nie tylko przez koneserów.

Po drugie chciałbym zwrócić uwagę na sformułowanie „zarządzanie terenami zieleni”. Wolałbym „ochronę terenów zielonych”, bo zarządzanie kojarzy się z racjonalnością. Jeśli możliwości są ograniczone, to zarządza się tak, na ile pozwalają na to realia. A ponieważ w Krakowie realia są takie, że zabudowuje się coraz więcej terenów (dziś zielonych), to zarządzanie terenami zieleni oznacza też zgodę na kolejne inwestycje na obecnych trawnikach.

Optymizm w tym zakresie może przynieść zapis z projektu strategicznego dokumentu o zieleni, że na wykup gruntu pod zieleń będzie przeznaczane co roku 1 proc. budżetu miasta. Z moich wyliczeń wynika, że to ok. 46 mln złotych. I tu mam spore wątpliwości, nie tylko co do tego, że tyle pieniędzy rzeczywiście przeznaczy się pod wykup gruntów na parki i kieszonkowe ogrody.

Nie sztuką będzie je wydać na tereny, które dziś są prawnie chronione przed zabudową. Wyzwaniem byłoby kupowanie takich obszarów, których mieszkańcy dziś bronią przed zabudową, a deweloperzy naciskają miasto, by zezwoliło im wejść w nie z koparki i betoniarkami.

Niestety - takiego trendu nie widać i nie zanosi się, by coś w tej kwestii się zmieniło, choć władze miasta robią wszystko, by krakowianie uwierzyli im, jak bardzo chcą by było więcej zieleni. Nawet na zielono malują ulice. Akurat ten eksperyment, przeprowadzony na pl. Nowym, przeciwnicy prezydenta mogą zgrabnie wykorzystać jako przykład hipokryzji w podejściu do zieleni. Najpierw miasto wydaje spore pieniądze na pomalowanie drogowej nawierzchni na zielono, a potem trzy razy więcej na zdarcie zielonej farby. I to samo miasto wydaje aż 100 mln złotych na zieleń, a godząc się na zabudowę gdzie tylko się da, powoduje w tej zieleni o wiele większe straty. Niestety - już nie do odrobienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski